Kiedy oglądałam telewizję razem z Grace, do pokoju wszedł Derek i zapytał:
- Masz ochotę na spacer ?
- Chętnie. – zdziwił mnie tą propozycją, ale z dużą ochotą na nią przystałam.
Wystawił w moją stronę dłoń i podniósł do pozycji stojącej. Razem ruszyliśmy w kierunku wyjścia.
Grace popatrzyła za nami z dziwnym uśmieszkiem na twarzy. O co jej chodzi ? Przecież to tylko spacer.
- Trochę głupio, bo zaproponowałem spacer, a nie wiem gdzie moglibyśmy pójść. – zaczął Derek z zażenowaniem na twarzy, gdy wyszliśmy na zewnątrz.
- Niedaleko stąd jest bardzo ładna plaża. Możemy się tam przejść. – zaproponowałam uśmiechając się do niego.
- Pewnie. Prowadź.
- Jak się czujesz ? – rzuciłam po chwili ciszy - Chodzi mi o wcielanie się w rolę mojego narzeczonego.
- Całkiem dobrze. – odparł, zerkając na mnie – Twoi rodzice są bardzo mili. Dlaczego tak rzadko ich odwiedzasz ?
Zaskoczył mnie tym pytaniem.
- Skąd wiesz ?
- Twoja mama mi się wyżaliła. Narzekała, że nie odwiedzasz ich tak często, jakby tego chcieli.
- To przez tę historię z Jaredem. – zaczęłam po chwili – Nie chciałam widzieć współczucia w ich oczach. Kiedy odwołałam ślub, rodzice i znajomi obchodzili się ze mną jak z jajkiem. Jakby bali się, że z rozpaczy za nim rzucę się do oceanu czy coś w tym stylu. Drażniło mnie to. Poza tym, do niedawna wszystko tutaj mi go przypominało. A ja nie lubię rozdrapywać starych ran.
- Żal mi go. – skwitował mój szef.
Że co proszę ?!
- A dlaczego to akurat jego ci żal ? – zapytałam z pretensją w głosie i przystanęłam w miejscu, krzyżując ramiona na piersi.
- Bo przez swoją głupotę cię stracił. – popatrzył na mnie z czułością – Jesteś wspaniałą dziewczyną, Cassie. Ja na jego miejscu nigdy bym cię nie zdradził. Nie, mając przy sobie taki skarb, którym jesteś.
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Stałam i patrzyłam się na niego z rozchylonymi ze zdziwienia ustami. Moje serce rozpoczęło szaleńczy galop. Czy on powiedział to co myślę, że powiedział?!
Derek Simson, uważał mnie za wspaniałą dziewczynę !
Nie mając pojęcia co dalej, po prostu ruszyłam dalej w stronę plaży. Resztę drogi pokonaliśmy w ciszy, ale bynajmniej nam ona nie ciążyła.
- Dziękuję. – wyszeptałam, kiedy dotarliśmy do celu i spacerowaliśmy wzdłuż brzegu. Na plaży było tylko kilka par, które przyszły obejrzeć zachód słońca.
- Za co ? – spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Za to co powiedziałeś. – czułam się zażenowana.
- Stwierdziłem tylko fakt. Nie zrobiłem tego, żeby poprawić ci humor. Po prostu tak uważam.
Czułam, że na moje policzki występują rumieńce.
- Widzę, że cię zawstydziłem. – powiedział, muskając dłonią mój policzek. Miałam ochotę wtulić się w tę dłoń, ale resztkami sił się powstrzymałam.
- Nie umiem przyjmować komplementów. Rzadko je słyszę. – wytłumaczyłam.
- Będziemy musieli nad tym popracować. – skwitował i wyciągnął do mnie dłoń. Trzymając się za ręce pospacerowaliśmy jeszcze chwilę wzdłuż brzegu, po czym postanowiliśmy wrócić.
CZYTASZ
Fikcyjny narzeczony
RomanceCassandra rok temu skończyła studia i od pięciu miesięcy pracuje jako asystentka Dereka Simsona - prezesa jednej z najlepszych firm informatycznych w USA. Wszystkie kobiety w biurze mdleją na sam jego widok, uważają go za wcielenie męskości i chod...