Tydzień później...
Lotnisko było przepełnione ludźmi, gwar, hałas, zamieszanie, biegające dzieci, pełno walizek, służb bezpieczeństwa, ciągle ktoś się kręcił i ocierał. Nie wiadomo czy to przypadkiem czy żeby okraść, ludzie w tych czasach nie mają skrupułów. Coś wisiało w powietrzu, a on czekał na nią, jak zwierzyna na swoją ofiarę, nie mógł się doczekać by znów ją zobaczyć, ani tego jak dziś będzie wyglądać. Czy założy jakąś sukienkę, którą będzie miał ochotę z niej zedrzeć, a może będzie ubrana w obcisłe spodnie idealnie przylegające do jej idealnego tyłeczka i bluzeczka z lekkim dekoltem. Marzenie...
Uniósł lewą rękę ukazując tym samym nadgarstek i drogocennym zegarkiem, po raz kolejny sprawdzał godzinę znowu.
-Gdzie ona jest do cholery?!-zapytał siebie Mark rozglądając się na wszystkie strony.
Nie mógł uwierzyć, że dał się w to wrobić, gdyby nie jego przyjaźń z Jacksonem już dawno byłby na polu golfowym albo w jednym ze swoich klubów z jakąś chętną panienką na ten wieczór.
Wtem rozległ się głos zewsząd.
-Drodzy państwo, prosimy o cierpliwość, gdyż lot opóźnił się o 15 minut z powodu niekorzystnych warunków atmosferycznych, najmocniej przepraszamy.
-No świetnie, jeszcze tego mi było trzeba, zabiję cię za to Jackson.
Postanowił jeszcze poszukać automatu z kawą póki miał jeszcze chwilę czasu i by wykorzystać ją na telefoniczne opieprzenie przyjaciela, jeśli to gość Tess, a nie jego to ona powinna tu być nie on.
10 minut później znów stanął na tym samym miejscu po uzupełnieniu dawki kofeiny, choć i bez niej czuł się pobudzony, chwilę później zobaczył, dlaczego. Pchając wózek z walizkami na wprost szła przepiękna brunetka o czekoladowych długich włosach, w dopasowanych spodniach, czarnej bluzeczce na ramiączka, która opinała także jej jędrne aczkolwiek nie duże piersi i sweter szary, który opadał na jedno ramię tak, że było nagie i to aż za bardzo. Miał ochotę rzucić się na nią, zakryć ją całą by żaden mężczyzna nie mógł choćby spojrzeć na nią. Nie miał pojęcia skąd się wzięło, to absurdalne uczucie, ale gdy zatrzymała się jak wryta, a ich spojrzenia się spotkały, wszystko inne przestało istnieć, istnieli tylko oni, prąd przeskakiwał między nimi, bardziej niż ostatnim razem. Jessica pierwsza zerwała kontakt wzrokowy i chyba się speszyła, bo zakryła szybko twarz gęstymi długimi włosami. Ona już przeczuwa, co się wydarzy to tylko kwestia czasu. Zerwał się i podszedł do niej by pomóc jej z rzeczami, ale go wyminęła bez słowa.
-Zaczekaj! A może jakiejś cześć, miło cię znów widzieć?
-Raczej nie.
-Piękna pogoda prawda?
-Skończ te błazenady i daj mi spokój, nie zmieniłam zdania.
-Szkoda, bo miałem cię porwać, związać i wykorzystać seksualnie dla swojej uciechy, ale skoro tak stawiasz sprawę...
-Żartujesz...!
Nie mógł wytrzymać, roześmiał się, a ona odwdzięczyła się uderzeniem go w ramię.
-Ała, to bolało mała złośnico.
-Miało boleć. Wybacz nie mam czasu muszę iść wezwać taksówkę.
- Tak się składa, że ja dzisiaj jestem twoim tragarzem i taksówkarzem w jednym dostałem wytyczne i zamierzam się ich trzymać. Możesz zapytać Tess albo Jacksona.
-W takim razie nie ruszę się stąd dopóki jedno z nich tutaj się nie zjawi, a ty możesz spokojnie stąd spadać.
-Ty mówisz serio? Cykorek cię złapał?
CZYTASZ
SWATANI(E)?
RomanceOn bogaty playboy,świadek na ślubie przyjaciela, od pierwszego spotkania pragnie jej bardziej niż jakiejkolwiek innej kobiety, choć po jednej z nich został mu gorzki niesmak. Ona świadkowa na ślubie przyjaciółki, usiłuje unikać adorującego ją mężc...