★ 19 ★

1.6K 275 79
                                    

Kwiecień 2015 r.

Była sobota. Jungkook mogąc pospać dłużej, wyłączył dzień wcześniej wszystkie budziki i pozwolił sobie wstać dopiero po godzinie 11. Gdy tylko otworzył oczy, pierwsze myśli powędrowały w kierunku Taehyunga i ich gorącego seksu sprzed kilkunastu godzin. Uśmiechnął się szeroko na to cudowne wspomnienie i wcisnął twarz w poduszkę, cały rozanielony. Żałował tylko, że ukochany nie mógł zostać z nim tego wieczora i rano całować na dzień dobry. Niestety mieszkanie tak blisko siebie miało swoje minusy, między innymi takie, że ciężko znaleźć dobry argument dla jego surowych rodziców na zostanie u sąsiada na noc. "Nie masz swojego łóżka?" - zawsze mu odpowiadali i na tym się kończyło. Zostawały im tylko czułe pożegnania i machanie sobie z okna przed snem.

Kook wstał niespiesznie, ubrał i zszedł na dół zrobić sobie śniadanie. Był umówiony z Taehyungiem na 14, miał więc trochę czasu dla siebie. Włączył telewizor stojący w salonie i zajadając się jajkami, oglądał jakiś program rozrywkowy. A raczej się starał, bo co chwilę patrzył wyczekująco na zegarek, a myślami był cały czas z blondynem.

Gdy wybiła godzina 14, wyszedł z domu, by poczekać na swojego chłopca w ogrodzie. Przed jego domem zauważył pana Kima stojącego przy aucie i pakującego duże walizki do bagażnika.

- Dzień dobry! - krzyknął radośnie i pomachał do niego ręką.

Mężczyzna uniósł wzrok, jednak nic nie odpowiedział. Brunet uznał to za trochę dziwne i niekulturalne, ale może facet jest zamyślony, czy coś.

- Wyjeżdża pan gdzieś? - spytał uprzejmie, siadając na ławce przy ogrodzeniu.

Milczenie. Zrobił coś nie tak? Chłopak nerwowo podrapał się po głowie nie wiedząc za bardzo jak reagować. Podejść i pomachać mu przed twarzą, udawać, że wcale go nie ma i nic nie mówił, czy dalej próbować nawiązać konwersację. Ojciec Tae zapakował ostatnią torbę do samochodu, po czym usiadł na miejscu kierowcy. Nie zdążył jeszcze zamknąć drzwi, kiedy kobieta wybiegła z ich domu cała zapłakana i wściekła. Gdy znalazła się przy mężczyźnie, rzuciła mu do środka dwie koszule.

- Nie wracaj tu nigdy więcej, a do Taehyunga się nawet nie zbliżaj - powiedziała przez zaciśnięte zęby. Mężczyzna ignorując ją, zamknął przed nią drzwi i odjechał z piskiem opon.

- Coś się stało, pani Kim? - spytał Jungkook wstając z ławki. Sytuacja mu się nie podobała, szczególnie, że wspomnieli o jego maleństwu i zdecydowanie nie brzmiało to dobrze.

- O, dzień dobry Jungkook... - powiedziała smutnym tonem kobieta zauważając chłopaka i przetarła szybko mokre policzki - Taehyunga nie ma w domu, wyszedł rano. Podejrzewam, że wiesz gdzie może być, więc idź do niego. Potrzebuje Cie teraz.

Chłopak poczuł jak serce zaczyna mu bić szybciej. Zacisnął pięści i spojrzał na kobietę przerażony.

- Ale co się stało?

- Ojciec Was wczoraj widział... przez okno - westchnęła głośno, po czym odwróciła się i weszła do domu.

Brunetowi serce podeszło do gardła i momentalnie zrobiło mu się słabo. Cofnął się kilka kroków do tyłu, pokręcając głową niedowierzająco.

- Kurwa, kurwa, kurwa...

W mgnieniu oka biegł już do lasu, przedzierając się przez wysokie drzewa i krzewy. Nie zwracał uwagi, że ostre gałęzie ranią mu odsłonięte łydki i kostki. Liczył się tylko jego drobny chłopiec, który go teraz pilnie potrzebował.

Gdy zauważył w oddali blond czuprynę odetchnął z ulgą. Obawiał się, że Tae mógł pójść gdzie indziej i schować się przed całym światem.

Chłopak z sąsiedztwa |vkook|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz