Rozdział 8.

1.5K 98 9
                                    

Minęły już 2 miesiace nauki. Jak na razie nie zrobiliśmy kawału Pani Noris, bo Remus nas od tego odciągał. A propo Remusa, on każdego miesiąca gdzieś znika, mówi nam, że jego mama jest bardzo chora.

3 listopada były dwunaste urodziny Syriusza. Razem z chłopakami daliśmy mu prezenty z żartami. Na przykład gdy otwierał opakowania one wybuchły, siedzieliśmy nad tym całe 2 tygodnie a sam solenizant był wszystkim zachwycony.
*
18 listopada 1971

-Alex...- usłyszałam słodki głos Lily.-Alex wstajemy.
-Daj mi spać!- nakryłam się bardziej kołdrą.
-Alexandro Winchester proszę na tychmiast wstać!- podniosła głos.
-Daj mi spać! Nie rozumiesz?!
-Nie dajesz mi wyboru.- zciągneła ze mnie kołdre.- Aguamenti!
Wstałam z łóżka jak poparzena. Moje współlokatorki wiły się ze śmiechu a ja razem z nimi.

-Mówiłam ci, żebyś wcześnie wróciła od chłopaków, bo będzie ci ciężko wstać.- powiedziała rudowłosa.
-Jak zawsze nasza Lilka ma rację.- powiedziała Mia.
-Dobra idę się wysuszyć i ogarnąć.- powiedziałam.
-Co mamy pierwsze?- spytała liliowowłosa.
-Dwie godziny eliksirów ze Ślizgonami.- krzyknęłam z łazienki.

Po skończonym prysznicu założyłam na siebie szatę szkolna, na usta nałożyłam truskawką pomadke, a włosy związałam w kłosa.

Po wyjściu z łazienki ruszyłyśmy we trzy (Lily umówiła się ze swoim przyjacielem Severusem) do pokoju wspólnego gdzie czekali już na nas chłopcy, jak zawsze o czymś wesoło rozmawiali. Więc tak cała siódemką udaliśmy się na śniadanie.

Po śniadaniu szliśmy do lochów na zajęcia. Po dzwonku weszliśmy do klasy, każdy z nas poszedł na swoje miejsce gdzie moje jest koło Bellatriks Black. Dziewczyna z burza czarnych włosów nie za bardzo cieszyła się, że z nią siedzę, pewnie dlatego, że nasze domy się nie lubią.

-Dzień dobry uczniowie. Dziś na dwóch godzinach będziemy robić eliksir Słodkiego snu. Po skończeniu postawicie u mnie na biurku próbki swoich eliksirów. Powodzenia!

Wstałam z miejsca i ruszyłam po kociołek i potrzebne składniki. Po wróceniu na swoje stanowisko od razu zabrałam się do pracy.

W połowie ważenia, zauważyłam, że Bellatriks jakoś nie idzie i cały czas szepcze coś pod nosem.

-Coś nie tak?- spytałam grzecznie.
-Jak by cię to obchodziło.
- Słuchaj to, że jesteśmy z różnych domów to nie znaczy, że musisz być nie miła.- spojrzałam na nią.
Ona tylko prychneła pod nosem.
-Dodałaś odpowiednie ilości składników?
-Tak.
-Mogę zajrzeć?- spytałam a ona kiwneła głową.
-Dodaj teraz drugi róg dwurożca i zamieszaj 4 razy według wskazówek zegara i 1 na odwrót. Potem dodaj kieł węża, mieszaj przez 15 sekund, szybko według wskazówek zegara i powinnaś otrzymać kolor czerwony. Po 30 sekundach dodaj resztę much i zamieszaj 3 razy. Zapamiętasz? -Powinnam a jak nie to się dopytam.

Wróciłam do swojego eliksiru. Zostało 10 minut do końca lekcji.
-Dobrze proszę już nalewać do fiolek i zostawić je u mnie na biurku.

Przelałam do buteleczki gęsty, biały eliksir o bardzo słodkim zapachu.
-Bellatriks...
-Mów Bella.- powiedziała i uśmiechneła się lekko.
-Bella zanim nalejesz upewnij się czy wszystko jest tak jak powinno.- również się uśmiechnełam.
Ona wykonała to co powiedziałam. Już chciałam odnieść swoją fiolkę, lecz mnie zatrzymała.
-Daj, ja zaniose. Pomogłaś mi, więc chociaż tak się odwdzięcze.
-Dzięki.

Sprawnie jej to poszło, bo już za chwilę obie sprzątałyśmy nasze miejsca pracy.
-Dziekuje ci jeszcze raz Alexandro.
-Mów mi Alex, pełne imię jest za poważne.
-Dobra.

Po dzwonku wyszłam z sali i czekałam na moich przyjaciół.
-Alex widziałem, że rozmawiałaś z moją kuzynką.- powiedział Syriusz.
-Nie jest aż taka straszna na jaką wygląda. Idziemy na zielarstwo?
-Głodny jestem.- Peter zaczął się urzalać.
-Jeszcze jedna lekcja i będzie przerwa na drugie śniadanie.- zaśmiał się James.
-Ugh... Za długo.
Remus zaczął czegoś szukać w torbie.
-Masz Peter, to tylko batonik, ale może ci pomoże.
-Dziękuję Remusie.
Patrzyliśmy jak uśmiechnięty Peter jadł batona.

Po skończonych lekcjach szliśmy na obiad. Usiedliśmy na naszych stałych miejscach.
Nagle przypomniałam sobie o tym żarcie na pani Noris. Uśmiechnęłam się szeroko i szyderczo.
-Co tak się szczerzysz?- spytał kuzyn.
-Słuchajcie.- chłopcy nachylili się.- Dziś o dziewiętnastej wpadnę do was do pokoju musimy coś obgadać panowie.
-Co ty kombinujesz?- spytał ciekawy Remus.
-Dowiesz się w swoim czasie.- powiedziałam i wróciłam do jedzenia gofrów z czekoladą i bitą śmietaną.

Zostały mi dwie godziny do pójścia do chłopaków. Postanowiłam napisać list do moje młodszej siostry.

Witaj Amy.
Mam nadzieje, że w domu wszystko w porządku. Jak pisałam ci wcześniej, jak na razie miałam jeden szlaban, ale dziś się to zmieni, opiszę ci to gdy będzie po wszystkim. Mam naprawdę wspaniałych przyjaciół: Lily, Dorę, Mie i o chłopakach już Ci pisałam. Rodzice są często w domu czy tak jak zawsze? Proszę bądź ostrożna lub poprostu siedz u Jane. Pozdrów wszystkich, zobaczymy się na święta.
Kocham cie.
Twoja Alex.

Zwinełam pergamin w rulonik i przewiązałam wstążką. Chwyciłam kurtkę, bo na dworzu jest coraz zimniej i ruszyłam w strone sowiarni.

Friends? Always!-Huncwoci i HuncwotkiWhere stories live. Discover now