Cisza dłużyła się jak nudna lekcja. Rozglądałam się po kuchni bez większego zainteresowania. Na stole było już kilka okruszków. Miałam ochotę je zebrać i wyrzucić, ale stwierdziłam, że skoro i tak będziemy jeść ciasto, to byłoby to na miarę Syzyfa. Wzięłam więc widelczyk i zaczęłam jeść ciasto. A dokładniej, przez chwilę dźgałam je widelcem, a potem zaczęłam wybierać jabłka ze środka, żeby zostawić sobie kruche ciasto na później.
"Zakładam, że czarny humor jest nie na miejscu" spytał. Był widocznie zakłopotany. Nerwowo pocierał ręką o rękę i unikał patrzenia na mnie. Patrzyłam na niego zaskoczona. "Prze..." zaczął łamiącym się głosem.
Nie było mu dane skończyć przeprosin, bo zagłuszył je mój śmiech. Teraz on patrzył się na mnie z zaskoczeniem. Nie mogłam się opanować. Śmiałam się głośno, niepohamowanie i przede wszystkim szczerze. Dawno się tak nie śmiałam. Przez dłuższą chwilę dom wypełniał mój śmiech. Kiedy w końcu się uspokoiłam, oczy miałam mokre a brzuch mnie bolał. Przetarłam twarz i wciąż się uśmiechając spojrzałam na niego.
"Wybacz" Jego mina wyrażała coś pomiędzy przerażeniem a zawstydzeniem z lekką domieszką skrzętnie ukrywanego rozbawienia i ulgi. "Pierwszy raz się spotykam z taką reakcją".
Yasuhiro podrapał się po potylicy z nieukrywanym zakłopotaniem. Nastała cisza. Ale nie jakaś bardzo nerwowa cisza, lub taka niezręczna kiedy to czas staje w miejscu a ty masz ochotę zapaść się pod ziemię. Nie. To była spokojna cisza. Piliśmy herbatę i jedliśmy ciasto. Nie unikałam jego wzroku. Po prostu na niego nie patrzyłam. Ale kątem oka widziałam, że on mnie obserwuje.
Powoli wszystko zaczyna nabierać kształtu w mojej wyobraźni. Mam zamiar zabrać się do napisania tych 6 części po angielsku, ale zapewne w międzyczasie dodam jeszcze coś :)
CZYTASZ
Zostawiona
FantasyJak poradzić sobie całkiem samemu? Czy można kiedyś jeszcze zaufać, po tak ogromnej zdradzie? Czy świat jeszcze kiedyś będzie taki sam? Przecież kiedy serce umiera, nie może już ożyć.