Tydzień temu wróciliśmy do Londynu. Bardzo tęskniłam za Lolą. Nie mogłam się doczekać aż ją zobaczę. Nie zostaniemy tu długo, ponieważ za kilka dni lecimy do naszego prawdziwego domu. Do LA. Kiedy nasza córcia dowiedziała się, że będzie mieszkać obok wujka Niall'a i cioci Nat, piszczała jak nie wiem co. Przez kilka ostatnich dni pakowalismy cały dom. Większość rzeczy jest już w USA. Na szczęście Niall mieszka blisko i ma wszystko pod kontrolą. Ciężko jest mi pożegnać się z tym domem. W końcu tyle się tutaj wydarzyło. Jednak z drugiej strony wiem, że LA to właśnie miejsce dla mnie. O tym marzyłam.
- Kochanie. Proszę ustaw się ładnie. Robię ostatnie zdjęcie ze starego domu.- mówi Harry, po czym pstryka parę zdjęć.*załącznik*.
***
- Mamusiu!!!! Gdzie jest Pan Bubu?- pyta Lola złowieszczym i zdenerwowany głosem.
- Kochanie, twój miś jest już w twoim nowym pokoiku. Za dwa dni go zobaczysz. Obiecuję.- uspokajam małą.
- Już myślałam, że ode mnie odszedł.
- Skarbie. Nikt nigdy od ciebie nie odejdzie. Pamiętaj. Kocham cię.- mówię i przytulam ją mocno do siebie.
- Ja ciebie też kocham mamusiu.
- Czy mogę się przyłączyć do uścisku?- pyta Harry, po czym także mocno nas przytula.
- Kocham was moje dziewczyny.***
Dzisiaj wylatujemy. Przyjechali nasi rodzice, rodzeństwo. Chcemy, aby wszyscy odwieźli nas na lotnisko. Nie wiemy kiedy się znów zobaczymy. Będę tęsknić za moimi rodzicami, za rodzicami Harry'ego. Za moim bratem i siostrą, za Gemmą. Za wszystkimi.
Właśnie Harry z moim bratem znoszą ostatnie walizki do samochodu. Mam takie dziwne uczucie w sercu. Uczucie końca, ale też uczucie nowego, lepszego początku. Już odczuwam tęsknotę, a co będzie po kilku tygodniach. Żegnam się ze starym domem. Na szczęście będzie w nim mieszkać Gemma z mężem i za niedługo z ich synkiem.***
Jesteśmy już na lotnisku. Leci z nami także Liam. Cheryl tym razem zostaje w Londynie. Mają ostatnio z Liam'em kryzys. Nie wiem czy chodzi o napięcie przed zostaniem rodzicami, czy napięcie przedślubne. Mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni, i znów będzie tak jak dawniej. Tym bardziej, że Liam bardzo się wczuł w ojcostwo i małżeństwo. To najbardziej odpowiedzialny człowiek jakiego znam.
- Witam moich przyjaciół. Długo się nie widzieliśmy. Ash, słyszałem, że jesteś w dwupaku.- mówi Liam podchodząc do nas.
- Tak. Co tam u ciebie. Już wszystko okey z Cheryl?- pytam.
- Tak. To całe napięcie jest spowodowane stresem. Ale wszystko już się powoli układa. Już nawet śpimy w jednym łóżku.
- Uff. To świetnie.
- Dobrze. Pogadacie sobie w samolocie. Lolka chodź do tatusia na rączki. Samolot już czeka.- mówi Harry. Jest dzisiaj jakiś dziwny. Nie wiem o co chodzi. Mam nadzieję, że szybko mu przejdzie.
- A jemu co?- pyta mnie szeptem Liam.
- Nie wiem. Od rana chodzi naburmuszony. Ale nieraz tak ma. CO zrobisz?
- Nic nie zrobisz. To Harry, tego nie ogarniesz.
- Hahah dokładnie.
***
Lecimy już dobre pięć godzin. Lola po wejściu do samolotu, od razu zasnęła. Rozmawiałam z Natalie. Mówi, że nie może napatrzeć się na Niall'a. Czuje się świetnie w roli ojca. Uwielbia Lea'e. Są do siebie tacy podobni. Sama chciałabym dowiedzieć się jakiej płci jest nasze dziecko. Nie mam zbytnio wymagań. Ważne aby było zdrowe. Jeśli chodzi o Harry'ego. Nadal zachowuje się tak samo. Jest obrażony o wszystko. Nie wiem dlaczego, ale mam dziwne przeczucie.
- Co robicie?- pytam chłopaków którzy siedzą w innym sektorze.
- Nic.- odpowiada Harry.
- Ej facet. Weź się ogarnij. Pojebało cię czy co? Odkąd tu jestem, jesteś cały czas obrażony. Masz żonę w ciąży. Zacznij się zachowywać jak na dorosłego przystało.- wtrąca Liam.
- Po co ty się w ogóle wtrącasz? Co? Prosił cię ktoś o dobre rady? Jakoś nie pamiętam.- oczywiście coś musiał swojego dodać. Ja nie wytrzymuję.
- EJ!!! Czy wy się kurwa dobrze czujecie? Harry za mną. Szybko.- Mówię bo już mnie szlak jasny trafia.
***
- Co ty odwalasz? Zaczynamy nowe życie, przeprowadzamy się, będziemy mieli drugie dziecko, a ty zachowujesz się jakbyś coś ukrywał. O co chodzi?- pytam Harry'ego.
- Ty nic nie rozumiesz.- mówi takim tonem jakby miał zaraz wybuchnąć płaczem.
- Czego nie rozumiem? Powiedz mi, a może zrozumiem.- uspokajam go. Widzę, że coś jest nie tak.
-Ojciec jest chory.
- Jak to? Rob? Przecież jak wyjeżdżaliśmy nic mu nie dolegało.
- Nie. Mój prawdziwy ojciec. Dzisiaj rano do mnie zadzwonił i powiedział, że ma nowotwór.
- Jejku. Dlaczego nic nie powiedziałeś? Przecież pomożemy mu.
- Nie. On nie chce pomocy. Chce pieniądze. Wydaje mi się, że on wcale nie jest chory tylko próbuje wyciągnąć ode mnie kasę.
- Ale dlaczego?
- Nie dzwonił do Gemmy. Od rozwodu rodziców tylko z nią utrzymywał kontakt. Rozmawiałem z nią o tym. Zgadnij co się dowiedziałem.
- No nie wiem?
- Ojciec zapłodnił trzy sąsiadki. Nie ma kasy na utrzymanie siebie, a co dopiero czwórki dzieci.
- Czwórki?
- Tak. Jedna jest w ciąży bliźniaczej.
- No to nieźle. A ile chce pieniędzy?
- Mówił, że dziewięćset tysięcy wystarczy, ale jakby był milion było by jeszcze lepiej, bo starczyło by mu wtedy jeszcze na leki.
- No wiesz. To są twoje pieniądze. Ty je zarabiasz. Ale może najpierw się upewnij, że on naprawdę nie jest chory.
- Jesteś po jego stronie?
- Nie skądże. Nie znam go . Ale chyba lepiej jest się upewnić.
- Masz rację. Wyślę do niego Gemmę.
- Czyś ty oszalał? Ona rodzi za dwa tygodnie. Na pewno się na to nie zgodzę. On chce twoich pieniędzy i chyba ty powinieneś się z nim spotkać.
- Ale ja nie chcę go widzieć. Nie rozumiesz tego?
- Kochanie. Rozumiem. Ale czy chcesz aby coś stało się twojej siostrze i przy okazji jej dziecku?
- No nie.
- No właśnie. Dlatego przemyśl to jeszcze, i pogadamy jak dolecimy do domu.
- Dobrze, a no i przepraszam za moje zachowanie. Mogłem od razu powiedzieć.
- No mogłeś. idź jeszcze przeproś Liam'a. Na niego też naskoczyłeś.