Rozdział 15

35.2K 1.1K 45
                                    

- Jak myślisz, dobrze zrobiłam, przyjmując oświadczyny Dereka ? – zapytałam siostry następnego dnia. Jeszcze wczoraj po powrocie z restauracji zadzwoniłam do Em i zadałam jej to samo pytanie. Na to ona zaczęła piszczeć do słuchawki i stwierdziła, że byłabym głupia odrzucając go. Teraz chciałam poznać zdanie Grace.

- A kochasz go ? – odpowiedziała pytaniem na pytanie.

- Tak, kocham. – powiedziałam bez zastanowienia.

- No to nad czym się tu zastanawiać ? Ty kochasz go, on też świata poza tobą nie widzi. Będziecie razem szczęśliwi, zobaczysz. Nie mogłaś lepiej trafić. – siostra przytuliła mnie.

- Dzięki. – uśmiechnęłam się do niej – Momentami mam wrażenie, że to tylko piękny sen, z którego zaraz się obudzę.

- To nie sen. – zapewniła mnie – To rzeczywistość. – spojrzała na zegarek i się skrzywiła– A teraz cię przepraszam, ale muszę jechać po naszą kochaną kuzynkę na lotnisko. Ben, wychodzimy !

- Idę ! – odkrzyknął z góry.

- To do później ! – zawołałam za nimi.

- Pa !

Byłam strasznie głodna, więc postanowiłam przygotować sobie coś do jedzenia. Gdy otworzyłam lodówkę, poczułam, że czyjeś silne ramiona oplatają mnie od tyłu w pasie i zostałam przyciągnięta do ciepłej klatki piersiowej.

- Stęskniłem się za tobą. – Derek wyszeptał mi do ucha i pocałował w zagłębienie szyi.

Roześmiałam się.

- Przecież nigdzie nie wychodziłeś. Byłeś cały czas w salonie z moimi rodzicami. – powiedziałam i odwróciłam się do niego przodem.

- Ale ciebie tam nie było. - stwierdził po czym nachylił się i mnie pocałował. Z wielką ochotą odwzajemniłam pocałunek. – A co tu robisz ?

- Zgłodniałam, więc postanowiłam zrobić sobie coś do jedzenia, ale mi przeszkodziłeś. – powiedziałam z udawaną pretensją w głosie.

- Oj, przepraszam – pocałował mnie w czubek głowy – Usiądź, a ja coś przygotuję.

W podskokach podeszłam do krzesła i na nim usiadłam. Nie ma to jak facet, który nadskakuje kobiecie. Jeśli tak będzie wyglądać nasze wspólne życie, to jestem największą szczęściarą na kuli ziemskiej.

Po chwili postawił przede mną talerz z kanapkami z pomidorem, szczypiorkiem i mozarellą. Mniam ! Moje ulubione.

- Dziękuję. – powiedziałam i cmoknęłam go w policzek.

- Nie ma za co. – uśmiechnął się i usiadł na krześle obok mnie.

- A ty nic nie jesz ? – zdziwiłam się.

- Nie, nie jestem głodny. – po chwili dodał – Co będziemy robić przez resztę dnia ?

- Nie mam pojęcia. – stwierdziłam smętnie – Niedługo Grace i Ben przywiozą Victorię. Jak tylko ją zobaczę, skoczy mi ciśnienie.

- Czemu ? – widać, że nie rozumie.

- Bo wiem, jak będzie się zachowywać moja droga kuzynka. – rzuciłam z przekąsem.

- Oświeć mnie. – zdziwiłam się, bo podniósł mnie z krzesła i posadził na swoich kolanach.

- Mówiłam ci już o niej. Moja kuzynka podrywa każdego faceta, którego zobaczy. To oczywiste, że będzie chciała uwieść ciebie. – skończyłam ze złością.

- To już mi jej szkoda. – spojrzałam na niego z pytaniem w oczach – Jej wysiłki pójdą na marne. Nigdy nie uda się jej mnie uwieść, bo szaleje na twoim punkcie.

- Taaa... - rzuciłam ze smutkiem – Poczekaj aż ją zobaczysz. Długie nogi, blond włosy do pasa i talia osy. Wygląda jak Paris Hilton.

- Hej. – odpowiedział i zmusił mnie, bym spojrzała mu w oczy – Nie wiadomo jak byłaby piękna, dla mnie ty zawsze będziesz o wiele śliczniejsza. Inne kobiety mnie nie obchodzą. Może nawet paradować przede mną w bikini, a ja i tak nie zwrócę na nią uwagi. Kocham cię i żadna twoja kuzynka ci mnie nie odbierze. Jesteś najważniejszą kobietą w moim życiu i nic tego nie zmieni.

W kącikach oczu zebrały mi się łzy.

- Kocham cię. – wydusiłam z siebie i mocno pocałowałam go w usta.

- Ja ciebie bardziej. – odparł, gdy się od siebie oderwaliśmy.

Po chwili do kuchni weszła mama i powiedziała:

- Kochani, przepraszam, że przerywam wam sielankę, ale potrzebuję twojej pomocy, Cassie. Musimy przygotować pokój dla naszej drogiej Vicky. – jakbyście się jeszcze nie domyślili, moja mama nie znosi Victorii tak samo jak ja, albo i jeszcze mocniej.

- Jasne, już idę. – odpowiedziałam i ruszyłam za mamą na górę.


********


- O czym tak szeptaliście w kuchni ? – zapytała mama, gdy ścieliłyśmy łóżko.

- O Victorii. Boje się, że ta siksa będzie próbowała odebrać mi Dereka. – odparłam.

- Oj, skarbie... – mama spojrzała na mnie z troską – Dobrze wiesz, że Derek cię kocha. Uwierz mi, nie skusi się na nią.

- Mam nadzieję.

- Cassie, musisz pamiętać, że Derek to nie Jared. – stwierdziła twardo po chwili.

Popatrzyłam na nią ze zdziwieniem.

- A skąd pomysł, że porównuję Dereka do Jareda ? Poza tym, nie ma czego porównywać, mój niedoszły mąż nie dorasta mu do pięt.

- Wiem, kochanie, w pełni się z tobą zgadzam. Chcę przez to powiedzieć, że nie możesz być zbyt przewrażliwiona na tym punkcie. Nie pozwól, żeby to, czego dopuścił się Jared miało wpływ na twoje szczęście z Derekiem.

Po chwili namysłu doszłam do wniosku, że moja mama ma rację. Derek to nie Jared, nie zachowa się tak jak on.

Kiedy kończyłyśmy ogarniać pokój dla ,,gościa", usłyszałyśmy z dołu głos Grace:

- Hej, już jesteśmy !

Tjaaa....przedstawienie czas zacząć.

Spojrzałam na moją rodzicielkę, po czym ruszyłam za nią na dół, ze sztucznym uśmiechem przyklejonym do ust.


Fikcyjny narzeczonyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz