Maj 2014 r.
Chłopcy wstali z samego rana, złożyli dokładnie namiot, spakowali swoje plecaki i po lekkim śniadaniu ruszyli w dalszą trasę. W powietrzu czuć było przyjemny chłód, a delikatne promienie słońca przedzierały się przez iglaste drzewa, oświetlając krople rosy ulokowane na leśnych pajęczynach. Widok zapierał im dech w piersi.
Tak jak Taehyung powiedział dzień wcześniej, podczas wędrówki Jungkookowi szło się już całkiem dobrze, mimo odczuwania pierwszych zakwasów. Chłopak dorównywał mu kroku i nawet pozwalał sobie na rozmowy, co wcześniej uniemożliwiało ciężkie dyszenie. Oczywiście jak zawsze się nie nudzili. W trakcie drogi umilali sobie czas zadając zagadki i opowiadając śmieszne historie zasłyszane od znajomych. Trzeba było przyznać, że Jimin był królem gadulstwa i dzięki niemu codziennie w szkole brunet dostawał nowe dawki hot newsów, z którymi dzielił się co jakiś czas z przyjacielem.
Było wspaniale i dalej mogłoby tak być, gdyby na niebie nie zaczęły pojawiać się pierwsze deszczowe chmury, a to nie wróżyło nic dobrego. Mieli przed sobą przeprawę przez skalne szczyty, co było nie lada wyzwaniem już przy dobrych warunkach atmosferycznych, a co dopiero przy złych.
Chwilę po tym jak weszli na szlak, poczuli jak pierwsze krople spadają im na twarze, a wokół robiło się coraz ciemniej.
- Tae, słabo to widzę, tu jest niebezpiecznie - powiedział lekko już poddenerwowany Jungkook, który nagle poczuł lęk wysokości. Po obu stronach znajdowała się przepaść, a sama droga była bardzo wąska.
- Patrz dobrze pod nogi, mam nadzieję, że ulewa jednak przejdzie bokiem - powiedział głośniej Tae nie odwracając się do niego.
- Ja też... - szepnął już do siebie i zacisnął mocniej palce na ramionach plecaka.
Delikatne krople deszczu zaczęły spadać coraz częściej i mocniej, a mokre głazy zaczęły być śliskie, co powodowało, że chłopcy musieli zwolnic tempo i stawiać ostrożniejsze kroki. Widoczność była coraz gorsza, a klejące się do ciał ubrania powodowały duży dyskomfort.
Gdy byli już w połowie drogi, nagle rozbrzmiał głośny grzmot, przez który przestraszony Taehyung stracił równowagę i nadepnął na kamienie, które osunęły się pod jego ciężarem powodując, że chłopak poleciał wraz z nimi w dół. Gorączkowo łapał się skał, choć nie wszystkie wytrzymywały jego obciążenie. Zatrzymał się dopiero trzy metry niżej, a adrenalina sprawiła, że nie poczuł bólu nóg i rąk, które uderzając o ostre głazy, zostały zranione.
- Tae!!! - krzyknął spanikowany Jungkook rzucając się na kolana, po czym odwrócił się tyłem z zamiarem zejścia w dół. Nie myślał racjonalnie.
- Stój, bo spadniesz! - wołał do niego starszy.
- Nie spadnę! Uratuję Cię! Trzymaj się mocno! - chłopak pospiesznie postawił pierwszą nogę na skalnej ścianie.
- Jungkook stój! Jeśli zrobisz choć jeden ruch, to obiecuję, że się puszczę! - krzyknął do niego zdenerwowany. Podziałało, bo ten spojrzał na niego przerażony, ale nie ruszył się nawet o centymetr - Spokojnie... Trzymam się i właśnie obmyślam plan jak się wspiąć do góry. Nie dekoncentruj mnie.
Młodszy nie potrafił zrozumieć opanowania przyjaciela, kiedy on sam miał wrażenie, że zaraz postrada zmysły.
Tae wziął głęboki wdech. Wiedział, że musi zrobić coś natychmiast, bo ręce zaczęły powoli odmawiać posłuszeństwa, a deszcz wcale w tym nie pomagał. Przeanalizował szybko wzrokiem wystające kawałki kamieni i ostatkami sił podciągał się na tych, które uznał za najbezpieczniejsze. Jungkook widząc poczynania przyjaciela odwrócił się przodem i ułożył się w takiej pozycji, by pomóc mu jak tylko się zbliży. Wyciągnął do niego rękę i gdy ten wdrapał się na tyle wysoko by ją złapać, blondyn poślizgnął się na mokrym kamieniu i gdyby nie szybki chwyt młodszego, to chłopak bez wątpienia spadłby w przepaść.
CZYTASZ
Chłopak z sąsiedztwa |vkook|
FanficJungkook jako młody chłopiec wprowadza się z rodziną do nowego domu, a Taehyung jest jego nowym sąsiadem zza okna. Razem dorastają, cieszą się swoją przyjaźnią i miłością. Będzie dzieciństwo, młodość, prawie dorosłość, dorosłość, śmiech, płacz, mił...