Rozdział 8

294 16 2
                                    

Poniedziałek ok. 3 nad ranem, Maya POV
Obudziłam się. Rozejrzałam się nie pamiętając gdzie jestem.
Byłam na oknie w pokoju Riley. Spojrzałam w prawo, zobaczyłam wciąż śpiącą Topangę. Spojrzałam przed siebie, zobaczyłam Riley. Podeszłam bliżej niej, aby sprawdzić czy śpi. Riley nadal spała, ale to dobrze jej ciało się zregeneruje. Jeśli Riley by się ocknęła, wróciłabym do domu, ale skoro Riley wciąż śpi, zostanę.
Usiadłam na krawędzi okna jak najdalej od mamy Riley. Ale gdy chciałam znowu zasnąć poczułam, że jest mi bardzo zimno. Na początku podkuliłam nogi i objęłam je rękami... Nic, nadal zimno. Czułam, że lekko drżę z zimna. Spojrzałam na Topangę, przez głowę przemknął mi pomysł, aby położyć się bliżej niej zamiast przy zimnej ścianie. Ale jeśli to zrobię mogą pomyśleć, że im trochę ufam... Ale to prawda. Cholera! A miałam nikogo nie polubić, nikomu nie ufać i w nic się nie angażować. To przez Riley....ona jest inna niż reszta ludzi. Zresztą jej rodzice też, a przynajmniej jej mama, co do jej ojca nie jestem do końca przekonana. Ale on też wygląda na dobrą osobę.
Poczułam, że jest mi coraz zimniej.
Maya: Fuck - zaklęłam cicho

Powoli, ostrożnie przysunęłam się do mamy Riley. Kiedy byłam już blisko niej położyłam głowę na jej ramieniu. Po chwili poczułam, że kobieta wyjmuje rękę z pod mocą, którym była okryta. Przestraszyłam się. W ciągu tych 5 sekund, gdy wyciągała rękę wymyśliłam chyba 1000 czynności, które może wykonać. Ale nie byłam nawet blisko tego co zrobiła...
Objęła mnie i przytuliła. Zdziwiłam się, ale przyznaję, że zrobiło mi się cieplej. Nie było tak źle.
Postanowiłam zasnąć, gdy próbowałam to zrobić poczułam, że mama Riley okrywa mnie kocem. Teraz zrobiło mi się na prawdę ciepło... ale czuję, że rano będę tego żałowała.

5 rano, Riley POV
Obudziłam się, czując ból brzucha. Dotknęłam go, poczułam silniejszy ból oraz pieczenie skóry. Podwinęłam lekko bluzkę i zobaczyłam duże zadrapanie oraz mniejsze rany wokół dużych ran. Przypomniałam sobie co się działo... o nieee... Maya widziała moją przemianę... Ale chwila... ona nie wyglądała na przerażoną ani nawet na zdziwioną. Będę musiała to z nią wyjaśnić.
Zakryłam mój brzuch, a następnie sprawdziłam godzinę w telefonie: 5:12, Poniedziałek.
Poniedziałek?! Czy to znaczy, że przespałam całą niedzielę? A może po prostu jej nie pamiętam? Będę musiała wyjaśnić wiele spraw.
Gdy patrząc w ekran mojego telefonu rozmyślałam o tym co mogło się dziać w niedzielę, usłyszałam czyjś oddech. Rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam na oknie dwojkę ludzi. To była moja mama i... Maya?! Kiedy zobaczyłam w jakiej pozycji śpią, przetarłam oczy ze zdumienia. Maya miała głowę opartą na mojej mamie, a moja mama objęła ją.
Maya nie miała nic przeciw temu? Musiało się coś stać w tę niedzielę.
Ale teraz nie będę tego wyjaśniać, nie chcę ich budzić. Byłam wciąż śpiąca, więc zasnęłam myśląc o tym co mogło się dziać w niedzielę.

BestiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz