Rozdział 20

169 10 4
                                    

Maya POV
Usiadłam obok Riley, wiedziałam, że to ona mnie popchnęła i zrobiła to specjalnie.
R: Widziałam, że rozmawialiście z Zaynem. I jak? Wyjaśniliście sobie wszystko? - wyglądała na podekscytowaną
M: Riiley, nie chcesz mi czegoś powiedzieć?
R: Nie. A powinnam?
M: Przecież dobrze wiem, że to był twój genialny plan. Chcieliście - spojrzałam na Lucasa - Tak właściwie to nie wiem co wy chcieliście zrobić
R: Chcieliśmy wam pomóc. On Cię na prawdę kocha, Ty jego też i bardzo do siebie pasujecie
M: Czy ja na prawdę nie mam nic do powiedzenia w tej sprawie?
L: Nie. Głupio się zachowujesz, więc nie - nie chciałam dłużej o tym rozmawiać, więc oparłam głowę na ramieniu Rury i starałam się zasnąć

Godzinę później, Maya POV
Poczułam jak ktoś mnie budzi.
F: Maya, jesteśmy na miejscu.
M: Jeszcze 5 minut, zaraz wstanę - wtuliłam się mocniej w Riley
R: Maya, wstawaj.
M: Chwileczkę
R: Mayaa... - potrząsnęła mną delikatnie
M: Już wstaję.
R: Pobudka... - potrząsnęła mną mocniej
M: Okaay... - niechętnie wstałam. Gdzie jesteśmy?
R: Na miejscu

Wyszliśmy z przyczepy. Rozejrzałam się gdzie jesteśmy. Byliśmy na polanie niedaleko rzeki, tu mieliśmy rozbić obóz.

T: Podzielimy się na dwie grupy. Pierwsza grupa: ja, Riley, Maya i Farkle, my rozłożymy namioty. Druga grupa: Cory, Lucas i Zayn, wy zbierzecie drewno na ognisko. Czy grupy wam pasują?
Wszyscy: Tak.

15 minut później, Maya POV
Rozłożyliśmy już prawie wszystkie namioty, kiedy ja i Topanga skończyłyśmy rozkładać drugi namiot usłyszałyśmy krzyk Riley. Brunetka uderzyła się młotkiem w palec.
R: Aaaałaaa!!! - poszłam od razu po apteczkę
T: Co się stało?!
F: Mówiłem, że ja to zrobię
R: Dlatego, że jestem kobietą nie mogę tego zrobić? - wróciłam
M: Riley, to nie jest dobry argument -  wskazałam na jej palec. Daj opatrzę go
R: Nie trzeba, przecież wiesz, że za chwilę to się zag...
M: Opatrzę go! - starałam się przekrzyczeć Riley
T: Zróbcie to w przyczepie - poszłyśmy tam

R: Dlaczego chcesz to opatrzeć skoro już się prawie zagoił? - zaczęłam bandażować jej palec
M: Farkle widział, że się zraniłaś. Byłoby dziwne gdyby zaraz zobaczył że twoja rana zniknęła, co nie?
R: Raacja.

Kiedy skończyłam, wyszłyśmy na zewnątrz.
Chłopcy już przynieśli drewno. Wokół miejsca na ognisko były ustawione w bezpiecznej odległości namioty. Chłopcy właśnie ustawiali drewno w okrąg, a obok kładli drewno do podkładania.
L: Gotowe!
C: Teraz jeszcze pieńki, musimy na czymś siedzieć - poszli w głąb lasu

My natomiast obraliśmy ziemniaki. Riley i Farklowi nie szło to za dobrze.
M: Czemu robicie z nich kwadraty?
F: Ha...ha... zabawne
Podczas, gdy my obierałyśmy ziemniaki Pan Matthews rozpalał grill.
Później Pani Matthews i Pan Matthews robili kolację, a ja, Riley, Farkle, Lucas i Zayn siedzieliśmy w miejscu przygotowanym na ognisko.
Widziałam, że Riley zrobiło się zimno, więc poszłam po zapalniczkę.
M: Zapomnieliście o czymś na rozpałkę
Z: Pójdę z Tobą
Zebraliśmy korę brzozy, trochę cienkich patyków i suche liscie.
Wróciliśmy do reszty i rozpaliliśmy ognisko. Następnie usiedliśmy wokół ogniska.
R: Mogę was o coś zapytać?
F: Jasne
R: Wierzycie w wilkołaki? - ja i Zayn spojrzeliśmy na siebie z przerażeniem



BestiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz