1

949 39 2
                                    

  Ten dzień był wyczerpujący. Zdecydowanie powinnam trochę odpocząć. Rany jak w tym liceum potrafią wykończyć człowieka to tragedia. Położyłam się wygodnie na łóżku i juz miałam zasnąć, ale nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Pech chciał, że byłam w domu sama. Podniosłam się i poczłapałam do drzwi, kląc pod nosem. Przekręciłam zamek w drzwiach i otworzyłam je.
Na zewnątrz stał wysoki chłopak o ciemnej karnacji, rzadko spotykanych oczach koloru jakby ciemnożółtego i jasnoszarych, postawionych do góry włosach.

  - Ty pewnie do taty.. - ni to stwierdziłam, ni zapytałam.

  Tata często miewał takich gości. Pasjonował się samochodami, ma własny warsztat i klienci nie daja mu spokoju, nawet kiedy nie ma go w domu.

  - Tak właściwie to szukam Tiany Clifford.

  Mina mi zrzedła. Czego taki przystojny i ogólnie nieziemski chłopak chciał od takiej zwykłej dziewczyny jak ja.

  - Em, to ja - zmieszałam się - Mogę w czymś pomóc?

  - Nazywam się Ren - wyciągnął do mnie rękę - Ren Crowler.

  Niepewnie uścisnęłam jego dłoń. Chyba zauważył, że nie rozumiem, o co mu chodzi.

  - Ja nazywam się Tiana Clifford, ale ty już to wiesz - zaśmiałam się sztucznie.

  No bo błagam, większość moich znajomych nie wie gdzie mieszkam, a ten oto chłopak, którego nie znam w ogóle, przychodzi sobie do mojego domu i zachowuje się jakbyśmy znali się od dzieciństwa.

  - Mogę w czymś pomóc? - ponowiłam pytanie.

  - A tak, tak. Czy musimy tak stać w drzwiach? - zapytał.

  Czy on właśnie prosi, żebym wpuściła go do domu? CO TO TO NIE!

  - Przepraszam, nie znam cię. Nie mam w zwyczaju wpuszać obcych do domu. - odpowiedziałam stanowczo. - Jestem raczej nieufna.

  Nie potrafię tak po prostu być dla kogoś chamska.

  - Rozumiem... - westchnął - W takim razie, co powiesz na spacer?

  - Spacer? - uniosłam brwi ze zdziwienia.

  Pokiwał głową.

  - Jeśli dzisiaj nie chcesz to nie będę cię zmuszał. Napewno znajdzie się jeszcze czas na rozmowę. - powiedział ze zrozumieniem, a ja tylko stałam i patrzyłam się na niego jak na wariata. - Do zobaczenia.

  Powiedział z pięknym uśmiechem na twarzy i odszedł, a ja oniemiała stałam w drzwiach i patrzyłam jak schodzi po schodach i zmierza do furtki.

  - Cześć? - wydukałam.

  Ten dziwny chłopak nie dawał mi spokoju cały dzień. Czego bym nie robiła, to on mi przeszkadzał. Byłam rozkojarzona i nieobecna. Jakby w innym świecie. Na przykład w Nowej Vestroi, pomyślałam i zaśmiałam się na wspomnienie dziwacznego snu. Nagle wróciłam myślami do kreskówki z dzieciństwa. Przypomniało mi się, że obejrzałam tylko dwie pierwsze części: Młodych Wojowników i Nową Vestroię. A są jeszcze dwie. Dokończę ten serial, co mi szkodzi, pomyślałam i odpaliłam pierwszy odcinek Najeźdźców z Gundalii. Pierwsza scena to wspomnienie ostatniego odcinka z ostatniej serii, kiedy Dan, Marucho i Shun znajdują się w Bakuprzestrzeni i podchodzi do nich jakiś chłopak. Nazywa się Ren i ma ciemna karnację, jasnoszare włosy i żółte, kocie oczy.

Chwila.. ma na imię Ren, ma jasnoszare włosy, kocie oczy i ciemną karnację... Tak samo jak ten chłopak, co dzisiaj do mnie przyszedł. Czy dzisiejszy dzień też mi się przyśnił? To się zaczyna robić jakieś chore. Wystraszyłam się nie na żarty. Może trzeba mnie gdzieś zamknąć? A co jeśli te sny nie przestaną mnie dręczyć? Ale co ja im wszystkim powiem? Zabierzcie mnie do psychiatryka, bo śni mi się bajka z dzieciństwa? Nie ja już nie wytrzymam, idę spać. I mam nadzieję, że nie przyśnią mi się żadne bakugany, ani nic tego typu. Bo jak mi się przyśnią, to jutro będę bardzo, ale to bardzo zła, a nikt tego nie chce.

~wezmniedonieba

Bakugan: Dziedziczka EnergiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz