Rozdział 24.

264 9 2
                                    

Po słowach chłopaka ruszyłam do reszty naszej grupy a Black wyszedł z klasy. Gdy tylko stanęłam koło Jamesa ten uśmiechnął się do mnie szeroko, położył swoje ręce wokół moich ramion przyciągając do siebie by mnie przytulić.

-Alex, nawet nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę na tą imprezę. - chłopak zaśpiewał prosto w moje ucho.
-Czasem spontan popłaca.- zaśmiałam się, obejmując chłopaka wokół tali a swoją głowę położyłam na jego klatce piersiowej.
-Oby tym razem ta impreza była spokojna.- powiedziała Mia nawiązując ze mną kontakt wzrokowy.
-Proszę, nie tańcz dziś na krzesłach. - Jane przypomniała ostatni taniec brata.
-Postawiłem na ambitniejszy plan, dziś zaklepuje stół i liczę na najlepszych partnerów, a szczególnie na pewną brunetkę. - powiedział okularnik przy okazji mną potrząsał.
-Kogo chcesz w to wciągnąć?- spytałam patrząc na niego z dołu.
-Oczywiście, że ciebie, ostatnio jesteś jakaś sztywna. - kuzyn szeroko się uśmiechnął ukazując swoje białe zęby.
-Musisz mnie dobrze do tego przekonać. - puściłam mu oczko.

Chłopak spojrzał poważnie prosto w moje oczy potem odsunął się, wypuszczając mnie ze swojego uścisku i ruszył prosto do swojej torby. Nachylił się nad nią szukając czegoś a ja razem z całą resztą śledziliśmy każdy jego ruch. Potter nagle pisnął z zachwytu, szybko się wyprostował i odwrócił w moją stronę z szerokim uśmiechem, który zawsze zwiastował problemy.

-Czy to cię przekona, siostrzyczko? - zapytał potrząsnął dwoma butelkami Ognistej Whisky, które trzymał w rękach.

Patrzyłam na niego kręcąc głową przy tym głośno się śmiejąc. Nie planowałam aż tak bardzo zatracić się w imprezie, bo wtedy podejmuje głupie decyzje bez przemyślenia ich. Nagle drzwi zaskrzypiały dając znać, że właśnie ktoś wszedł do środka, dlatego odwróciłam się w tamtą stronę. Mój uśmiech lekko zadrżał, gdy zobaczyłam Syriusza, który obejmował w pasie Marlene. W jednej chwili podjęłam decyzję, której będę żałować jutro rano, ale tym będę przejmować się później. Szybko odwróciłam się z powrotem do kuzyna, uśmiechając się do niego tak jak za każdym razem gdy wpadnę na głupi pomysł.

-A wiesz co, chętnie.- zabrałam z jego lewej dłoni butelkę od razu ją odkręcając.
-Moja krew!

Chłopak zrobił dokładnie to co ja, zderzyliśmy się butelkami a następnie napiliśmy się prosto z butelek. Delikatnie skrzywiłam się, gdy gorzki smak zderzył się z moim podniebienie, ale dało się do tego przyzwyczaić.

-Widać, że jesteście rodziną. - Dora pokręciła głową na nasze zachowanie.
-Będziecie rano umierać. - powiedział Remus jedząc w tym czasie czekoladę.
-A wy wszyscy razem z nami.- powiedział Syriusz, który podszedł do nas razem z brunetką przy jego boku.

Poprawiłam swoje włosy, które zaczęły mi nagle przeszkadzać i spojrzałam na swojego przyjaciela, który już na mnie patrzył. Gdy tylko nasze spojrzenia się spotkały chłopak uśmiechnął się w moją stronę zadziornie i puścił oczko.
W tym czasie James rozdał wszystkim zebranym po drinku w czerwonym plastikowym kubku, które zrobił nawet nie wiem sama dobrze kiedy.  Każdy z nas dobrze wiedział jakie drinki przyrządzał chłopak, proporcje były takie, że po prostu przeważały procenty. Gdy reszta przyjmowała kubki były tylko dwie reakcje, albo szeroki uśmiech taki jaki był u bliźniaków lub grymas jak u Lily i Marlene, tylko Syriusz i Mia nie mieli drinków, ponieważ w swoich dłoniach trzymali butelki Ognistej Whisky.

-Nie zostawię cię samej w takim stanie, mała. - Mia puściła mi oczko, zawieszając swoje ramię wokół mojej szyi.
-Ta noc jest nasza. - powiedziałam patrząc w jej niebieskie oczy, obie wymieniłyśmy się szerokimi uśmiechami.

Całą trzynastką stanęliśmy w kółku, gdzie każdy patrzył na każdego z osobna. Ciszę przerwał Black, który wystawił swoją butelkę do środka zbiorowiska.

Friends? Always!-Huncwoci i HuncwotkiWhere stories live. Discover now