Rozdział 17

33.2K 1.1K 15
                                    

Na swój wieczór panieński, Grace specjalnie wynajęła lożę. Kiedy dotarłyśmy pod klub, część jej koleżanek już na nas czekała.

Szybko się z nimi przywitałyśmy, po czym weszłyśmy do środka i podeszłyśmy do baru. Victoria zniknęła mi z widoku. Pewnie już ruszyła na polowanie.

- Co zamawiamy ? – moja siostra starała się przekrzyczeć muzykę, co wcale nie było łatwe.

- Dla mnie mohito. – powiedziałam do barmanki.

- To dla mnie to samo. – dodała Grace.

Po chwili, uzbrojone w drinki, ruszyłyśmy do naszej loży.

Tak jak przewidziała Grace, była nas prawie dwudziestka. Nie wiem, jakim cudem się zmieściłyśmy, ale dałyśmy radę. Było nawet wesoło – śmiałyśmy się, plotkowałyśmy i wydurniałyśmy. Znalazłam wspólny język z jedną z koleżanek mojej siostry ze studiów – miała na imię Scarlett i była niską brunetką o intensywnie błękitnych oczach. Poza tym, jej sposób bycia powodował, że nie dało się jej nie lubić.

Po jakimś czasie wróciła do nas Victoria. I to nie sama. Gdy spojrzałam na faceta, którego trzyma za rękę, cały mój dobry humor momentalnie wyparował. Bo tym kimś był Jared.

Zołza zrobiła to specjalnie. Doskonale wiedziała, że my byliśmy kiedyś parą, bo nieraz się spotkaliśmy na rodzinnych uroczystościach.

Kiedy moja siostra zobaczyła, kogo przyprowadziła nasza kuzynka, warknęła na nią:

- Co ty wyrabiasz ?!

- Nic, tylko dobrze się bawię. – odparła z miną niewiniątka – Zabronisz mi ? Przecież Cassandra i Jared nie są już parą, prawda ? Chyba nie masz nic przeciwko, co kuzynko ?

Widziałam po jej minie, że usiłuje mnie sprowokować. Ale zawiedzie się – nie dam jej tej satysfakcji.

- Oczywiście, że nie mam. – odparłam ze sztucznym uśmiechem i wróciłam do rozmowy ze Scarlett.

Victoria zajęła miejsce naprzeciwko mnie, a obok niej usiadł mój były.

- Zaraz wracam, tylko idę do toalety. – rzuciła po jakimś czasie.

- Zatańczysz, Cass ? – Jared wykorzystał moment.

- Nie, to nie jest dobry pomysł. – spojrzałam mu w oczy.

- Możemy chociaż chwilę porozmawiać ? Proszę. – już miałam odmówić, ale wyłapałam jego błagalne spojrzenie.

- Dobra. – zgodziłam się niechętnie – Grace, ja zaraz wrócę.

- Ok...- siostra spojrzała na mnie z troską – Uważaj na siebie.

Pokiwałam głową na znak zgody i rzuciłam do Jareda:

- Chodź, wyjdźmy na chwilę za zewnątrz.

Po chwili byliśmy przed wejściem do klubu. Ulica była pusta, nie licząc paru przechodniów.

- Co jest ? – wiem, że zabrzmiało to obcesowo, ale niech nie myśli sobie, że nagle zostaniemy przyjaciółmi.

- Ja...- zaczął niepewnie – Chciałbym, żebyś do mnie wróciła.

Popatrzyłam na niego tak, jakby wyrosło mu trzecie oko.

- To jakiś żart, prawda ? – zakpiłam – Poza tym, co ty tu dzisiaj robisz ? Czemu nie jesteś na wieczorze kawalerskim Bena ?

- Nie miałem ochoty tam iść. Chciałem zobaczyć się z tobą. I nie, to nie jest żart.

- Czekaj, czekaj...- coś mi tu nie pasowało – Skąd wiedziałeś, gdzie będę ?

- Victoria do mnie zadzwoniła i mi powiedziała. – wyjaśnił, patrząc mi w oczy – Zagięła parol na Dereka i postanowiła się ciebie pozbyć. Dobrze wie, że chcę, żebyś do mnie wróciła i postanowiła to wykorzystać.

A to małpa ! Postanowiła uwieść mojego narzeczonego ?! I jeszcze wplątała w to wszystko mojego byłego ?! Nie no, kłaki jej powyrywam, przysięgam ! Już nie żyje, zołza jedna !

- Kochanie, proszę, wróć do mnie. – powiedział po chwili z błaganiem w głosie i objął mnie w pasie. Momentalnie od niego odskoczyłam.

- Nie dotykaj mnie ! – syknęłam – I nie mów do mnie ,,kochanie". Nie masz prawa.

- Cassie...

- Nie ! – przerwałam mu – No po prostu nie wierzę ! Jak możesz liczyć na to, że po tym wszystkim jeszcze do ciebie wrócę ?! Poza tym, kocham Dereka, a co więcej: jestem z nim zaręczona.

- Zrozum, ja cię naprawdę kocham. – wtrącił z rozpaczą.

- Ale ja ciebie nie. Poza tym, gdybyś mnie kochał, to byś mnie nie zdradził. – to było wredne, ale co z tego. Należało mu się.

- Mówiłem ci, to był błąd. – zaperzył się.

- Nie obchodzi mnie, czy to był błąd, czy nie. Zdrada to zdrada. Koniec, kropka. Zostaw mnie Jared. Jeśli chcesz mojego szczęścia, to odejdź i nie szukaj kontaktu ze mną. Daj mi żyć tak, jak ja tego chcę. U boku mężczyzny, którego kocham i który kocha mnie – kiedy kończyłam, głos mi się łamał.

- Dobrze. – wyszeptał ze spuszczoną głową – Jeśli tego chcesz, niech tak będzie. Nie będę cię więcej niepokoił.

Po czym odszedł ulicą, przygarbiony. Wyglądał, jakby mu przybyło ze dwadzieścia lat.

Przez chwilę zrobiło mi się go żal, ale szybko odgoniłam od siebie to uczucie. Ja przeżyłam przez niego o wiele gorsze rzeczy.

Stwierdziłam, że nie mam ochoty dłużej zostawać w klubie.

- Przepraszam cię, ale ja idę do domu. – powiedziałam do siostry, gdy już ją znalazłam. Siedziała na kanapie i rozmawiała z jedną z koleżanek.

- Hej, co się stało ? – spytała z troską w głosie.

- Nic, po prostu rozbolała mnie głowa. Chcę się położyć. – skłamałam.

- Co ci nagadał ten palant ? – widziałam, że była zła.

- Nic, na prawdę. Po prostu nie jestem w nastroju na zabawę, a nie chcę ci psuć imprezy. W końcu to twój wieczór panieński. – wykręciłam się.

- Dobrze, nie będę cię tu trzymać na siłę. – moja siostra zgodziła się niechętnie – Może chociaż zawołam ci taksówkę ?

- Nie martw się, sama to zrobię. Pogadamy jutro. – przytuliłam ją.

- Ok. – pocałowała mnie w policzek.

Po wyjściu z klubu szybko zamówiłam taksówkę i po czterdziestu minutach byłam na miejscu. Dobrze, że rodzice już spali – przynajmniej im nie musiałam tłumaczyć, co robię tak szybko w domu.

Powoli weszłam na górę, wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka.

Miałam dość jak na jeden dzień - Victoria, jej knowania i jeszcze Jared na dokładkę. Nie ma co, nie mam lekko.


Fikcyjny narzeczonyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz