Gdy tylko się obudziłam, zerknełam na kalendarz. Dziś 3 lipca 1971, czyli mogły już przyjść listy dla mnie i Blaise'a z Hogwartu! Codziennie czekam na ten list od kiedy w maju skończyłam 11 lat.
Kto to jest Blaise? To mój brat bliźniak, ale nie jesteśmy aż tak bardzo do siebie podobni.
Gdy tylko się podniosłam z łóżka, poszłam do łazienki ubrać się. Jak tylko skończyłam ruszyłam w stronę kuchni. Była tam już moja mama, która jak zawsze nie miała żadnych emocji na twarzy, przy stole siedzieli już Mark, Billy i Ama, którzy o czymś wesoło rozmawiali.
Teraz kto to ci Mark, Billy i Ama? To jest, również moje rodzeństwo. Mark i Billy są ode mnie 2 lata starsi i są bliźniakami, bardzo są do siebie podoni. A Amanda to moja o rok młodsza siostra.
Weszłam do środka, za raz za mną pojawił się mój brat. Wtedy tata odsunął się od robienia naleśników i podszedł do nas.
-Kochani mamy dla was niespodzianke.- uśmiechął się.
-Czy to te listy, których nie możemy się doczekać?- powiedziałam z małą ekscytacją w głosie.
-Tak!- krzyknął i podał nam nasze listy przy tym ściskając nas.Zaczęłam skakać w górę i w dół jak oszalała.
-I z czego się tak cieszysz? To było wiadome, że się dostaniemy.- powiedział mój bliźniak.
-A może jednak nie, bo mogłabym być charłakiem.
-Od dawna przejawiałaś uzdolnienia magiczne, kochanie.- tata puścił mi oczko i uśmiechnął się lekko.
-No, przeczytaj go.-ponaglili mnie starsi bracia.Otworzyłam ostrożnie list, aby go nie zniszczyć i mieć go na pamiątkę.
-"Szanowna Alexandro Winchester.
Mamy zaszczyt poinformować Panią, że została Pani przyjęta do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.
Dołączamy listę niezbednych książek i wyposażenia.
Rok szkolny rozpoczyna się 1 września. Oczekujemy pańskiej sowy nie później niż 31 lipca.
Z wyrazami szaczunku,
Minerwa McGonagall, zastępca dyrektora."A więc tak nazywam się Alexandra Winchester, ale wolę poprostu Alex. Pochodze z rodu Merlina i Peverellów. Jak wszyscy z mojej rodziny, mam jasno brązowe włosy, które sięgają mi ramion i czekoladowe oczy.
-Już wiecie, w którym domu chcecie być?- spytała mama.
-Ja w Slytherinie.-powiedział dumnie mój bliźniak a mama o dziwo się uśmiechnęła.
-A ja chcę być tam gdzie cała nasza rodzina, czyli GRYFFINDOR!-powiedziałam śmiejąc się.
Wtedy od stołu wstali starsi bracia, podeszli do mnie i mocno przytulili.
-Idź powiedz Jamesowi, że za godzinę jedziemy na Pokątną.Wyszłam do przedpokoju, szybko założyłam trampki i wybiegłam z domu w stronę posiadłości Potterów.
James Potter to mój kuzyn, ponieważ mój tata i mama Jamesa są rodzeństwem.
Dobiegłam przed drzwi, zapukałam i łapczywie łapałam powietrze do płuc.
Otworzyła mi ciocia.
-Witaj Alex, ty pewnie do Jamesa?
-Tak.-uchyliła bardziej drzwi wypuszczając mnie do środka.
-Tylko on pewnie jeszcze śpi.-posłała mi uśmiech.Wbiegłam po schodach. Już miałam skręcić w stronę pokoju kuzyna, ale na kogoś wpadłam. Była to Jane, młodsza siostra Pottera.
Jane jest średniego wzrostu szatynką o ślicznych orzechowych oczach. Jest ona oazą spokoju jak jej mama.
-Cześć, gdzie ty tak pędzisz?- powiedziała lekko zaspanym głosem.
-Hej, do Jamesa powiedzieć mu, że jedziemy na Pokątną.
-Ale ja wam zazdroszczę.-powiedziała smutno.
-Przecież za rok ty i Amanda dołaczycie do nas. A teraz przepraszam, ale chyba musze obudzić naszą śpiącą królewne.- obie wybuchnełyśmy śmiechem.Zapukałam do pokoju mojej królewny. Nie musiałam długo czekać, bo drzwi się otworzyły a z nich wybiegł James od razu przytulajac mnie. Oboje się wywróciliśmy i zaczęliśmy głośno śmiać.
James jest to chłopak szalony. Jego ciemno brązowe włosy były zawsze nie uczesane, bo twierdził, że to wygląda jakby dopiero zszedł z miotły. Ma orzechowe oczy jak jego siostra, ale na dodatek on nosi okrągłe okulary.
-A to za co?- spytałam nadal się śmiejąc.
-Za to, że przyszłaś siostrzyczko.
-Widzieliśmy się mniej niż 15 godzin temu.
-Ale i tak się ciszę.- pocałował mnie w policzek, podniósł się ze mnie i pomógł wstać.- A tak to coś się stało, że rzeczywiście wcześnie przyszłaś?
-Bo jedziemy na POKĄTNĄ! Dostaliśmy dziś listy.
-To tak jak ja!To za ile jedziemy?
Spojrzeliśmy na siebie.
-Teraz!- krzykneliśmy we dwoje i znów wybuchnełyśmy śmiechem.Parę minut później szliśmy już do mojego domu. Weszliśmy do środka, moi bracia i tata stali już przy kominku. Przenieśliśmy się za pomocą proszku Fiuu do Dziurawego Kotła.
Z tamtąd poszliśmy do Banku Gringotta. Gdy już zapełniliśmy nasze sakiewki, rozdzieliliśmy się. Ja, Blaise i James udaliśmy się do Ollivandera po nasze różdżki.
James ma dąb, 12 i 1/2 cala, włókno ze smoczego serca. Mnie wybrał jesion, 11 cali, włókno z włosa jednorożca. Blaise ma wierzbę, 13 cali, włókno z pióra feniksa.Gdy skończyliśmy zakupy, poszliśmy do wystawy ze sprzętem do quidditcha, ja i kuzyn uwielbiamy ten sport.
Do Doliny Godryka wróciliśmy wieczorem i udaliśmy się do naszych domów. Ja od razu poszłam pod prysznic, bo jestem bardzo zmęczona po dzisiejszym dniu. Gdy moja głowa dotknęła poduszki szybko usnełam.
YOU ARE READING
Friends? Always!-Huncwoci i Huncwotki
FantasíaOkładkę wykonała @Kallyine Jest to historia o piątce nie znanych sobie nastolatków. Wszystko zaczyna się 1 września 1971 roku w jednym z przedziałów Hogwart Express. Tam rozkwita wielka przyjaźń prawdziwych rozrabiaków, o jakich Hogwart jeszczenie n...