Rozdział 20

886 68 1
                                    

Obudził mnie chłód który przenikał przez moje ciało. Otworzyłam powoli, jeszcze zaspane oczy i zobaczyłam, że Dylan zabrał mi kołdrę i sam się nią przykrył. Milusio.

Wstałam z łóżka i poszłam do kuchni zrobić SOBIE śniadanie.

Stałam przy blacie kuchennym robiąc ciasto na gofry, po chwili poczułam dwie duże dłonie na moich udach, Dylan przyparł swoimi biodrami do mojego tyłka.

- Dylan, przestań. - powiedziałam stanowczo a on tylko coś wymruczał pod nosem.

Chłopak nie zabrał rąk, lecz tylko troszkę się odsunął. Jego ręce wślizgnęły się pod moją koszulkę. Zaczął jeździć dłońmi po całym moim brzuchu co sprawiło, że moje nogi stały się jak z waty.

Jego prawa dłoń powędrowała w dół, położył ją przez majtki na mojej kobiecości, moje ciało przeszły dreszcze, spowodowane zapewne podnieceniem.

Dylan obrócił mnie w swoją stronę i posadził na blacie tuż obok miski z gotowym ciastem.

Chwycił skrawek mojej bielizny by po chwili ją ściągnąć, zaczął ją drażnić palcami.

Klęknął przede mną tak, że jego głowa była między moimi nogami, ten widok sprawił, że miałam motylki w brzuchu. Odruchowo włożyłam dłoń w burze jego włosów, ciągnąć lekko za ich końcówki. Chłopak wydał gardłowy jęk a ja się uśmiechnęłam.

Dylan zaczął drażnić moją łechtaczke językiem przez co jeknęłam. Zaczął wkładać we mnie palca jednocześnie dalej drażniąc wejście językiem.

Po kilku minutach doszłam jęcząc i krzycząc jego imię.

Chłopak po tym wszystkim prawdopodobnie poszedł do łazienki. No bo ten no... Tak.

Poszłam szybko na górę do pokoju by ubrać nową bieliznę oraz ogólnie się ubrać.

Po kilku minutach gdy wróciłam na dół, Dylan kończył robienie gofrów, uśmiechnęłam się na ten widok.

Usiadłam przy stole czekając, aż dostanę jedzenie.

- Trzy gofry z truskawkami i bitą śmietaną dla pani. - powiedział chłopak i podał mi jedzenie jak słabej jakości kelner.

Zauważyłam, że chłopak nie je.

- Czemu nie jesz? - zapytałam przeżuwając kawałek gofra.

- Bo ja już miałem śniadanie. - powiedział i oblizał usta. Przez moje ciało przeszła fala podniecnia na ten tekst.

Możliwe, że wszystko co ma związek jakikolwiek z seksem mnie podnieca bo jestem dziewicą. Tia, gdy byłam z Dylanem miałam około piętnastu lat więc byłam za młoda.

Nie miałam większego pomysłu na dzisiejszy dzień, ale zawsze chciałam zdobyć prawo jazdy. Może Dylan nauczy mnie prowadzić?

- Dylanku! - krzyknęłam przesłodzonym głosem bo chłopak poszedł już do salonu i chciałam, żeby mnie usłyszał.

- Meganku! - o mój Boże, on tego nie powiedział prawda?

- Nauczysz mnie jeździć samochodem? - powiedziałam a chłopak wytrzeszczył oczy.

- Moim kochanym BMW I8? - zapytał zrezygnowany a ja się uśmiechnęłam.

- Go trzeba wyczuć, może lepiej jak na początek spróbujesz hmm Audi R8? - zapytał z nadzieją w głosie a ja się zgodziłam.

Po godzinnej nauce... Odpalania silnika tej bestii i po dwu godzinnej nauce jazdy na jakimś pustkowiu wróciliśmy do domu.

Sprawdziłam telefon który cały ten czas leżał w salonie na stoliku.

Nieodebrane połączenia: 73
Nieodebrane wiadomości: 41

Nawet nie chce mi się ich sprawdzać. Podejrzewam, że są one od Austina albo od Naomi.

Nagle mój telefon znowu zadzwonił a ja spojrzałam na wyświetlacz. Był to nieznany numer.

Odebrałam telefon.

*Rozmowa telefoniczna*

Nieznany: Dzień dobry, czy pani Megan Smith?

Głos w słuchawce wydawał się należeć do starszej osoby. A konkretniej do mężczyzny.

Megan: Tak?

Zawachałam się.

Nieznany: Pani brat, Austin Smith miał wypadek na motorze.

Moje serce przyspieszyło swój rytm, w oczach zebrały się łzy.

Megan: N-nic mu nie jest?

Nieznany: Jest w ciężkim stanie, mogła by pani przyjechać?

Megan: Który szpital?

Lekarz podał nazwę a ja się rozłączyłam.

*Koniec rozmowy telefonicznej*

- Dylan, chodź. Proszę! - krzyknęłam dławiąc się łzami.

Chłopak przebiegł tak szybko jak go zawołałam. Wszystko mu powiedziałam, chwilę po tym jechaliśmy do szpitala.

15 minut później...

- Megan... - powiedział Dylan i kucnął przede mną, ponieważ siedziałam na krześle czekając na wyniki.

Nie odzywałam się. Austin jest moją ostatnią rodziną, bez niego nie dam sobie rady. Załamie się, nie będę miała nikogo. Nikogo ważnego, mimo, że mam przyjaciół, to oni kiedyś odejdą.

Nie mogę stracić mojego braciszka, mimo, że mnie denerwował, czasem nawet wzywał... Kocham go... I nie przestanę.

Przed moimi oczami przeleciały nasze wspólne chwilę w dzieciństwie, kiedy bawiliśmy się w basenie a on chciał mnie utopić, teraz mnie to bawi.

Nagle zobaczaczyłam lekarza wychodzącego z sali w której operowali chłopaka.

Moje serce przyśpieszyło...

-------------------------------------------------------

Hej... Nie wiem co robić, mam pomysł na dalsze części gdyby Austin zmarł, na wypadek gdyby przeżył nie mam pomysłu jak dalej to potoczyć.
😕

Po Prostu Mnie Kochaj. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz