34

2.7K 202 10
                                    

Był piątek wieczór a ja siedziałam w salonie na kanapie cały czas się denerwując. Camila powiedziała żebym się ładnie ubrała co zrobiłam i mam na nią czekać bo ona gdzieś mnie zabiera. Zaczęłam się wiercić gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam i poszłam otworzyć a przed drzwiami zobaczyłam moją dziewczynę. Wyglądała cudownie chociaż ona zawsze tak wyglądała. Dała mi słodkiego całusa w usta.

Nie wiedziałam gdzie jedziemy a ona nie chciała mi nic zdradzić. Co zaczęło mnie irytować bo nie lubię niespodzianek ale jej nie naciskałam. Po jakiś parunastu minutach zaparkowała koło plaży. Wysiadła z samochodu a ja poszłam jej śladem. Splotła nasze ręce i zaczęła się kierować w nieznanym mi kierunku.

Chociaż było ciemno to tam gdzie szłyśmy było dziwnie jasno. Po chwili już wiedziałam czemu. Tam było zapalone z tysiące świeczek. Nie zatrzymywałyśmy się tylko szłyśmy dalej.

Zatrzymałyśmy się dopiero koło stolika z dwoma krzesłami na którym był kurczak z pieczarkami zapiekany w cieście francuskim i butelka wina. Camila podeszła do jednego krzesła i go odsunęła kiwając głową żebym na nim usiadła a potem sama usiadła na przeciwko mnie.

-Tu jest pięknie. - Powiedziałam w końcu po dłuższej chwili przyglądania się.

-Cieszę się, że ci się podoba. Trochę zajęło mi zrobienia tego wszystkiego. - Odparła nalewając nam wina do kieliszków.

-Sama to zrobiłaś? - Zapytałam będąc dalej w lekkim szoku na to co dla mnie zrobiła.

-Z małą pomocą. Musiało być idealnie.

-Brzmisz jakbyś chciała mi się oświadczyć. - Zaśmiałam się.

-Prawie. - Przyznała bardzo poważnie i wyciągnęła pudełeczko a z niego piękny wisiorek z dużą literką C. Wstała i mi go założyła składając na moim karku mokry pocałunek a potem wróciła na swoje miejsce.

-Jest piękny. - Patrzyłam na niego powstrzymując łzy szczęścia.

-Chcę żeby on był obietnicą.

-Obietnicą?

-Tak naszej przyszłości razem.Za jakiś czas na tej ręce.... - Przerwała i złapała mnie za lewą rękę. Popatrzyła z powrotem mi w oczy i ciągnęła dalej.-....będzie pierścionek, którym ci się oświadczę ale do tego czasu ten wisiorek będzie obietnicą.

-Camz ja... - Zaczęłam ale mi przerwała.

-Najchętniej to już dzisiaj bym ci się oświadczyła ale zdaje sobie sprawę, że to może być za szybko więc wybrałam taki sposób. Ten wisiorek będzie znakiem i obietnicą, że za jakiś czas w niedalekiej przyszłości na twoim palcu pojawi się pierścionek, który będzie oznaczał naszą miłość. Naszą wieczną miłość a nie tylko miłość. Kochałam cię wczoraj, kocham dzisiaj i będę kochać jutro i za parenaście lat. A ten wisiorek jest moją miłością do ciebie na wieczność. Obietnicą, że będę cię kochać przez całe życie i jeśli potem jest coś jeszcze to wtedy też będę cię kochać.Za to pierścionek nie będzie tylko obietnicą a faktem tego.

Słuchałam jej a po moich policzkach leciały łzy. Jeszcze nigdy nie byłam tak szczęśliwa jak w tym momencie. Dziewczyna, którą kocham wyznaje mi wieczną miłość. Więc czego chcieć więcej.

-Jesteś moim wszystkim Lauren. Nie mogę cię znowu stracić tak jak te 12 lat temu. Wtedy byłyśmy tylko dziećmi teraz już nie. I teraz jestem pewna swoich uczuć i wiem co one znaczą. Wiem też, że bez ciebie nie będę mogła żyć. Bo jeśli ty odejdziesz to zostanę z niczym i nie dam sobie rady. - Zamilkła i przez chwilę siedziałyśmy w całkowitej ciszy. Słyszałam tylko szybkie bicie mojego serca.-Powiesz coś?

-Nie....nie wiem co. Nikt nigdy nie powiedział mi czegoś takiego. Tak.

-Co tak? - Zapytała patrząc na mnie i marszcząc brwi.

-Wisiorek jest obietnicą naszej przyszłości a tak jest odpowiedzią, którą usłyszysz obojętnie kiedy to się wydarzy. Odpowiedź będzie twierdząca bo cię kocham.

Camila szeroko się uśmiechnęła, wstała i podeszła do mnie żeby móc złączyć nasze usta. Pocałunek był długi i namiętny. Wyrażał nasze wszystkie uczucia. Teraz rozumiałam jak to jest kochać i być kochanym. Gdy zabrakło nam powietrza oderwałyśmy się od siebie. Brunetka usiadła i nad stołem splotła nasze palce.

-Uratowałaś mnie. - Szepnęłam tak żeby mnie usłyszała.

-Mówiłam, że to zrobię. - Oznajmiła patrząc prosto w moje zielone tęczówki. Kiwnęłam głową i lekko się uśmiechnęłam na co odpowiedziała również lekkim uśmiechem.

-Uratowałaś mnie. - Powtórzyłam i ścisnęłam delikatnie jej rękę zatapiając się w jej czekoladowych oczach.


------------------------------------------------------------


Dobra chyba spieprzyłam ten rozdział ale to już wy ocenicie ;)

You Saved Me ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz