34

298 33 3
                                    

  - Czyś ty. Kompletnie. Oszalała?! - wypowiedział te słowa twardo i wiem, że gdyby nie jego ninjowa natura, to pewnie wywrzeszczałby je na cały park. - Myślałaś, że nie zauważymy, że zrobiłaś sobie wycieczkę? Tak się składa, że zauważyliśmy. My i cała Caaretonia. Wszyscy cię szukają!

  - Co tam się stało? - zapytałam.

  - Wszystko wyschło. Znowu. - odpowiedział.

  Wiedziałam, że mówi tak dziwnie, bo dziewczyny nas słuchają. I starałam się nie wydać, o co chodzi tak naprawdę.

  - Caaretonia, powiadacie? - usłyszeliśmy, po czym zza zakrętu wyszli Dimitri i Ryleen. - Nigdy nie słyszałem o takim wymiarze.

  No pięknie. I całe to ukrywanie wszystkiego poszło w błoto. Bo wielcy Tytani postanowili się pojawić i wszystko wygadać.

  - Tiana, o co tu chodzi? - zapytały moje przyjaciółki. - Czy to przypadkiem nie ten chłopak z imprezy?

  - Schowajcie się za moimi plecami. - nakazałam.

  Zlustrowałam wzrokiem przybyłą dwójkę. Na twarzach mieli kpiące uśmieszki.

  - Strasznie długo się chowaliście. - zadrwiła Ryleen. - Byliśmy zmuszeni podjąć drastyczne kroki, żeby cię tu ściągnąć.

  - Więc to wy stoicie za wypadkiem mamy? - zapytałam gniewnie.

  - No tak. - skwitowała Tytanka.

  - Oczywiście, nie chcieliśmy jej zrobić nic aż tak poważnego, przecież nas znasz. - zaśmiał się Dimitri. - Sprawa po prostu wymknęła się spod kontroli.

  - Czego od nas chcecie? - zapytał Shun.

  - Oj, Shun. Pytasz, jakbyś nie wiedział. - stwierdziła Ryleen. - Myślałam, że jako wojownik ninja jesteś bardziej spostrzegawczy..

  - Masz rację. - przyznałam. - Wiemy, po co mnie tu ściągnęliście. Ale nie oddam tego bez walki.

  - W takim razie walczmy. - uśmiechnął się Dimitri. Z ich nadgarstków wyłoniły się miecze energetyczne. Usłyszałam stłumione westchnięcie zza pleców.

  - Tiana.. - Lilith szturchnęła mnie w ramię. - To mi się nie podoba.

  - Spokojnie. - zaśmiałam się. - Nawet nas nie dotkną. Chyba nie wiedzą, na co się piszą.

  - Tiana! - wrzasnęła Nicki. - Oni mają jakieś świecące miecze! My nie mamy nic..

  - Racja, dziewczyny. Nie mamy takich mieczy. - zaśmiał się Shun, po czym spojrzał na mnie. - Mamy coś o wiele potężniejszego.

  - Jakbyście nie wiedziały, to mamy po swojej stronie wojownika ninja. - stwierdziłam.

  - I Dziedziczkę. - dodał Shun. Trochę dziwne było mówić o tym komuś z tego ziemskiego świata. Ale tym się będę przejmować później.

  - Mam propozycję. - zaczęłam. - Może żeby uniknąć strat w ludziach rozegramy pojedynek?

  - Dobry pomysł. - powiedział Jaakor, wskakując na ramię Shuna. Oczywiście nie obyło się bez pisków Lilith i Nicole.

  Shun wywołał swojego bakugana do bitwy, a ja miałam wrażenie, że moje przyjaciółki zaraz zemdleją ze strachu. Naprzeciw niemu stanął Trygoner Dimitriego. Ta dwójka zaczęła pojedynek jeden na jednego, bo ja oficjalnie nie miałam bakugana, a dwóch na jednego to trochę nie fair. Po dłuższej chwili szala zwycięstwa przechyliła się na stronę Shuna. Tytani oczywiście się wściekli i kiedy Jaakor miał zadać ostateczny cios Ryleen wyrzuciła swojego bakugana - Haosa Furiala.

  - Oszuści! - wrzasnęłam, ale oni się tylko zaśmiali. No tak, czemu ja w ogóle oczekiwałam sprawiedliwego starcia? - Macie szczęście, że Jaakor i tak da wam radę, bo gdyby tak nie było, to inaczej byśmy rozmawiali!

  - Normalnie nie poznaję cię.. - usłyszałam głos Nicki.

  - W jakim sensie? - zaciekawiłam się.

  - Jeszcze pół roku temu nienawidziłaś przemocy. - stwierdziła Lilith.

  - Trochę się pozmieniało. - zaśmiałam się i wróciłam do obserwowania walki, gdzie już pojawiły się mechtogany. Chciałam uniknąć dalszych pytań. Wiem, że będą dotyczyć mojego Dziedzictwa. 

  - Denahi? Czy mnie słyszysz? - zapytałam telepatycznie.

  - Oczywiście. - odpowiedział.

  - Chyba pora włączyć się do walki. - zasugerowałam. 

  - Nie mogłem się doczekać, aż to powiesz. - ucieszył się.

  Miałam nadzieję, że uda mi się go dłużej utrzymać w tajemnicy, ale raz kozie śmierć.

  - Chyba teraz mój ruch. - powiedziałam, kiedy Jaakor zaczął dostawać poważne bęcki.

  - Jak to? - zapytał zdziwiony Shun, ale już mu nie odpowiedziałam.

  - Bakugan, bitwa! - krzyknęłam i rzuciłam swojego bakugana na pole bitwy, a ten już podczas przemiany poważnie osłabił przeciwników. - Ventus Denahi, start!

~wezmniedonieba

Bakugan: Dziedziczka EnergiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz