9. Love Money Party

4.5K 338 26
                                    

- Jak ci się to udało? - zielonooka blondynka przeglądała ubrania z mojej szafy, a ja spojrzałam na nią - No wiesz. Jak pozbyłaś się rodziców z domu?

Garrett prychnął.

- Jest córeczką tatusia. On zrobi wszystko o co ona go poprosi.

- To nieprawda. - fuknęłam.
- Ależ tak. - Lucas oderwał się od swojego telefonu.

- I ty Brutusie przeciwko mnie? - zmrużyłam oczy.
- Taka jest prawda Lucy. - zablokował smartfona i rzucił go na łóżko obok siebie - Masz dar do podporządkowywania sobie mężczyzn.
- Oh serio? - uśmiechnęłam się - To ciekawe czemu żaden mnie nie chce?

- Bo jesteś nasza. - mruknął Garrett, a ja wyprostowałam się na jego słowa. Bałam się spojrzeć na Maye. Czułam, że na mnie patrzy.
- No więc co im powiedziałaś? - dziewczyna zadała pytanie.
- W sumie prawdę. - wzruszyłam ramionami - Powiedziałam, że chcę spotkać się ze znajomymi. Tata sam stwierdził, że nie chcą nam z mamą przeszkadzać. Tak właściwie to chcieli gdzieś wyjechać na weekend. Miałam jechać z nimi, no ale...

- Nie wierzę, żeby zostawili cię bez opieki. - rzucił Lucas.

- Jason przyjdzie sprawdzić, czy nie rozwaliliśmy domu. - zaśmiałam się - Chyba się go nie boicie?

- Ostatnio coraz bardziej. - powiedział Garrett całkiem poważnie.

- Jak ja bym chciała mieć takich rodziców jak ty. - dziewczyna westchnęła.
- Tak wygląda całe jej życie. - moi przyjaciele zaśmiali się.
- O no właśnie! - zerwała się blondynka - Do tego jeszcze wasza przyjaźń! - Maya stanęła przodem do nas i zmierzyła nas wzrokiem - Nie wiem czy wiesz, ale przyjaźnisz się z jednymi z najbardziej pożądanych chłopaków w szkole.
Obaj zaśmiali się. Maya nie powiedziała im niczego nowego. Wiedzieli o tym doskonale.
- A tobie - dziewczyna wskazała na mnie palcem - tobie zazdrości połowa dziewczyn ze szkoły. 
- Widzisz Lucy? - Lucas szturchnął mnie ramieniem - Ty to masz z nami dobrze.

Wywróciłam oczami.
- Skoczę do toalety. - rzuciła blondynka i już po chwili nie było jej w pokoju.

Podeszłam do szafy i zaczęłam przesuwać wieszaki.
- Co Lucy... - Garrett stanął zaraz za mną. - Nie sądziłaś, że ktoś może tak na to patrzeć?
Na chwilę zatrzymałam oddech. Od kilku tygodni bliskość Garretta sprawiała, że przechodziły mnie ciarki.
- Wiem co ludzie o mnie myślą. - nadal stałam tyłem do chłopaka - I wiem też, co o mnie mówią.
- Przeszkadza ci to? - czułam jego obecność za moimi plecami.
- A wam nie? - tym razem szybko się odwróciłam, a moja twarz znalazła się niebezpiecznie blisko twarzy Rose'a.
- Gdybyśmy się przejmowali wszystkim co o nas mówią, musielibyśmy nie wychodzić w ogóle z domu. - odezwał się Lucas - A ci ludzie po prostu nam zazdroszczą. Mówią te wszystkie głupoty, a później i tak próbują wkupić się w nasze łaski.
Westchnęłam, bo ich słowa jednak mnie nie przekonały.
- Przymierz sukienkę. - Garrett podszedł do szafy i wyciągnął z niej krótką, czarną sukienkę z odkrytymi ramionami.
- Nie wiem. - skrzywiłam się - Źle w niej wyglądam. Jestem za gruba.

- Nie dyskutuj tylko przymierzaj. - chłopak zaśmiał się pod nosem, podał mi sukienkę i usiadł na łóżku obok Lucasa. Rzuciłam ubranie na oparcie krzesła i ściągnęłam bluzkę. Spojrzałam na moich przyjaciół. Dokładnie obserwowali każdy mój ruch, uśmiechając się przy tym. Zaczęłam rozpinać spodnie. Tak właściwie to nie wiem dlaczego to zrobiłam. Przecież mogłam pierwsze założyć sukienkę i nie paradować przed nimi w samej bieliźnie.
Ale nie.
Ja chciałam, żeby patrzyli. Chciałam, żeby mnie pragnęli. Nawiązałam kontakt wzrokowy z Lucasem. Moje dżinsy opadły na podłogę. Kąciki moich ust mimowolnie się podniosły. Bo osiągnęłam swój cel. Cała ich uwaga była skupiona na mnie. I tylko na mnie.

Do czasu, aż za moimi plecami pojawiła się blondynka.
- No więc skoczyłam do kuchni i mam nadzieję, że się nie obrazisz, bo wzięłam coś do je... - usłyszałam jak przerwała więc odwróciłam się w jej stronę. Patrzyła na mnie lekko zdziwiona - Jedzenia. - zmrużyła oczy - Nie jestem pewna jak mam zareagować... - nadal stała w drzwiach.

- Lucy chciała przymierzyć sukienkę. - stwierdził Garrett i skinął głową na oparcie krzesła.
- Rozumiem...- dziewczyna odłożyła jedzenie na biurko i usiadła na krześle.
Moi przyjaciele wcale nie wyglądali na speszonych. Nie to co ja. Zaczęłam się zastanawiać nad tym, w jakich sytuacjach już się znajdowali, że to nie robiło na nich żadnego wrażenia. Albo co musiało by się stać, żeby zaczęli się przejmować.
Zerwałam się szybko i włożyłam na siebie sukienkę. Założę się, że oblałam się rumieńcem.
- Jak dla mnie wyglądasz bosko. - Lucas pokiwał głową z uznaniem.
- Tak. - dodała Maya - Wyglądasz dobrze. - nie chciałam patrzeć jej w oczy.

Niecałe dwie godziny później do mojego domu, zaczęli schodzić się ludzie. Maya pomagała mi przygotować jedzenie, a Garrett i Lucas siedzieli w salonie.
- Powiedz mi... - usłyszałam cichy szept dziewczyny - Często tak się przy nich przebierasz? - jej pytanie lekko mnie zaskoczyło.
- Przyjaźnimy się.
- To nie jest odpowiedź na każde pytanie, Lucy. - blondynka ułożyła usta w grymas.
Milczałam.
- Widziałam jak na ciebie patrzyli. To wyglądało jak jeden z tych luksusowych pokazów tańca erotycznego.  Pożerali cię wzrokiem. Jesteś pewna, że to nadal jest przyjaźń?
Kiedy nadal nic nie odpowiadałam, przysunęła się do mnie.
- Nie mówisz mi co się dzieje. A wiem, że coś się dzieje. Między wami.
- To nie tak...
- Czyli gdyby się coś działo, to byś mi o tym powiedziała?
- Tak. - odpowiedziałam szybko.
- Lucy, ja się martwię. Ja tylko nie chcę, żebyś wpakowała się w coś, co może źle się skończyć.
- Wiem... - rozejrzałam się po kuchni i zabrałam ze stołu papierowe kubki - Nie wpakuję się w nic takiego. Obiecuję.

Wiedziałam, że blondynka mi nie uwierzyła.
Ja sama sobie nie wierzyłam.

Kiedy weszłam do salonu, siedziała tam już duża grupka nastolatków z naszej szkoły. Z głośników dobiegała muzyka. Kilka osób, już zapijało smutki alkoholem. Chwilę później do drzwi zapukał Matt z kolegami z drużyny. Podeszłam do wejścia i zakładając sztuczny uśmiech zaprosiłam ich do środka. Nie lubiłam być w centrum uwagi, a w tym momencie właśnie tak było. Przecież wszyscy ci ludzie byli w moim domu.

Stanęłam w drzwiach salonu z czerwonym kubeczkiem w ręce. Wzięłam łyka drinka, który znajdował się w nim i rozejrzałam się po pokoju. 

Garrett zabawiał kilka dziewczyn swoimi niegrzecznymi żarcikami, a Lucas wciągnął się w bardzo interesującą konwersację o Lidze Mistrzów. 

Miałam zamiar się dobrze bawić. Nie zważając na nic. Po prostu.
Podeszłam więc do Garretta i grupki jego wielbicielek. Kiedy mnie zauważył, objął mnie ręką w talii. 
Przeszły mnie ciarki, bo bałam się jego bliskości. Ale miny tych dziewczyn, to coś, czego nigdy nie zapomnę. Poczułam się bardziej pewna siebie, więc oparłam głowę o ramię chłopaka. W kilka sekund dziewczyny ulotniły się.
- Odgoniłaś ode mnie zwierzynę? - Garrett spojrzał na mnie z uśmiechem.

- Przeszkadza ci to? - odpowiedziałam niby spokojnie, ale tak naprawdę, moje serce w tym momencie było jak bomba na czujnik. Jeden zły ruch i wszystko by runęło. 
- Ani trochę. - wyszczerzył się, a jego uśmiech był tak cudowny, że ugięły się pode mną nogi - Ale chciałbym wiedzieć jedno. - przyciągnął mnie bliżej siebie - Jesteś zazdrosna?
W tamtym momencie przez moją głowę przewinęła się co najmniej setka odpowiedzi. I żadna nie wydawała się dobra. 

- A ty?
- Cholernie. - syknął do mojego ucha. 

Wzięłam kolejny łyk drinka, a pusty kubek odłożyłam na półkę obok nas.
- Powinniśmy zatańczyć.

- Jak przyjaciel z przyjaciółką?
- Nie. - złapałam go za rękę - Jakbyśmy jutro mieli niczego nie żałować.

***********************************************

Czy nadal widzisz wyraźną granicę między przyjaźnią a uczuciem?

Psychical gameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz