Rozdział 11

1K 81 19
                                    

- Kto to? - zapytał mój troskliwy braciszek stojąc przy oknie i pijąc piwo.

- Kolega z treningów - odpowiedziałam i poszłam do swojego pokoju.

Weszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Potem ubrałam na siebie dresowe spodenki oraz zwykłą koszulkę.

Wspominałam, że mamy duży ogród za domem?

Wzięłam z półki książkę i zeszłam na dół a następnie wyszłam przez oszklone drzwi na dwór.

Położyłam się na trawie i zaczęłam czytać trzymając książkę nad twarzą.

Po przeczytaniu dwóch rozdziałów zdecydowałam, że ta pozycja nie jest zbytnio wygodna.

Położyłam książkę na trawie zaznaczając gdzie skończyłam czytać i poszłam po leżak. 

Pod schodami mamy taki jakby schowek, wyjełam z tamtąd leżak i wróciłam na dwór.

Po chwili już leżałam na nim wygodnie dalej czytając.

Najbardziej denerwuje mnie jak w książce gdy wszystko zapowiada się super a na końcu ginie ważna postać. Tak właśnie było w tej którą teraz przeczytałam.

A co najlepsze poryczałam się jak małe dziecko.

Zapłakana wróciłam do domu.

- Co jest? - zainteresował się Alan.

- Nic, gdzie Austin? - zapytałam przecierając oczy.

- Wróci za dwa dni bo załatwia sprawy w Londynie.

- Niedawno mówił, że będzie nas pilnował a teraz zostawia nas samych na dwa dni, jaki on jest pojebany. - stwierdziłam i poszłam do łazienki przemyć twarz.

Wychodząc z łazienki natknąłam się na umięśnioną klatkę piersiową.

Uniosłam głowę do góry by spojrzeć w te ciemne oczy Alana.

- Powiesz mi czemu płakałaś? - zapytał patrząc na mnie.

- Przez książkę. - odpowiedziałam i starałam się wyminąć chłopaka ale ten wepchnął mnie z powrotem do łazienki.

- Jak można płakać przez jakąś głupią książkę? - zapytał sadzając mnie na umywalce.

- To książka o dziewczynie chorej na raka płuc, poznaje ona chłopaka który również ma raka w wyniku czego stracił nogę. Na końcu umiera jedno z nich. - powiedziałam a Alan znowu spojrzał w moje "niewinne" oczy.

Chłopak po chwili przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze następnie złączył nasze usta.

Całował mocno i nachalnie.

Nie chciałam odwzajemnić pocałunku więc brunet ścisnął moje pośladki przez co jeknęłam a on pogłębił pocałunek.

Całowaliśmy się dłuższą chwilę ale chłopak przerwał dotychczasową czynność i wyszedł z łazienki.

Szczerze? Mogło by to trwać wieki bo on całuję zajebiście.

Poprawiłam włosy oraz ubranie i wyszłam z łazienki.

Sprawdziłam godzine na telefonie i jest 21:51 kiedy to tak zleciało?

Poszłam do łazienki wziąć prysznic po czym przebrałam się w onesie i położyłam się w moim łóżku.

Po chwili usłyszałam grzmot wywołany burzą. Nienawidzę burzy bo nienawidzę się bać a burza jest jedną z tych rzeczy których się boję.

Po chwili znowu zabrzmiało a ja spadłam z łóżka.

Po Prostu Mnie Kochaj. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz