Rozdział 7

38.1K 1.3K 214
                                    

- A ty ? – zapytałam po chwili. Cały czas siedziałam w niego wtulona, było mi tak dobrze. – Byłeś kiedyś zakochany ?

- Nie byłem. – odparł – Wciąż jestem.

Dlaczego zrobiło mi się smutno, gdy to powiedział ? Nie wiem.

- A twoja dziewczyna nie ma nic przeciwko temu, że ze mną lecisz ?

- W tym problem. Ona nie jest moją dziewczyną. Nie wie, że ją kocham. A ja boję się jej to wyznać.

- Czemu ? – spytałam zdziwiona.

- Bo uważa mnie za egoistę i kobieciarza. – odpowiedział z rozgoryczeniem – A prawda jest taka, że odkąd ją zobaczyłem, to nie oglądam się za innymi kobietami. Nie potrafię. Z dnia na dzień kocham ją coraz bardziej.

- Powinieneś jej o tym powiedzieć. Może wtedy spojrzy na ciebie inaczej. – poradziłam mu.

- A ty byś tak zrobiła ? Dałabyś mi na jej miejscu szansę ?

Zaskoczył mnie tym pytaniem. Ale jedno jest pewne – jeśli ktoś kochał by mnie tak bardzo, jak on tę kobietę, to dałabym mu szansę – niezależnie od tego, jaką ma opinię.

- Myślę, że tak. – odparłam po chwili – Każdy zasługuje na szansę. Jedno jest pewne: musisz jej pokazać, co do niej czujesz.

Uśmiechnął się i nic więcej nie powiedział. A ja zrozumiałam, że zazdroszczę tej dziewczynie.

Niechętnie to przyznałam, ale Derek zyskiwał przy bliższym poznaniu.


********


Niedługo potem wylądowaliśmy.

- Moi rodzice po nas wyjdą. – uprzedziłam Dereka.

- W porządku. W końcu muszę ich poznać. – odparł, uśmiechając się i łapiąc mnie za rękę.

Moi rodzice czekali na nas w poczekalni. Gdy tylko moja mama mnie zauważyła, podbiegła do mnie i zamknęła w żelaznych uścisku.

- Cassie ! Jak ja cię dawno nie widziałam, skarbie. – powiedziała.

Po chwili dołączył do nas tata. Nie był tak wylewny w uczuciach, więc tylko mnie uścisnął. Odziedziczyłam po nim tą powściągliwość.

- To jest, Derek, mój narzeczony. – powiedziałam, łapiąc Dereka za rękę.

- Miło mi państwa poznać. – zaczął, posyłając moim rodzicom uśmiech.

- Nam również. – odparł tata i uścisnął mu rękę.

Moja rodzicielka miała jednak inny plan. Porwała mojego ,,narzeczonego" w ramiona i mocno uścisnęła. Zauważyłam, że Derek zamarł na chwilę, ale odwzajemnił uścisk.

- No, nie stójmy tutaj tak. Pewnie jesteście zmęczeni. – podsumowała moja mama i ruszyliśmy do samochodu.

Rodzice poszli przodem, a ja z Simsonem za nimi.

- Widzisz, nie było tak źle. – szepnął mi do ucha.

- Czekaj aż poznasz resztę rodziny. Uznasz, że to banda wariatów i należy ich zamknąć.

Derek nie skomentował tego, tylko roześmiał się w głos i objął mnie w pasie. Zaczynało mi się to podobać, choć wiedziałam, że on robi to tylko na potrzebę sytuacji.


********


Po około pół godzinie byliśmy na miejscu. Moi rodzice mieszkali w jednorodzinnym, dwupiętrowym domu z ogromnym ogrodem i basenem na tyłach domu. Moja siostra zdziwiła się, że nie przyjechałam sama, ale tego nie skomentowała. Ona jedna wiedziała, że ja tak naprawdę z nikim się nie umawiam.

Fikcyjny narzeczonyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz