Rozdział IV. Deidara, Lalkarz i Pain.

1K 73 43
                                    


Obudziła się i powoli otworzyła oczy. Nic jej się nie śniło. Nic nie pamiętała...

Nagle wydarzenia sprzed zaśnięcia stanęły przed nią jak żywe. Dziewczyna zerwała się z łóżka z krzykiem.

-Ej, ej! Spokojnie, un! - usłyszała nieznany jej męski głos.

Odwróciła się w jego stronę i odruchowo uderzyła tego kogoś w twarz.

-Jasny gwint! Un! - usłyszała wściekły pomruk. - Danna! Ta dziewczyna zwariowała, un!

Dopiero teraz Kiyo przyglądnęła się „napastnikowi". To był chłopak. Z pewnością. Co prawda nieco kobiece rysy twarzy i blond włosy myliły oczy, ale Kiyo mogła z ręką na sercu przyznać, że był to chłopak. I to do tego naprawdę przystojny. Blond kosmyk osłaniał jego prawe oko, część włosów była spięta w kitkę na czubku głowy. Aktualnie chłopak trzymał się za policzek, na którym powoli pojawiało się odbicie dłoni Kiyo.

-Kurczę, nie możesz się delikatniej witać z innymi, un? - zapytał blondyn.

-P-przepraszam... - wyszeptała. - Ja...

-Nie przepraszaj go, Kiyo - usłyszała radosny głos Sasori'ego, który stał przy stole nad jakąś stertą drewna. - Jakby się za bardzo do ciebie nie pchał, to by nie oberwał.

-Jak możesz, Danna, un - zaczął blondyn z wyrzutem. - Ja się chciałem tylko przywitać, un.

Sasori uśmiechnął się.

-No i się już przywitałeś - powiedział. Spojrzał na dziewczynę. - Jak dla mnie możesz go tak witać codziennie, Kiyo.

Blondyn prychnął z wyrzutem, masując sobie palący policzek. Kiyo spojrzała na niego przepraszająco.

-Myślałam, że chcesz mnie zaatakować - usprawiedliwiła się Kiyo, czerwieniąc się lekko.

-No coś ty, un! - zawołał blondyn. - Nie atakuję pięknych dziewczyn!

Kiyo uśmiechnęła się do blondyna. Wydawał się być przyjazny. Niebieskie oczy wesoło patrzyły na dziewczynę i było w nich coś, co nie pozwalało źle myśleć o chłopaku.

-Jestem Deidara, un - przedstawił się. - A ty?

-Kiyo - odpowiedziała.

-A więc Kiyo... - zaczął teatralnie Deidara. - ...zapraszam cię na śniadanie do jakże szacownej kuchni nie mniej poważnej organizacji Akatsuki w jej pełnej godności siedzibie, un.

Spojrzała zdziwiona na blondyna i uśmiechnęła się. Sasori zaśmiał się nad swoją kukiełką.

-A mówiłem Liderowi, żeby cię nie wysyłał na tyle misji z Szarooką - powiedział rozbawiony. - Zaczynasz mówić jak ona. Dobrze, że ci to twoje „un" zostało...

Deidara posłał pełne wyrzutu spojrzenie Sasori'emu. Po chwili znów zwrócił się z uśmiechem ku Kiyo.

-To co? Idziesz, un? - zapytał.

Kiyo kiwnęła głową. Deidara uśmiechnął się do niej promiennie. Już mieli wyjść z pokoju, gdy dziewczyna zauważyła, że ma na sobie jedynie koszulę Hidana.

-Eee... Sasori? - zaczęła. - Pożyczyłbyś mi coś do ubrania?

Czerwonowłosy spojrzał na nią zaskoczony, ale po chwili skierował swe kroki do szafy i wyciągnął z niej koszulkę i długi płaszcz. Podał to dziewczynie i wskazał jej drzwi łazienki.

-Arigato - podziękowała.

Zniknęła za drzwiami łazienki. Szybko przebrała się w ubrania Sasori'ego. Koszulka nie była aż tak duża, ale jednocześnie ledwo co zakrywała jej pośladki. Dziewczyna nałożyła na siebie płaszcz i wyszła z łazienki. Razem z Deidarą wyszła na korytarz. Blondyn zaprowadził ją do kuchni. W środku siedziało już dwoje osób. Jeden z nich był wysoki, miał na oko trzydziestkę. Niebieskie włosy, błękitna skóra, potrójne skrzela na policzkach i małe oczka upodabniały go do ryby. Drugi osobnik był nieco niższy od „rybci" i miał czarne włosy. Pomarańczowa, spiralna maska zasłaniała całą jego twarz.

Kiyo w Akatsuki - Historie KatD Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz