Weekend minął mi bardzo szybko. Połaziłyśmy z Emily po sklepach, a w sobotę wieczorem poszłyśmy do kina. Przez ten czas starałam się nie myśleć o Dereku, ani o tym co mnie czeka w poniedziałek w pracy. Jestem raczej kiepską aktorką.
Nie spałam już od szóstej, ale dźwięk budzika godzinę później całkowicie mnie obudził.
No nic, czas się szykować.
Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, po czy, ruszyłam do szafy w poszukiwaniu ubrania na dzisiaj. Padło na kremową sukienkę bez rękawów i z dekoltem w szpic. Miałam lekko kręcone włosy, więc upięłam je w luźny kok, zrobiłam lekki makijaż, a na nogi ubrałam beżowe sandałki na koturnie.
Tak ubrana ruszyłam do kuchni. Przy stole siedziała moją koleżanka i czytała gazetę, popijając przy tym kawę.
- Wow ! Ale się odstawiłaś. – powiedziała, gdy weszłam.
- Oj, nie przesadzaj. – żachnęłam – Przecież nie pierwszy raz widzisz mnie w sukience.
- No nie, ale wyglądasz zjawiskowo. – wytłumaczyła – Derekowi oczy wyjdą z orbit.
- Dzięki. – nie byłam przyzwyczajona do tego, żeby ktoś mi prawił komplementy, dlatego też nie wiedziałam, jak na nie reagować. Zazwyczaj się czerwieniłam i uciekałam wzrokiem.
Szybko zjadłam śniadanie, na które składała się kawa i kanapki z pomidorem i mozarellą, po czym ruszyłam do wyjścia.
- Ja wychodzę, Em ! – krzyknęłam w kierunku sypialni przyjaciółki.
- Ok, widzimy się wieczorem ! – odpowiedziała zza zamkniętych drzwi.
Po wyjściu z budynku ubrałam okulary przeciwsłoneczne i skierowałam się do swojego auta. Ledwie zdążyłam wyjechać z parkingu, a moja komórka zaczęła dzwonić. Zatrzymałam się na poboczu i spojrzałam na wyświetlacz. Zdziwiłam się, gdy na wyświetlaczu migało imię mojego szefa.
- Tak ? – zapytałam.
- Cześć, Cass. Gdzie jesteś ? – zaczął. Dziwnie się poczułam, gdy nazwał mnie ,,Cass". Nikt do tej pory tak do mnie nie mówił.
- Właśnie wyjeżdżam z domu, a coś się stało ?
- Nie. Tak tylko pytam. Zaczekam na ciebie przed firmą i wejdziemy razem. – zakomunikował.
- No dobrze... - wydukałam z siebie.
- To w takim razie do zobaczenia za chwilę. – rzucił i się rozłączył.
Wow ! Widać, że już się wczuł w rolę zatroskanego narzeczonego. Z jednej strony było to miłe, ale z drugiej chciałabym, żeby jakiś facet zatroszczył się o mnie naprawdę.
Z westchnieniem odpaliłam silnik i ruszyłam do pracy.
********
Kiedy po dwudziestu minutach zaparkowałam przed siedzibą firmy, zauważyłam, że mój szef już na mnie czeka. W chwili gdy mnie dostrzegł, ruszył w moją stronę z uśmiechem na ustach.
Nie no, ludzie...uśmiech to on miał zabójczy. Jak ci wszyscy amanci rodem z Hollywood.
Stop, Cassie ! Ogarnij się ! To nie jest prawdziwe – zgodził się udawać twojego narzeczonego i tyle.
- Cześć. – powiedział i mnie przytulił.
- Hej. – odparłam i niepewnie odwzajemniłam jego uścisk.
CZYTASZ
Fikcyjny narzeczony
RomanceCassandra rok temu skończyła studia i od pięciu miesięcy pracuje jako asystentka Dereka Simsona - prezesa jednej z najlepszych firm informatycznych w USA. Wszystkie kobiety w biurze mdleją na sam jego widok, uważają go za wcielenie męskości i chod...