13

90 6 2
                                    

- Zgubiłaś się?- pyta Harry.

- Tak jakby. Wiem tylko gdzie jest sypialnia.- mówię.

- Hahahhaha. No wiem, wiem. Ja też.  Może pozwiedzamy nasz nowy dom.- proponuje.

- Stwierdzam iż to konieczność. Muszę do toalety.- oznajmiam.

- W takim razie chodźmy jej poszukać.- mówi.

- Harry? Czy ty wiedziałeś, że ten dom ma dwa piętra plus siłownie z basenem w piwnicy?- pytam.

- Nie. Skąd ty wiesz, że on ma basen i siłownię?

- Oj Harry, Harry. Szukałam toalety, pamiętasz?

- I doszlas aż do piwnicy? Hahahah jak chcesz to potrafisz.- śmieje się ze mnie.

- Przestań już okey. To nie moja wina, że nie mogę się odnaleźć.

- No nie mów, że ci się nie podoba.- mówi Harry.

- Jest cudowny. Spełniłeś moje marzenie. Ale następnym razem zanim kupisz coś tak drogiego najpierw to obejrzyj. Okey?

- No okey.- odpowiada, dalej szukając łazienki.

Okazało się, że łazienkę tak na prawdę mieliśmy pod nosem. Znajduje się ona w sypialni. Kuchnia jest ogromna, białą i ma wysepkę, o której marzyłam od zawsze. Salon jest wielki, a jedna ze ścian jest ze szkła.
Tak właśnie sobie to wyobrażałam. Chociaż nie wszystko jest jeszcze gotowe, to właśnie tak miała wyglądać moja przyszłość. Harry, dzieci, dom i LA. Na prawdę jestem szczęściarą.

Harry poszedł w końcu po walizki z samochodu. Chcę się jak najszybciej rozpakować i iść na miasto. Dom mi nie ucieknie. W końcu jest cały mój. Jeszcze tylko zadzwonię do Loli. Już za nią tęsknię, a to dopiero jeden dzień. Mam nadzieję, że bawi się świetnie.
-----------------------------------------------------------

U naszej córci jest wszystko w porządku. My właśnie szykujemy się na obiadokolacje. Jejku. Juz chcę zobaczyć ten napis. HOLLYWOOD. Aaaaaaaa. Nadal nie wierzę, że tu jestem. Harry jest już zirytowany moimi piskami. Trudno. On wymyślił, że lecimy do Los Angeles. Teraz niech cierpi. Za kilka dni chłopcy nagrywają teledysk. Oni pojadą tam gdzie mają pojechać, a my z dziewczynami będziemy plotkować. Muszę pokazać im dom.

- Podoba ci się?- pyta Harry.

- Tak. Bardzo. Wszystko mi się podoba. Ty, LA, dom. Wszystko. Kocham cię kotku.- mówię, w tym samym czasie, kiedy on przyciąga mnie do siebie i całuje.

- Ja ciebie też słoneczko.- przerywa pocałunek, ale po tych słowach jego usta znów zbliżają się do moich.

Idziemy na plażę. Jest już całkowicie ciemno. Miasto nocą wygląda jeszcze piękniej. Ocean jest spokojny, ale od czasu do czasu pojawi się fala. Siedzimy z Harry'm na piasku i się przytulamy.

- Kochanie? Jak się czujesz po pierwszych zdjęciach z fanami.- pyta.

- Jacy fani? To moje rywalki.- śmieję się.

- Przestań one cię kochają.- mówi.

- Wiem. Też je kocham. Są w końcu moimi siostrami.- mówię.

- Co?

- Boże, nie rozumiesz? Directioners to rodzina do której są tylko drzwi wejściowe. W tym fandomie zostaje się na zawsze. Bez względu na to czy jestem żoną członka zespołu, który stworzył ten fandom czy nie.- tłumaczę mu.

- No okey już rozumiem.

- Przyjdziemy tu jutro rano? Chcę się poopalać. Wyglądam jakbym była się białą farbą.- mówię.

- Nie jest aż tak źle. Wiesz, że jesteś piękna.

- Jak mi to mówisz to wiem. To jak przychodzimy tu jutro?

- Tak.

- Aaaaaaaa to super.- moją wypowiedź przerywa telefon. Dzwoni Niall.

- Coś się stało?- pytam Harry'ego, który właśnie skończył rozmowę.

- Natalie urodziła.

- Co? Jak to? Oni tutaj są prawda? Jedziemy do szpitala.

- Tak są tutaj.

- No dobra cieszę się bardzo, ale teraz wstawaj i biegniemy. - krzyczę z radości.

- No już.

-----------------------------------------------------------

Nat urodziła śliczną córeczkę. Ma na imię Lea. Niall zemdlał, a Natalie jest wykończona, dlatego dzisiaj już ich zostawimy. Niech wszyscy odpoczną. To był dla nich długi dzień.

I'm sorry | h.s |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz