Ciemne chmury zakryły do niedawna błękitne niebo. Kilka kropel skapnęło na jego nos, płynąc swobodnie po bladej twarzy. Nieprzyjemna pogoda idealnie oddawała jego, ostatnio coraz częściej występujący nastrój. Był smutny, tak strasznie smutny. Od roku już samotny. Nie miał nikogo na tym świecie. Nikt się nim nie przejmował, nie czekał na jego powrót do mieszkania. Nawet nie chciał już tam wracać z uwagi na brak jakiejkolwiek poczciwej duszyczki, która opatrzyłaby jego rozległe rany, pocieszyła po odniesionej porażce. Niestety nie miał takiej osoby. Była tylko od zawsze towarzysząca mu pustka. Była za dziecięcych lat, bo rówieśnicy go nie lubili. Była gdy pierwszy raz zabijał niewinnego człowieka. I mimo, że uronił kilka łez nie opuściła go, bo widziała potencjał. Przyzwyczaił się do niej, można by rzec - przywiązał. Nie przeszkadzała mu. Stała się codziennością. Dziwnym uczuciem był jej brak. Taki przerażający, a zarazem otaczała go przyjemna ulga. Jakby ta nicość była czymś złym, jakąś nieprawidłowością. Nie lubił tych chwil. Momentów, w których pozwalał sobie uśmiechnąć się, od tak. Czuł się słaby, tak przeraźliwie kruchy. Ale to były tylko nic nieznaczące sekundy. Upływały w zadziwiająco szybkim tempie, zostawiając jednak trwały ślad.
Kilka gorących kropel zmieszało się z tymi należącymi do nieboskłonu. Przecież jest wielki, potężny i niezależny od wszelkich bytów tej ziemi. Czemu więc płacze? Dlaczego kolejny już raz po kilkumiesięcznej przerwie wylewa swe żale? Czy to wynik ciągłej samotni? Może najzwyklejszym rozwiązaniem na tę przypadłość jest spotkanie się z piękną kobietą? Prawdopodobnie to załatwiłoby całą sprawę, tą związaną z jego orientacją oraz pomogło zapomnieć o pewnej natrętnej osobie. O człowieku, którego przez ten cały miniony czas zawzięcie poszukiwał. Przesiadywał godzinami w jego ulubionych miejscach z nadzieją, że się pojawi i wytłumaczy swoje nieodpowiedzialne zachowanie. Odszedł tak bez słowa. Jednego dnia przysparzał problemów, irytował i dobitnie dawał znać o swoim istnieniu, a drugiego już go nie było. Nie zostawił żadnej karteczki, szef również nie miał zbyt wielu informacji na temat jego odejścia. Po prostu rozpłynął się w powietrzu. Nikt nie miał choćby czerwonego pojęcia, gdzie może się znajdować. Nie dawał znaku życia. Chuuya nawet nie wiedział, czy nie szukał go na darmo. Ta cholerna niepewność, czy on jeszcze żyje zżerała go od środka. Ból był zbyt wielki, by móc znosić go przy codziennych czynnościach. Musiał jakoś zapomnieć, odetchnąć od dotkliwego poczucia winy. Nadal pamiętał gdy w celu zapomnienia pierwszy raz sięgnął do małego, ciemnego zakątka swego mieszkania w poszukiwaniu cudotwórczego trunku. Opróżnił chyba z trzy butelki. Potem zasnął, ciesząc się z, niestety chwilowej, błogiej ulgi.
Rozpadało się. Powstała ulewa stulecia*, a on siedział bezradnie na ławeczce przy parku, płacząc i rozpamiętując stare czasy. Było mu zimno, zaczynał już powoli kaszleć. Nie chciał jednak wracać do domu. Nie chciał więcej rozpijać umysłu, usypiać go alkoholem. Miał dość. Ale co więc miał zrobić? Dalej szukać tego idioty? Szurniętego egoisty, za którym tak bardzo tęsknił? Tyle miejsc już sprawdził, zajrzał w każdy kąt. Nie miał siły ponownie się denerwować. Oczywiste było to, iż poniesie porażkę.
Nagle krople przestały spływać po jego przydługich już, rudych włosach. Przestało padać? Powoli uniósł głowę ku górze. Nad jego ciałem zawieszona była mała, różowa parasolka. Zerknął w przód, trafiając na nasycone piękną zielenią tęczówki. Stała przed nim blond włosa dziewczynka. Uśmiechała się tak przyjaźnie i szczerze. Od dawna nie widział takiego wyrazu twarzy. Nie był nowością, lecz rzadkością. Bo kto w chwili swej śmierci szczerzy się tak szeroko? Chyba tylko Dazai, ale młody egzekutor jeszcze nie miał okazji sprzątnąć go z tego świata. Wyglądająca na co najmniej osiem lat mała kobietka ubrana była w pasujący do parasola płaszcz przeciwdeszczowy. Na stópkach miała trochę już ubłocone kalosze. Stała dumnie wyprostowana z nieprzemakalną czapeczką na głowie, patrząc prosto w jego oczy.
CZYTASZ
A ty też jesteś księżniczką?
Hayran KurguOne-Shot Soukoku W deszczowy dzień mała dziewczynka zapytała... - A ty też jesteś księżniczką?