Rozdział 11

702 62 15
                                    


Kobieta przez chwilę patrzyła zszokowana na mężczyznę, po chwili otrząsnęła się i odsunęła na bezpieczną odległość.

-Chyba cię coś boli pod deklem bo bredzisz.- powiedziała odwracając się plecami do niego by nie widział, że boryka się z własnymi myślami i emocjami. Nie mogła mu zdradzić swych uczuć, gdy siedzieli w jego samochodzie . Czuła jak przez alkohol szumi jej w uszach,dźwięki muzyki dudniły w głowie, a jeszcze w czasie jazdy Mark od czasu do czasu kładł rękę na jej karku i masował go jakby miał do tego prawo, a kiedy próbowała się odsunąć przyciągał ją z powrotem.

Mark czuł jak drżała pod jego dotykiem, jak jej puls biegnie niemal jak galopujące konie.

Nie zastanowił się nad tym mówiąc o tym kochaniu go, a Jess nie zaprzeczyła ani nie odpowiedziała, milczała, wydawała się taka zamyślona, odległa, ale jednocześnie reagowała na jego dotyk gdy Mark dotykał Jessici czuł prąd między nimi i we własnych palcach muskając jej skórę tak jakby gnany wewnętrznym przymusem. Gdyby nie znał siebie puknąłby się w głowę, nigdy nie tak nie uganiał się za kobietą, nie chciał spędzać z nią czasu poza łóżkiem,a ta kobieta obok niego była inna, skrzywdzona a jednocześnie pragnąca bezpieczeństwa, czułości, ciepła, ale mimo to że go pragnęła odtrącała go, a on nie potrafił przyjąć tego do wiadomości. Postanowił, że nie zawiezie zasypiającej i będącej na rauszu Jess do domu przyjaciółki tylko do siebie, chciał z nią spać nawet bez seksu, chciał czuć ją przy sobie, a jutro mu nie ucieknie, spędzą razem dzień.

Rano...


Dziewczynę obudził tępy pulsujący ból w czaszce i suchość w ustach, tyle razy sobie obiecywała nigdy więcej alkoholowych szaleństw, na dodatek patrząc na swoje ręce odkryła, że nie jest we własnych ciuchach tylko w męskiej koszuli i w swojej bieliźnie i nie w swoim łóżku, które po drugiej stronie było pomięte. Czyżby oni...,ona i on.... Nie to niemożliwe, nie wykorzystałby jej, nie po alkoholu, a może jednak?

-Maaaaaaaark!!!!-krzyczała-Maaaaark do cholery!!

Już miała zerwać się z łóżka i szukać swojego porywacza, gdy po czwartym nawoływaniu pojawił się z tacą ze śniadaniem podążając w jej kierunku.

-Witaj Kochanie, dobrze spałaś? Mam tu coś dla ciebie, starałem się by było jak należy więc mam nadzieję, że ci zasmakuje.

-Co cię upoważnia do tego by robić mi śniadanie, a co dopiero by mnie porywać i rozbierać czy kłaść do swojego łóżka, miałeś mnie zawieźć do domu mojej przyjaciółki o ile mi wiadomo?!

-O ile wiem nie dostałem konkretnych wskazówek więc zabrałem cię anie porwałem do mnie.

Masz piękne ciało i nie powinnaś się go wstydzić, nie raz rozbierałem kobiety, ale z tobą było wyjątkowo.

-Skończ!Czy my...?

-Co my?

-Nie udawaj idioty większego niż jesteś! Czy my w nocy, w sensie ty i ja....?

-Aaaa...oto ci chodzi? Nie, nie jestem takim draniem i nie wykorzystuję pijanych kobiet. A teraz jedz musisz się wzmocnić, czeka nas dzień pełen rozrywek.

-Zaplanowałeś to żebym tylko nie musiała pomagać przy weselu?! A może to kara za striptizerów?

-Kochanie nie musisz być taka podejrzliwa, po prostu chcę z tobą spędzić więcej czasu, ciągle mi uciekasz i zaczyna to być irytujące więc chcę dać ci mniejszy powód do żywienia niechęci.

-Nie mam czasu....

-Dzwoniłem do Jacksona, Tess będzie spać do południa.

Usiadł na łóżku naprzeciwko młodej kobiety wziął jej drobne rączki w swoje ręce i ucałował,

ten czuły gest odebrał Jess zdolność mowy.

-Mark...-powiedziała cichutko

-Proszę,zgódź się. – patrzył na nią niemalże błagalnie.

-A ty co byś z tego miał?

Mark nachylił się, by uciszyć ją czułym pocałunkiem, lekko musnął jej usta swoimi choć pragnął pocałować ją gwałtownie tak jak zawsze. Pogłaskał ją po policzku, uśmiechnął się, oparł swoje czoło o czoło siedzącej naprzeciw niego drobnej istotki bo taką w rzeczywistości była.

Musnął tylko jeszcze raz jej usta.

-Spędźmy razem dzień, tak po prostu jak normalni ludzie, zobacz przez okno jest piękna słoneczna pogoda, żal by było tego nie wykorzystać.Poza tym moja królewno znam pewne miejsce gdzie serwują pyszne gofry. Co ty na to?

-Ale nie będziesz próbował mnie zaciągnąć do łóżka i nie będziesz mnie obmacywał?

-Jeśli mi pozwolisz chciałbym cię chociaż na spacerze trzymać za rękę czy najwyżej cię przytulać czy dać buziaka, lecz jeśli powiesz nie, nie zrobię kompletnie nic czego byś sobie nie życzyła.

-Wcześniej jakoś moje nie i tak cię nie powstrzymywało.


-Fakt,ale dziś pragnę twojej przyjemności, by to był twój dzień księżniczko, pokaż mi co lubisz, co sprawia, że uśmiech pojawia się na twojej małej ślicznej buzi.






Jak myślicie czy nasza bohaterka się zgodzi?  

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 03, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

SWATANI(E)?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz