Rozdział V. Nieznośna gówniara wkracza do akcji. Na osłodzenie sztuka prawdziwa.

912 69 5
                                    


...i do środka wparowała być może szesnastoletnia dziewczyna. Złote włosy łagodnie opadały na twarz, szare oczy z radością wpatrywały się w Lidera. Dziewczyna miała na sobie płaszcz Akatsuki, ten jednak, w przeciwieństwie do tych, które dotychczas widziała, nie miał wysokiego kołnierza, ale duży kaptur. Płaszcz był rozpięty, tak, że Kiyo mogła zobaczyć strój dziewczyny. Szarooka miała na sobie ciemne spodnie, wysokie buty i czarny półgolf bez rękawów. Kiyo niegdzie nie mogła zauważyć jakiejkolwiek opaski, która wskazywałaby na pochodzenie dziewczyny.

Przez ramię Szarookiej przewieszony był oślizgły stwór. Błoto i śluz skapywał z cielska demona na ręce i ramię dziewczyny, a potem i na podłogę. Szarooka jakby sobie nic z tego nie robiła. Zrzuciła demona z ramienia, zwalając go na biurko Lidera. Rudy odskoczył od swojego mebla. Kiyo stanęła pod ścianą, trzymając rękę na ustach - demon śmierdział niemiłosiernie.

-Ohayo, Pein-sama! - przywitała się Szarooka. - Mam demona! Itachi musiał iść do pokoju, ale...

-Kat, cholera jasna! - przerwał jej Lider. - Zwariowałaś do reszty?! Weź to cholerstwo stąd! Cuchnie jak diabli!

Szarooka posłała mu pełne wyrzutu spojrzenie.

-Ja tylko wykonuję misję! - zawołała. - Chciałeś demona, Pein-sama - masz demona! Smród akurat tu był gratis!

-Won mi stąd! - krzyknął Pein. - I bierz to ścierwo!

Szarooka prychnęła wściekle i znów zarzuciła sobie demona na ramię.

-Wrzuć go do Sali Pieczętowania - powiedział Pein.

-Hai, hai... - mruknęła Kat. - Nie denerwuj się Pein- sama, bo ci...

-Precz! - wrzasnął Pein.

Kat zasalutowała mu z uśmiechem i wyszła z gabinetu. Pein spojrzał na swoje biurko - wszystkie papiery i zwoje zapaćkane były błotem i śluzem demona.

-I staw się tu zaraz jak zaniesiesz demona! - krzyknął za nią Lider.

-Hai, Pein-sama! - usłyszeli odpowiedź z korytarza.

Lider jęknął cicho, próbując powstrzymać odruch wymiotny. Spojrzał na Kiyo.

-Idź do Sasori'ego i przyjdź do mnie za jakąś godzinę - powiedział.

Niebieskooka skinęła głową, wychodząc z pokoju. Na korytarzu spotkała Deidarę, który cały blady opierał się o ścianę, trzymając rękę na ustach. Zobaczywszy Kiyo ciężko stanął na nogach i skierował się do pokoju czerwonowłosego. Dziewczyna ruszyła za nim, patrząc na błoto i śluz, znaczące drogę z gabinetu Pein'a do masywnych, szarych drzwi na końcu korytarza. Weszła z blondynem do pokoju Sasori'ego. Lalkarz spojrzał zaskoczony na bladego Deidarę i nie lepiej wyglądającą dziewczynę.

-Pein się wkurzył, czy co? - zapytał.

Deidara pokiwał przecząco głową, zamykając drzwi.

-Kat - wyszeptał. - Przyniosła demona rangi Latm.

Sasori skrzywił się na sam dźwięk słowa „Latm". Demony z tej rangi były obleśne, śmierdzące i miały w sobie sporo chakry.

-Itachi był z nią na tej misji? - dopytywał się Sasori.

-Hai - potwierdził Deidara. - Ledwo co trzymał się na nogach, gdy go widziałem.

Sasori westchnął ciężko.

-Mam tylko nadzieję, że Szarooka usunie szybciej ten smród i błoto niż ostatnim razem - powiedział na wpół do siebie, a na wpół do Kiyo i Deidary.

Czerwonowłosy spojrzał na Kiyo.

-Jak u Pein'a? - zapytał.

-W porządku - odpowiedziała niebieskooka.

Sasori uśmiechnął się do niej. Po chwili spojrzał zdziwiony na Deidarę, który zsunął się po ścianie, siadając ciężko na podłodze. Kiyo podeszła do niego.

-Deidara - wyszeptała. - Nic ci nie jest?

Pokiwał przecząco głową.

-Weź go na zewnątrz - poradził Sasori, uśmiechając się wrednie.

Dziewczyna skinęła głową i pomogła wstać blondynowi. Deidara zaprowadził ją do litej skały na końcu korytarza. Wykonał kilka pieczęci. Skała rozstąpiła się. Jasne słońce zalało część korytarza, chłodny powiew świeżego powietrza ogarnął Kiyo. Razem z blondynem wyszła na zewnątrz. Przeszli kawałek drogi, aż Deidara zatrzymał się. Sięgnął ręką do torby, przypiętej przy boku i wyciągnął z niej kawałek gliny. Dziewczyna spojrzała na to zaciekawiona. Dopiero teraz zauważyła, że blondyn ma na rękach usta, które aktualnie z zapałem przeżuwały glinę. Po chwili Deidara zgniótł ją i uformował niewielkiego ptaka. Figurka nagle powiększyła się na tyle, że oboje mogli się na niej bez problemu zmieścić.

-Sasori no Danna pokazywał ci swoje marionetki? - zapytał blondyn.

-O tak! - zawołała Kiyo. - Wspaniałe są co nie?

Zauważyła, że blondyn nie podziela jej entuzjazmu.

-Twój ptak jest też cudowny - powiedziała niebieskooka, chcąc załagodzić sytuację. - Potrafisz zrobić jeszcze lepsze, prawda?

Blondyn trochę się rozpogodził, jednak wciąż patrzył niechętnie na Kiyo.

-Wskakuj - powiedział.

Pomógł jej wsiąść na ptaka. Dziewczyna złapała się płaszcza Deidary, żeby nie spaść z figurki.

-Pokażę ci prawdziwą sztukę, un! - powiedział.

Ptak uniósł się. Kiyo poczuła we włosach wiatr. Mocniej złapała się płaszcza Deidary. Po kilku minutach byli już bardzo wysoko, pod nimi rozpościerał się las. Deidara sięgnął do woreczka z gliną. Jego usta na dłoniach przeżuwały ją przez chwilę. Po minucie blondyn pokazał Kiyo niewielkiego, białego motyla.

-Jaki śliczny! - zawołała.

Deidara rozpromienił się. Wypuścił motyla, który zrównał się z ptakiem, lecąc kilka metrów obok niego.

-To jest sztuka, un! - powiedział blondyn.

Złożył ręce i wykonał pieczęć. Motyl wybuchł, rozsypując wokół siebie czerwone iskry.

-Deidara, to jest wspaniałe! - zawołała Kiyo.

Blondyn rozpromienił się jeszcze bardziej. Sklecił kilka ptaków i wypuścił je. Figurki ułożyły się w rzędzie. Deidara skierował ptaka, na którym siedział wraz z Kiyo, w górę, tak, że znaleźli się ponad małymi ptakami. Deidara złożył pieczęcie. Ostatni ptak wybuchł, mieniąc się kolorami. Po chwili zaczęły też wybuchać pozostałe ptaki, tworząc reakcję łańcuchową.

Kiyo zapiszczała z zachwytu. Deidara pokazał jej jeszcze kilka wybuchów, po czym wrócili do organizacji. Stanęli przed wejściem, gdy to nagle rozstąpiło się i z organizacji wyszedł Hidan wraz z Kakuzu.

Kiyo zauważywszy białowłosego skuliła się za Deidarą. Hidan posłał jej pełne pożądania spojrzenie i wredny uśmieszek. Bez słowa ruszył za Kakuzu na swoją misję.

-Chodź, Kiyo, un - usłyszała głos Deidary.

Razem z blondynem zniknęła w wejściu organizacji. Błoto i śluz zostały już usunięte z korytarza, a smród demona został zastąpiony lekkim zapachem górskiego lasu. Deidara zaprowadził Kiyo pod jedne z drzwi.

-To twój pokój, un - powiedział z uśmiechem.

Chciał już odejść, ale Kiyo zatrzymała go, całując w policzek.

-Arigaro, Deidara - powiedziała.

Blondyn uśmiechnął się do niej. Dziewczyna zniknęła za drzwiami pokoju.

Kiyo w Akatsuki - Historie KatD Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz