Rozdział 4

350 19 3
                                    

Następny dzień, Sobota, wieczór.

Maya POV
Uwielbiam biegać w pełnię. Kocham to. Wtedy biega się zupełnie inaczej, lepiej. Wszystko jest lepsze.

Zmieniłam glany na buty sportowe, wzięłam kluczyki od garażu, aby wziąć motocykl i wyszłam z domu.

Dziś wybrałam mój piękny zielony Kawasaki ZZR 1400(motocykl). Założyłam kask i pojechałam w stronę lasu, zamierzałam po drodze zostawić motocykl u przyjaciela, który mieszka 5km od lasu i dalej pobiec. Ale kiedy byłam już niedaleko mojego znajomego dostrzegłam Riley, która się dziwnie zachowywała, a jej oczy zmieniały kolor z brązowego na żółty i na odwrót. 

Natychmiast podjechałam bliżej niej i zatrzymałam motocykl. 

M: W porządku?-no jasne, że nie jest w porządku, po co ja pytam

R: T.. Ta.. Tak- Trochę bełkotała

Zmienia się... Myślałam nad tym co zrobić, do domu jest zbyt daleko. Las jest bliżej
M: Wsiadaj!
R: Nie trzeba-powiedziała to niezbyt przekonująco
M: Nie każ mi Cię zmuszać do tego. 

Riley spojrzała na mnie ze strachem w oczach, więc postanowiłam ją jakoś uspokoić.

M: Riley, nie bój się. Będzie dobrze. Tylko musisz zniknąć z oczu ludzi. Nikt nie może cię zobaczyć
R: Nooo... dobra-powiedziała bez przekonania, ale przemiana była co raz bliżej i nie miała innego wyboru.

Pomogłam jej wsiąść na motocykl, a później założyłam jej kask.

R: A ty? Gdzie twój kask?

M: Mam tylko jeden- wzruszyłam ramionami. Trzymaj się mocno.

Riley objęła mnie w pasie, ruszyłam. Jechałam bardzo szybko do momentu gdy skończył się asfalt i zaczęła się droga polna. 'To był zły pomysł, trzeba było wybrać jakieś enduro'

Gdy jechałyśmy obok jeziorka Riley wbiła mi kilka pazurów w brzuch, jęknęłam z bólu i niestety ruszyłam ręką. Przez co motocykl stał się niestabilny, nie dałam rady go utrzymać i wywrócił się. 

Na szczęście Riley nic się nie stało. Miała tylko kilka zadrapań, które szybko się zagoiły.

Zaczęła się zmieniać. Ale ona nie jest wilkokrwistą. Nie zmieniła się szybko w wilka. Zmieniała się bardzo powoli... Cierpiała. Wiła się z bólu.
Wiem, że mogę jej pomóc. Podeszłam do niej, położyłam rękę na plecach i ukoiłam jej ból na tyle ile mogłam. Słyszałam jak odetchnęła z ulgą.

M: Będzie dobrze-uśmiechnęłam się

R: Nic nie rozumiesz, nie będzie dobrze. Nie chcesz mnie widzieć, nie wiesz co się teraz dzieje.
M: Doskonale wiem co się dzieje. Nie martw się, Riley. Uspokój oddech.

R: Okay, jest lepiej.

Godzina później, Maya POV

Z mojego biegania nic nie wyszło. Riley już się zmieniła i biegała pod postacią wilka niedaleko mnie. A ja siedziałam na głazie przy jeziorze. Wolałam jej pilnować, w końcu to jej pierwsza przemiana. Ale zastanawiam się jak ja się wytłumaczę z mojej wiedzy.

Niedziela, poranek. Maya POV

Riley zmieniła się z powrotem w człowieka. Ale zasnęła, była wyczerpana po tej nocy. Wiem , że obudzi się pewnie za jakąś godzinę, nie wcześniej. Więc postanowiłam zawieźć ją do domu, do jej domu. Ciekawe jak zareagują jej rodzice, może uda mi się ją zanieść do pokoju przez schody strażackie...

A/N Na dzisiaj to koniec. To ostatni dzisiejszy rozdział :). Mam nadzieję, że się wam spodoba ;)

BestiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz