Kwiecień 2015 r.
Była sobota. Jungkook mogąc pospać dłużej, wyłączył dzień wcześniej wszystkie budziki i pozwolił sobie wstać dopiero po godzinie 11. Gdy tylko otworzył oczy, pierwsze myśli powędrowały w kierunku Taehyunga i ich gorącego seksu sprzed kilkunastu godzin. Uśmiechnął się szeroko na to cudowne wspomnienie i wcisnął twarz w poduszkę, cały rozanielony. Żałował tylko, że ukochany nie mógł zostać z nim tego wieczora i rano całować na dzień dobry. Niestety mieszkanie tak blisko siebie miało swoje minusy, między innymi takie, że ciężko znaleźć dobry argument dla jego surowych rodziców na zostanie u sąsiada na noc. "Nie masz swojego łóżka?" - zawsze mu odpowiadali i na tym się kończyło. Zostawały im tylko czułe pożegnania i machanie sobie z okna przed snem.
Kook wstał niespiesznie, ubrał i zszedł na dół zrobić sobie śniadanie. Był umówiony z Taehyungiem na 14, miał więc trochę czasu dla siebie. Włączył telewizor stojący w salonie i zajadając się jajkami, oglądał jakiś program rozrywkowy. A raczej się starał, bo co chwilę patrzył wyczekująco na zegarek, a myślami był cały czas z blondynem.
Gdy wybiła godzina 14, wyszedł z domu, by poczekać na swojego chłopca w ogrodzie. Przed jego domem zauważył pana Kima stojącego przy aucie i pakującego duże walizki do bagażnika.
- Dzień dobry! - krzyknął radośnie i pomachał do niego ręką.
Mężczyzna uniósł wzrok, jednak nic nie odpowiedział. Brunet uznał to za trochę dziwne i niekulturalne, ale może facet jest zamyślony, czy coś.
- Wyjeżdża pan gdzieś? - spytał uprzejmie, siadając na ławce przy ogrodzeniu.
Milczenie. Zrobił coś nie tak? Chłopak nerwowo podrapał się po głowie nie wiedząc za bardzo jak reagować. Podejść i pomachać mu przed twarzą, udawać, że wcale go nie ma i nic nie mówił, czy dalej próbować nawiązać konwersację. Ojciec Tae zapakował ostatnią torbę do samochodu, po czym usiadł na miejscu kierowcy. Nie zdążył jeszcze zamknąć drzwi, kiedy kobieta wybiegła z ich domu cała zapłakana i wściekła. Gdy znalazła się przy mężczyźnie, rzuciła mu do środka dwie koszule.
- Nie wracaj tu nigdy więcej, a do Taehyunga się nawet nie zbliżaj - powiedziała przez zaciśnięte zęby. Mężczyzna ignorując ją, zamknął przed nią drzwi i odjechał z piskiem opon.
- Coś się stało, pani Kim? - spytał Jungkook wstając z ławki. Sytuacja mu się nie podobała, szczególnie, że wspomnieli o jego maleństwu i zdecydowanie nie brzmiało to dobrze.
- O, dzień dobry Jungkook... - powiedziała smutnym tonem kobieta zauważając chłopaka i przetarła szybko mokre policzki - Taehyunga nie ma w domu, wyszedł rano. Podejrzewam, że wiesz gdzie może być, więc idź do niego. Potrzebuje Cie teraz.
Chłopak poczuł jak serce zaczyna mu bić szybciej. Zacisnął pięści i spojrzał na kobietę przerażony.
- Ale co się stało?
- Ojciec Was wczoraj widział... przez okno - westchnęła głośno, po czym odwróciła się i weszła do domu.
Brunetowi serce podeszło do gardła i momentalnie zrobiło mu się słabo. Cofnął się kilka kroków do tyłu, pokręcając głową niedowierzająco.
- Kurwa, kurwa, kurwa...
W mgnieniu oka biegł już do lasu, przedzierając się przez wysokie drzewa i krzewy. Nie zwracał uwagi, że ostre gałęzie ranią mu odsłonięte łydki i kostki. Liczył się tylko jego drobny chłopiec, który go teraz pilnie potrzebował.
Gdy zauważył w oddali blond czuprynę odetchnął z ulgą. Obawiał się, że Tae mógł pójść gdzie indziej i schować się przed całym światem.
CZYTASZ
Chłopak z sąsiedztwa |vkook|
FanfictionJungkook jako młody chłopiec wprowadza się z rodziną do nowego domu, a Taehyung jest jego nowym sąsiadem zza okna. Razem dorastają, cieszą się swoją przyjaźnią i miłością. Będzie dzieciństwo, młodość, prawie dorosłość, dorosłość, śmiech, płacz, mił...