Rozdział 8

2.2K 150 19
                                    


Pokój hotelowy, miękkie, wygodne, duże łóżko, zasunięte zasłony choć nie do końca. Unosiły się dzięki lekkiemu letniemu wiaterkowi promienie słoneczne przedostawały się do pokoju i na twarz śpiącej dziewczyny, która chcąc nie chcąc śniła o mężczyźnie który powinien i jest dla niej zakazany i do którego nie może się więcej zbliżać. Z zamkniętymi nadal oczami wdychała zapach, który niósł ten wiaterek, czuła jak powiew muska jej policzki, ale zaraz...poczuła też znajomy zapach perfum, męskich perfum. Poczuła także czyjś dotyk dłoni i ciepłe usta na policzkach, czole, podbródku, nosie, ustach, i zęby na uchu, a potem znów te usta wróciły na jej szyję tym razem.

-Mark...-jęknęła wyginając się wciąż myśląc, że śni.

-Tak skarbie, jestem tu.

Znów poczuła usta i język, który domagał się wpuszczenia, dłoń na talii. Chwila to wcale jej się nie śni, on tu jest, znalazł ją, ale jak?

-Mark, czekaj...

-Cicho...-odezwał się odrywając się na sekundę od jej ust by znów za moment do nich powrócić.-Jesteś Moja, tylko Moja.

-Ja...Nie...mmm...-nie mogła oddychać, jego dotyk, jego ciepło, jego zapach były powalającą mieszanką. Nie, nie może znowu pozwolić by powtórzył się epizod z toalety, nie da się potraktować jak inne jego laski.-Mark Nie! Przestań!- prawie krzyknęła spychając go z siebie.

Mark westchnął tylko zrezygnowany, miał jednodniowy zarost, włosy w nieładzie, wyglądał jakby nie spał tak jak ona, tylko że ona zanim zasnęła płakała do upadłego. Czego on tu jeszcze szuka? Jeszcze mu mało? Nie rozumie co znaczy nie?

-Jess...musimy porozmawiać.

-Nie mogłeś z tym poczekać?

-Dobrze wiesz, że nie, i właśnie to udowodniliśmy.

-Niczego nie udowodniliśmy, chciałeś mnie przelecieć.

-Nie, chciałem cię obudzić bo nie mogłem bez ciebie wytrzymać, to różnica skarbie.

-Przestań bredzić i nie mów tak do mnie, co ty sobie myślisz, że kim ty w ogóle jesteś, żeby...hmm...-nie dokończyła bo jego usta opadły na jej, rozchylając je i smakując, namiętność znów wybuchła, jednak na krótko.

-Jestem wszystkim czego pragniesz, Jesteś wszystkim czego pragnę ja, a o czym nie wiedziałem.

-Wcale nie, jesteś pieprzonym dziwkarzem, playboyem i kasanową, żadnej nie odpuścisz by sobie udowodnić , że jesteś mężczyzną, poniżasz kobiety, nawet mnie potraktowałeś jak panienkę lekkich obyczajów.

-Już, skończyłaś?-zapytał zirytowany, złapał jej twarz w obie dłonie wwiercając się spojrzeniem w jej piękne szare oczy, które nie dają mu spać.-Dobrze. A teraz ucisz się i wysłuchaj mnie. Nigdy, ale to nigdy nie traktowałem cię jak panienkę lekkich obyczajów, wiedziałaś że cię pragnę od samego początku i ty pragnęłaś mnie, dlatego zdarzyło się między nami to co się zdarzyło, może nie była to najromantyczniejsza sceneria ale postaram się to naprawić.

-Dlaczego myślisz, że mogłabym pragnąć takiego łajdaka jak ty, co bezczelny gnojku?

-Może i jestem bezczelny ale znam się na kobietach i znam już ciebie, reagujesz na mnie tak jak ja na ciebie i dobrze wiesz, że coś musimy z tym zrobić i nie mówię o seksie, tylko o przebywaniu razem.

-Przebywaniu? Przecież my się nawet nie znamy.

-Właśnie skarbie, dlatego czas to zmienić, przylepiłaś mi metkę i myślisz że nie stać mnie na więcej, a ja pragnę ci udowodnić, że jest inaczej niż sobie myślisz w tej ślicznej główce.-mówiąc to pogładził jej włosy czując przy okazji drżenie jej ciała.

SWATANI(E)?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz