25. Home with you

1.9K 134 31
                                    

Było ciemno. Nawet nie wiem ile czasu minęło, ale w końcu zobaczyłam światła samochodu zbliżającego się do posesji. Pojazd zaparkował na podjeździe, a z niego wysiadła mama Garretta. Wyciągnęła z bagażnika kilka toreb z zakupami i ruszyła w stronę domu. Kiedy mnie zauważyła wyglądała na bardzo zdziwioną.
- Lucy? A co ty tutaj robisz?
- Byłam umówiona z Garrettem. Mieliśmy iść do kina, ale on nie odbiera telefonu, ani nie odpisuje na sms-y.
- Długo tu siedzisz?
Spojrzałam na zegarek.
- Prawie 2 godziny. - Westchnęłam i popatrzyłam na kobietę.
- Nie mam pojęcia gdzie on może być. - Pani Rose wygięła usta w grymas. - Okropnie mi przykro, że musiałaś tak tu sama siedzieć. Może wejdziesz na herbatę?
- Bardzo pani dziękuję, ale zrobiło się naprawdę późno. Chyba pójdę do domu. - Zaczęłam się podnosić z ławki.
- Biedactwo. Jak tylko Garrett wróci to go przeszkolę. Czasami jest tak nieodpowiedzialny...
- Dobranoc Pani Rose.
- Dobranoc Lucy, dobranoc. - Po tych słowach kobieta weszła do domu i zamknęła za sobą drzwi.
A ja nadal wiedziałam tyle samo co kilka godzin wcześniej. Garretta nie było, nie wiedziałam gdzie był, nie odbierał telefonu, nie odpisywał na sms-y. Zapadł się pod ziemię. A ja się martwiłam.

Mijał weekend, a ja nadal nie miałam żadnej wiadomości od Garretta. Mało co spałam przez te kilka nocy. Czekałam na choćby jedną wiadomość od chłopaka. "Żyję", tyle by wystarczyło. Tego dnia nie miałam ochoty na nic. Kompletnie nic. Wsiadłam do auta, podjechałam do najbliższego marketu i zaczęłam błądzić między regałami w poszukiwaniu czegoś, co poprawi mi humor. Chodziłam tak przez kilka minut, kiedy w alejce obok usłyszałam głos Niny. Opowiadała o jakiejś wielkiej imprezie w ubiegły piątek. O tym jak bardzo była nietrzeźwa i z kim się przespała. I pewnie wszystkie te informacje byłyby dla mnie niczym powietrze, ale usłyszałam jedno imię, przez które serce stanęło mi w gardle.
- Garrett niby jest z Lucy, ale ona nie wie kompletnie nic, o tym co on robi. Już nawet prawie mi jej żal. - Zaśmiała się i kontynuowała. - Od początku tego teatrzyku wiedziałam, że związek nie jest dla niego. On się przy niej po prostu dusi. Musi odreagować, dlatego chodzi na te wszystkie imprezy. A szczerze mówiąc, chyba bawi się na nich lepiej niż kiedykolwiek.
Wyszłam z alejki i stanęłam twarzą w twarz z dziewczyną. Na początku była zaskoczona, ale po chwili wyraz jej twarzy całkowicie się zmienił, a ja wiedziałam, że ona znowu panuje nad sytuacją.
- Oj kochana. Pewnie wszystko słyszałaś. - Odsunęła telefon od ucha i schowała go do torebki. - To musi być okropne dowiadywać się o takich rzeczach ode mnie.
- Chyba nie sądzisz, że wierzę w choć jedno twoje słowo, ale byłoby miło, gdybyś przestała rozpowiadać te historyjki każdemu kogo spotkasz.
- Oh, w takim razie Garrett był z tobą w ten weekend?
- Nie. - Odpowiedziałam stanowczo.
- A gdzie był? - Uniosła brwi.
Zamilkłam, ponieważ nie umiałam odpowiedzieć na to pytanie.
- No właśnie. - Parsknęła z dumą. - To ja ci powiem gdzie był. Był na imprezie. Bez ciebie. Ale uwierz mi bawił się super. Z resztą pewnie tak samo dobrze jak te dziewczyny, które go zabawiały. Powiem ci, że ma chłopak branie i zdecydowanie umie to wykorzystać na swoją korzyść.
- Dlaczego niby miałabym ci w to wierzyć? Nie jesteś raczej wiarygodnym źródłem.
- No pewnie, że nie. Ale Garrett raczej niczego ci nie opowie. Był tak napruty, że ledwo kontaktował, a mimo wszystko potrafił przelecieć kilka lasek.
Nawet nie wiem kiedy moja ręka podniosła się i uderzyła Ninę w twarz.
Dziewczyna syknęła z bólu i spojrzała na mnie z pogardą.
- Jesteś żałosna. - Mruknęła trzymając się za policzek, a ja spanikowałam i rzuciłam się do ucieczki. Wybiegłam ze sklepu, szybko wsiadłam do auta i odjechałam.
Siedziałam w aucie kurczowo trzymając kierownicę. Rozglądałam się po okolicy, próbując wyrzucić z głowy widok Garretta zabawiającego się z innymi dziewczynami. Ale wtedy zauważyłam też chłopaka. Wysiadał właśnie z auta przed swoim domem z kilkoma kolegami. Zaparkowałam na jego podjeździe i wysiadłam z samochodu.
- Garrett! - zawołałam, a w moją stronę odwrócili się wszyscy chłopcy zmierzający do ogrodu Pani Rose, a razem z nimi mój chłopak.
- Lucy, ja ci wszystko wytłumaczę. - Od razu ruszył w moim kierunku.
- Gdzie byłeś przez cały weekend? - W oczach zaczęły mi się zbierać łzy. - Dlaczego nie odbierałeś telefonu? Ja się kurwa martwiłam.
- Niezły teleturniej. - Zaśmiał się jeden z chłopaków, ale Garrett zmierzył go wzrokiem.
- Lucy okropnie cię przepraszam. Całkiem zapomniałem o naszym piątkowym spotkaniu i pojechałem z chłopakami za miasto. - Zrobił krok w moją stronę, a ja cofnęłam się.
- Nie dawałeś znaku życia...
- Zapomniałem telefonu. Tak poza tym to nie jest pierwszy raz kiedy nie było mnie w weekend w domu. - Złapał mnie za ręce.
- Nie wiem czy coś się zmieniło, ale myślałam, że jesteśmy w związku.
- Przecież tak jest, nie wygłupiaj się.
- I nie denerwowałbyś się gdybym zniknęła bez słowa na kilka dni?
- Masz rację skarbie, to nie jest wytłumaczenie. Po prostu nie sądziłem, że będziesz się o mnie martwić.
- Ty chyba nie rozumiesz na czym polega związek. - Wyrwałam dłonie z jego uścisku.
- To dla mnie nowa sytuacja. Ciężko jest pozbyć się starych nawyków.
- Tak wiem.
- Co masz na myśli?
- Jakimś dziwnym trafem Nina widziała gdzie byłeś przez te kilka dni.
- Co ty wygadujesz?
- Przed chwilą, powiedziała mi prosto w twarz, przy wszystkich ludziach w sklepie, o tym, że przeleciałeś na imprezie kilka lafirynd. W dodatku byłeś tak pijany, że w ogóle nie kontaktowałeś. Wiesz jak ja się wtedy czułam? Jak śmieć. - Rozpłakałam się, pozwalając ulecieć ze mnie wszystkim emocjom.
- Lucy, to nie prawda. Ja niczego takiego nie zrobiłem. Ja nie mógłbym ci czegoś takiego zrobić. Ja cię kocham, rozumiesz? Kocham cię. Dociera to do ciebie? - Złapał mnie za ramiona i sprawił, że na niego popatrzyłam.
- Więc dlaczego cię nie było? Dlaczego niczego mi nie powiedziałeś? - Uderzyłam pięścią w klatkę piersiową Garretta, a potem oparłam się o niego głową.
- Lucy błagam cię. Musisz mi uwierzyć. Słowa Niny to tylko zazdrość. Zależy mi tylko na tobie. Na nikim innym. - Przyciągnął mnie do siebie i objął mnie mocno.
- Nigdy więcej nie rób mi czegoś takiego rozumiesz? - Wyszeptałam przez łzy. - Tak okropnie się martwiłam. Zależy mi na tobie tak bardzo. Potrzebuję cię rozumiesz? Nie możesz tak znikać bez słowa. Ja cię potrzebuję przy mnie.
- Przepraszam skarbie. Czuję się teraz jak świnia. To wszystko przeze mnie. To przeze mnie cały ten problem. Już nigdy cię nie zostawię. Kocham cię.

Jego słowa obejmowały mnie tak samo mocno, jak jego ramiona. Ale ziarno zostało zasiane, a ja nie mogłam mu w pełni zaufać. Mimo, że bardzo tego chciałam. W moim przełyku wciąż dudniło serce, a jego przysięgi w żaden sposób go nie uspokoiły.
I tak się zaczęło. Tak wyglądał początek końca. Mojego końca.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 16, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Psychical gameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz