17

411 35 2
                                    

  Impreza miała się zacząć za kilka godzin. Lilith i Nicole odpuściły z tymi oskarżeniami o kłamstwa, więc sytuacja jest stabilna. Po wczorajszej rozmowie z Shunem postanowiłam spróbować medytacji. Już po pierwszej próbie poczułam się inaczej. Nie wiem jeszcze w jakim sensie inaczej, ale inaczej. I nawet chyba lepiej.

  - Mamo! - krzyknęłam. - Idę dzisiaj na imprezę, okej?

  - Dobrze, możesz iść! - usłyszałam, ale coś było nie tak... - Ale najpierw posprzątaj w pokoju i odrób lekcje!

  No tak, moja mama nigdy nie daje niczego za darmo. Zawsze stawia warunki. Także jedyne, co mi zostało, to zgodzić się na nie. Sprzątanie zajęło mi około czterdzieści pięć minut. Przez resztę czasu poświęcałam się nauce. Dwie godziny przed imprezą zaczęłam się szykować. Ubrałam czarne szorty i luźną białą bluzkę z krótkim rękawkiem. Włosy wyprostowałam i zostawiłam rozpuszczone. W kwestii makijażu postawiłam na zwykły tusz do rzęs i błyszczyk. I wyglądałam tak, jak lubiłam wyglądać: ładnie, ale nie wyzywająco. Wzięłam klucze od domu, założyłam swoje trampki i poprosiłam mamę, żeby mnie podwiozła.

  - O której masz zamiar wrócić? - zapytała moja mama, wyjeżdżając z podwórka.

  - To zależy. - wzruszyłam ramionami.

  - Od czego?

  - No od tego, jak będę się bawić. - odpowiedziałam. - Może się okazać, że zadzwonię za godzinę. Ale może też być tak super, że kiedy ja będę chciała wrócić do domu, to ty będziesz smacznie spać.

  - Więc w takim przypadku, jak wrócisz do domu? - zapytała. - Jak będę smacznie spać to nie będzie mi się chciało wstawać.

  - Najwyżej poproszę Cato, żeby mnie odwiózł. - powiedziałam od niechcenia.

  - Kto to Cato? - dopytywała.

  - Lokaj Marucho. Mamo, przestań pytać. Nie będzie alkoholu, narkotyków, ani niczego. Mam klucze od domu, więc się nie martw. I ostrzegam cię, jeszcze jedno pytanie i wyskoczę z pędzącego auta. - zagroziłam sarkastycznie.

  - No już dobra, dobra. - wzruszyła ramionami.

  Resztę drogi żadna z nas się nie odezwała. W spokoju słuchałyśmy radiowej muzyki.

  - O ja cię kręcę... - wydusiła moja mama, zobaczywszy dom Marucho.

  - Tak, ja zareagowałam tak samo. - zaśmiałam się.

  - Dobrze, córcia. Baw się dobrze. - powiedziała.

  - Dzięki, pa. - podziękowałam i cmoknęłam ją w policzek na pożegnanie.

  - No narazie. - usłyszałam jeszcze zanim zamknęłam drzwi.

  Byłam lekko spóźniona, a do drzwi był spory kawałek drogi do przejścia. Przed wejściem czekały na mnie Lilith i Nicole, a razem z nimi kilkanaście innych osób.

  - Spóźniłaś się! - krzyknęła zdenerwowana Nicki.

  - Co ty, Nicki, stresujesz się? - zaśmiała się Lil.

  - A ty nie? - zapytała Nicole z pretensją. - Ten dom z zewnątrz robi ogromne wrażenie, a co dopiero w środku!

  - Oj, uwierz mi. - zaśmiałam się. - Nieważne jak długo byś się przygotowywała na wejście do środka, to i tak opadnie ci kopara.

  Podeszłam do drzwi i wcisnęłam dzwonek. Chwilę później drzwi się otworzyły i Cato zaprosił nas do środka. Za mną weszło kilkadziesiąt osób, którzy od razu się rozgościli.

  - O ja cię kręcę... - wydusiły Lilith i Nicole jednocześnie.

  - Moja mama zareagowała tak samo... - skomentowałam. - Ale ona była za bramą.

  Rozejrzałam się dookoła. Nigdzie nie było Młodych Wojowników. Dziwne...

  - Przepraszam na chwilę dziewczyny. - powiedziałam i ruszyłam w stronę Cato. - Cato, gdzie są wszyscy?

  - Mają zebranie. Dziś w południe zjawił się u nas Keith Clay - brat panienki Miry. Podobno coś niedobrego dzieje się w Vestroi. - odpowiedział staruszek.

  - Jak bardzo niedobrego? - zapytałam.

  - Tego niestety nie wiem, jednak prosili, abym cię przyprowadził jak tylko się zjawisz. Twój bakukomp jest już gotowy w laboratorium.

  No nareszcie! Już nie mogłam się doczekać. Rozejrzałam się dookoła i mój wzrok spoczął na moich przyjaciółkach. Miałam ten wieczór spędzić z nimi. Ale są rzeczy ważne i ważniejsze, a od niedawna bezpieczeństwo bakuganów to mój obowiązek.

  - Więc prowadź. - powiedziałam.

  - Oczywiście, panienko Tiano. - zgodził się lokaj, a ja odchodząc, spojrzałam jeszcze raz na przyjaciółki, które mnie zauważyły i chyba chciały podejść. Kiedy szłam za Cato miałam wrażenie, że ida za nami. Odwróciłam się, żeby to sprawdzić. I rzeczywiście: przedzierały się przez tłum nastolatków. Jednak nie zdążyły nas dogonić. Przeszłam z Cato przez drzwi, które dla gości były zablokowane, więc już dalej nie mogły za nami iść. Zrobiło mi się ich trochę szkoda. Ale one nie mogą wiedzieć.

  - Proszę, panienko. - powiedział staruszek.

  - Dziękuję, Cato. - uśmiechnęłam się. - Dasz sobie radę z tymi wszystkimi ludźmi na dole? Potrafią nieźle dać w kość...

  - Nie martw się, panienko. - odpowiedział.

  - Przyjdę najszybciej jak się da. - powiedziałam, a on otworzył mi drzwi.

~wezmniedonieba

Bakugan: Dziedziczka EnergiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz