★ 24 ★

1.3K 194 316
                                    


Maj 2016 r.

Tae, przepraszam... Dzwonił do mnie pan Jung-suk i powiedział, że muszę pilnie do niego pójść dzisiaj i zajmie to dużo czasu...

— Dzisiaj...? — głos chłopaka zadrżał. Słychać było w tym pytaniu rozpacz i zawiedzenie.

— Tak... Przepraszam, kochanie. Wiem, że mamy rocznicę i planowaliśmy spędzić ten wieczór razem. Nie mogę tym razem odmówić...

— Jasne... Rozumiem...

— Odbijemy sobie jutro, dobrze?  

Nie usłyszał odpowiedzi, bo Taehyung się rozłączył. Wiedział, że jest mu teraz bardzo przykro i prawdopodobnie zaniósł się płaczem. Jemu też nie było łatwo z tą świadomością, ale wiedział, że to co planował na ten wieczór, wszystko mu wynagrodzi.

Schował telefon do kieszeni i wszedł do sklepu jubilerskiego znajdującego się w centrum miasta.

— Dzień dobry, w czymś mogę pomóc? — zapytał uprzejmie grubiutki Koreańczyk.

— Tak... Poszukuję jakiegoś pięknego, ale męskiego pierścionka — powiedział brunet, uśmiechając się niepewnie.

— Zaręczynowy? — zapytał sprzedawca unosząc ciemne brwi. Trudno było wyczytać, czy kpił, czy było to dla niego zupełnie normalne.

— Mhm — mruknął chłopak i zaczął przyglądać się wyłożonej pod szklanymi szybami biżuterii.

— Jaka półka cenowa? — zapytał mężczyzna, wyciągając po kolei pudełka z prawdopodobnie męskimi błyskotkami.

— Cena nie gra roli. Po prostu musi być wyjątkowy i jak na niego spojrzę, to będę wiedział, że to właśnie ten.

— Rozumiem.

Wyłożył przed nim kilkanaście przeróżnych pierścionków, a Kook uważnie przyglądał się każdemu z osobna. Żaden nie zrzucił go z nóg, na co wykrzywił twarz w grymas.

— Żaden nie jest wyjątkowy? — zapytał sprzedawca, widząc jego minę.

— Niestety...

— To proszę jeszcze chwilę poczekać. Był tu gdzieś jeszcze jeden, tylko nie mogę go jakoś zlokalizować...

Brunet usiadł na pufie i stukając palcami w kolana czekał, aż ten znajdzie jego ostatnią nadzieję. Od tygodni przeszukuje u różnych jubilerów i nic. Albo nie ma męskich, albo wcale nie takie piękne. Ten sklep był na liście ostatni i miał nadzieję, że coś wybierze, bo inaczej cały plan szlag trafi.

— O, mam.

Jungkook wstał pospiesznie, po czym podszedł do lady. Strzał w dziesiątkę. Piękny, złoty, z drobnymi, wklęsłymi kropeczkami wokół. Taehyungowi nie mógł się nie spodobać. Nie było takiej opcji.

— Jest idealny, biorę.

Koreańczyk zapakował go w ozdobne pudełeczko z kokardką. Kook zapłacił, podziękował i wyszedł z najszerszym uśmiechem na jaki pozwalały jego mięśnie twarzy. W drodze powrotnej kupił jeszcze róże, czekoladki i drogie wino. To będzie perfekcyjny i najcudowniejszy wieczór w ich życiu.

Jechał autobusem, mijając już ciemne uliczki. Nastał późny wieczór. Cieszył się, bo oboje lubili nocne klimaty i była to ich ulubiona pora na poważne i czułe rozmowy. Nie sądził tylko, że tyle mu zajmie załatwienie spraw. Chciał jeszcze udekorować pokój, ale chyba już nie zdąży. Nie chciał zaczynać romantycznego wieczoru o północy.

Chłopak z sąsiedztwa |vkook|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz