Rozdział 21

1K 70 1
                                    

Dziękuję @Misia119 za pomysł ❤

Spojrzałam z nadzieją na lekarza. Moje serce przypominało o swojej obecności bardziej niż zwykle.

- Pani brat jest teraz w śpiączce farmakologicznej. Może ona trwać maksymalnie pół roku. - straszy mężczyzna poprawił okulary i odszedł.

Zaczęłam płakać, jak ja sobie bez niego poradzę? W ogóle sobie poradzę?!

Schowałam twarz w dłonie i modliłam się, aby wyszedł z tego cało. Żeby dalej był ze mną.

- Ej, Megan, jestem z tobą, zawsze będę, obiecuję. - Dylan próbował mnie pocieszyć ale nic z tego. Cała drżałam.

Zauważyłam przechodzącą przez korytarz pielęgniarkę.

- Przepraszam, mogę wejść do mojego brata? Jest w śpiączce farmakologicznej. - mój głos się załamywał z każdym słowem które opuszczało moje usta.

- Ale tylko na chwilę. Proszę za mną. - wstałam z krzesła i poszłam za kobietą.

Gdy weszłam do sali i zobaczyłam te wszystkie kable które były do niego przypięte, te wszystkie monitory pokazujące jego stan, łzy znowu napłynęły mi do oczu.

Podeszłam do jego łóżka i usiadłam na krześle obok. Chwyciłam jego rękę z nadzieją, że on to czuje.

Miał liczne rany, opatrunki... To wszystko wyglądało strasznie. Nie mogłam uwierzyć w to, że to przytrafiło się dla mojego brata, on nigdy nie miał żadnego wypadku, doskonale jeździł na ścigaczu.

- Jak do tego doszło braciszku? Co poszło źle? - szeptałam ściskając jego dłoń.

- Obudzisz się, wierzę w to. Wszystko będzie jak dawniej. Proszę, nie możesz mnie zostawić, będę czekać tak długo jak będziesz tu leżał. Jesteś silny, nic cie nie pokona. Kocham cie. - zaczęłam głośniej płakać miałam zaszklone oczy, ale nie przeszkadzało mi to w takim momencie.

- Wierzę w ciebie, jesteś Austin Smith, nic nie jest w stanie Cie pokonać. Po prostu się nie poddawaj. - gdy skończyłam to mówić pielęgniarka powiedziała abym już wyszła.

Na korytarzu nadal czekał na mnie Dylan, byłam mu wdzięczna za to, że mnie tu jeszcze nie zostawił.

Gdy mnie zobaczył, podszedł i mnie przytulił, później objął moje ramiona i zaczęliśmy kierować się w stronę wyjścia.

Wsiedliśmy do samochodu a ja wyjełam telefon. Zaczęłam sprawdzać wiadomości, które miałam nieprzeczytane.

Od Naomi: Hej, idziesz na zakupy?

Od Tyler: Zostaje w Irlandii do końca wakacji, rodzice chcą 😑.

Od Naomi: Obraziłaś się czy jak?

Od Braciszek: Gdzie jesteś?

Od Braciszek: To chociaż o której będziesz?!

Od Braciszek: Megan!

Łzy zaczęły znowu się gromadzić w kącikach moich oczu.

Od Braciszek: Jeżeli zaraz nie odpiszesz, zacznę dzwonić do twoich znajomych!

Od Braciszek: Nikt nie odbiera, po prostu powiedz gdzie jesteś... Proszę.

Od Braciszek: Nie ma cie kilka godzin, Alan i ja cię szukamy.

Alan?

Od Braciszek: Byliśmy na twoim ukochanym moście, na plaży na której lubisz siedzieć. Kurwa, Megan gdzie ty polazłaś?!

Zaczęłam płakać, wyłączyłam telefon i nie czytałam dalej, było pewne, że Austin prawdopodobnie miał wypadek wtedy kiedy mnie szukał.

To moja wina, Ale...

Skoro Alan też mnie szukał, to może on wie o wypadku?

Może to on zadzwonił po pogotowie?

Nie będę się tym narazie zadręczać, muszę odpocząć. Zamknęłam oczy by po chwili zasnąć w samochodzie.

3 godziny później.

Obudziłam się nie na tapicerce samochodu lecz w wygodnym łóżku.

Powoli się podniosłam i zobaczyłam kartkę na stoliku obok łóżka. Podniosłam ją i zaczęłam czytać na głos.

"Megan, zasnęłaś w samochodzie a biorąc pod uwagę, że nie można zostawiać zwierząt w rozgrzanym aucie, przeniosłem cie do pokoju. Pojechałem do sklepu po słodycze, żeby jakoś poprawić Ci humor. Dylan... "
Uśmiechnęłam się czytając to, miło, że Dylan chce poprawić mi humor. Ale mój brat jest w śpiączce i ciężko mi teraz się uśmiechać i śmiać.

Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki, umyłam twarz oraz zrobiłam siku. Wróciłam do pokoju i spojrzałam na zegarek 19:42

Usiadłam na łóżku i wzięłam swój notes w którym czasem coś notuje.

"Pierwszy dzień - 14.07"

Zamknęłam zeszyt i odłożyłam go na szafce nocnej. Myślałam o nim, o moim bracie który jest teraz dla mnie ostatnią rodziną.

Usłyszałam hałas na dole który prawdopodobnie oznacza powrót Dylana. Zeszłam do salonu i tak jak myślałam, był tam niosąc zakupy.

- Pomożesz? Czy będziesz się tak patrzeć? -  zapytał chłopak próbując iść do kuchni niosąc kilka reklamówek.

- Zwierzęta nie potrafią nosić reklamówek. - powiedziałam i wzruszyłam ramionami siadając na kanapie.

Chwyciłam pilota a Dylan zaniósł wszystko do kuchni. Gdy wrócił spojrzał na mnie dziwnie.

- A potrafią zmieniać kanały w telewizorze? - zapytał podnosząc prawą brew.

- Ewoluowały. - odpowiedziałam i dalej oglądałam tv.

Mimo, że w telewizji leciał "Niesamowity Świat Gumballa" moje myśli były skupione na Austinie. Nadal nie wierzyłam, że mu się to przydarzyło.


Po Prostu Mnie Kochaj. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz