Rada 6.

722 91 23
                                    

Tande, znając już magiczne składniki do naleśników, wypędził z kuchni owego Fannemela. Jak widać chciał sam popróbować złączyć wodę z siarką i kwasem fosforowym (V). No nic, Daniel bawił się w małego chemika, który właśnie był blisko odkrycia przełomowego wydarzenia dla historii chemii. Otóż drodzy państwo już niedługo przedstawimy wam nowy całkowicie chemiczny rodzaj naleśników. Oczywiście, życzymy smacznego i liczymy na jak największe przeżycie z waszej grupy, która posiądzie zaszczyt spróbowania tego dzieła.

Fannemel porobił kilka ćwiczeń w pokoju i zajadając się banankiem. Czyli czymś w pełni NIE CHEMICZNYM, albo nie... Czekaj! Ja nie wiem, czym pryskają te pyszności dla człeków o małpich cechach, ale z pewnością czymś. Anders usiadł na łóżku i wyjął telefon spod łóżka. Skąd się on tam znalazł? Z pewnością z tego powodu, że bał się, że Daniel odkryje, CO tak naprawdę nasze Fannisiątko ogląda w internecie. A ja wiem, misu. Hehehe. Też cię kocham.

Do drzwi nagle zadzwonił dzwonek a Daniel natychmiastowo się poderwał (nie wspominając już o tym drugim, którego dupa leżała, tak samo, jak kilkanaście minut temu). Tande jeszcze ostatnim razem spojrzał na lustro, uśmiechnął się do samego siebie i puścił oczko. Boże, mężczyźni. Jeszcze musiał sprawdzić, czy nie ma czegoś między zębami, bądź między włosami. Tak, Daniel. Może przełóż to spotkanie na kolejną godzinę, żebyś mógł dać sobie czas na pedantowanie. Korciło mnie żeby napisać "pedałowanie", ale to jeszcze nie teraz.

- Pierdol się.-rzucił.

O nie! Nie, nie, nie! Sam się piedol Daniel. Nie wybaczę ci już nigdy, nie spojrze na twoje zdjęcia, ani na twój cholernie piękny uśmiech, ani nawet jak przelatujesz skocznie... No, co ja mówię, przecież to kurwa niemożliwe???



Daniel szybko otarł pot z dłoni i chwycił za klamkę. Co Danielowaty, Medispirant ci potrzebny?

Dobra przejdźmy do rzeczy, bo zanim on tą klamkę otworzy to minie chyba wieczność. No więc... Tandex wpuścił do salonu piękną, średniego wzrostu dziewczynę, której spojrzenie było tak paraliżujące, jak Bazyliszka. I ja tu w ogóle nie sugeruje, że ona ma takie spojrzenie, jakby chciała kogoś zabić. Nieeeeee... Nie, w ogóle.

- Całą noc wczoraj o tobie myślałem...- powiedział nalewając jej soku do szklanki. Taaaaa, "myślał", chyba tylko podczas masturbacji.

- Słodki jesteś.- zaśmiała się i upiła łyk pomarańczowego płynu.- Więc mam robić za twoją dziewczynę, tak?- mówiąc to podciagnęła sobie czarną sukienkę lekko do góry. No jasne, młoda damo, matka cię szacunku do, bardzo wrażliwych emocjonalnie na takie widoki, mężczyzn nie uczyła? Przecież oni potem mają chorobę prawicy, bądź lewicy, co kto lubi.

- Pójdziemy tylko na ślub mojej koleżanki, poudajemy, że jesteśmy razem, a potem się rozejdziemy.

- No chyba, że będzie nam ze sobą bardzo dobrze...- zamruczała puszczając mu oczko. Oho, Daniel ewakuuj się, ja już widzę, że ktoś tutaj chciałby cię schrupać.



Fannis, jak ninja, wyszedł z pokoju nie zważając na młodych i ruszył hotelowym korytarzem. Co ja mówię? Jak to nie zważając? Przecież on wybiegł stamtąd tylko dlatego, że zobaczył twerkującego Daniela! Bosz, ten widok przypominał uginającą się deskę i nic więcej.

Oczywiście idąc czerwonym dywanem, musiał spotkać papę Stoeckla... Część Papo!

- Jest Daniel w pokoju?- powiedział wskazując na pomieszczenie.

- Jest, ale niech pan tam nie wchodzi.

- Czemu?

- Ja radziłbym tam nie wchodzić, inaczej odbije się to na pana zdrowiu psychicznym.

ABC Norwegów - czyli poradnik dla nieporadnychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz