- Od kiedy palisz? - zapytałem Jongupa, widząc go, stojacego w otwartym oknie jego pokoju, przez co w pomieszczeniu panował nieprzyjemny chłód.
- Od czasu jak się przeprowadziłeś. - zaśmiał się, odwracając głowę w moją stronę. - Chcesz spróbować?
- Ani mi sie waż! - Kangjoo podniosła swój głos, kiedy wyciągnąłem rękę w stronę przyjaciela.
- Daj spokój Skarbie. - objąłem ją ramieniem, wkładając końcówkę papierosa między wargi i zaciągnąłem się. - O tak, brakowało mi tego.
Przymknąłem na chwilę oczy, czując przyjemne drapanie w gardle, po czym wypuściłem dym przez okno. Zdążyłem już zapomnieć jakie uspokajające może być palenie. Zaciągnąłem się jeszcze raz, otwierając oczy, gdy ktoś, a raczej Joo zabrała papierosa z moich ust. Powoli wypuściłem dym i westchnąłem opierając się tyłkiem o parapet, puszczając przyjaciółkę.
- Jak to brakowało? Kiedy ty paliłeś? - oboje zmarszczyli brwi, patrząc na mnie dziwnie.
- Jakoś w gimnazjum. - zaśmiałem się, drapiąc po karku. - Ale nie chwaliłem się tym jak reszta. Skończyłem jak ojciec mnie przyłapał. Tak mnie zlał, że przez trzy dni nie mogłem siedzieć.
Skrzywiłem się na to wspomnienie. Chodzilem jak kaleka, a tata nie odzywał się do mnie przez kilka dni. Zawiodłm go wtedy i dobrze o tym wiedziałem, jednak jak to dzieciak - nie obchodziło mnie to, a przynajmniej tak mi się wydawało.
- Pamiętam. Wszyscy śmiali się, że ktoś cię musiał porządnie wyruchać, a fakt, że milczałeś na ten temat wcale ci nie pomagał. - chłopak pokiwał głową, a ja wzruszyłem ramionami, mrucząc pod nosem, że chyba wrócę do palenia. - Ale w sumie to mów co cię sprowadza do wuja Uppiego, Cukiereczku, bo na pewno nie chęć zobaczenia starego prztjaciela.
- Dostawałem dziwne propozyje później. - zaśmiałem się. - Ranisz moje małe i kruche serduszko, wiesz? Tęskniłem za wami jak cholera jasna!
- Dobra, dobra, a teraz gadaj wszystko o czym wspominałeś mi po drodze! I zamknijcie to okno bo mi zimno! - pokazała na mnie palcem, siadając na łóżku i wydęła policzki.
- Urocza jesteś, wiesz? - zachichotałem i zamknąłem okno. - Uppie daj mi kocyk, bo rzeczywiście zimno.
Gdy dostałem koc i szczelnie się nim otuliłem, usiadłem obok dziewczyny i opowiedziałem wszystko co działo się przez ten czas jak nie było mnie z nimi. Jako, że co chwilę się wtrącali do mojej opowieści, tak bardzo się ona wydłużyła, że w końcu wylądowałem z głową na kolanach Lee, która rozpraszała mnie plotąc mi warkoczyki. Gdy w reszcie skończyłem opowiadać było grubo po pierwszej w nocy, więc położyliśmy się na wielkim łóżku Jongupa. Swoją drogą, nie wiem po co mu tak duże łóżko, ale co mnie to obchodzi w sumie? Niby próbowaliśmy zasnąć, ale każdy myślał co mogę zrobić w tej dziwnej sytuacji z Jiminem, jednak nikt się nie odezwał. Prowdopodobnie po prostu żaden z nas nie wiedział i nie potrafił wymyślić nic sensownego.
Aż do wieczora żadne z nas nic nie powiedziało na temat mojego problemu. Znaczy kilka pomysłów padło, ale każdy był do dupy. Nie wymyśliliśmy nic obrego, a ja musiałem wracać do domu i skonfrontować się z ojcem, któremu za pewne nie podoba się to, że wyjechałem na weekend bez jego zgody.
***
Kiedy wysiadłem z pociągu wyciągnąłem z kieszeni paczkę papierosów, które kupił mi Jong, gdy czekaliśmy na mój super transport. Mam nadzieję, że ten sarkazm idzie wyczuć. Moja podróż zamiast zająć godzinę, trwała ponad dwie, bo ktoś postanowił się zabić, nie myśląc o biednych podróżnych, którzy musieli przez to czekać na przyjazd prokuratury. Wkurzyło mnie to, bo nie było wystarczająco miejsca, aby usiąść chociażby na podłodze, przez co jestem jeszcze bardziej zmęczony i obolały. Wysunąlem lekko papierosa z otwartego, małego kartonika i złapałem go między wargi, wyciągając całkowicie z paczuszki, po czym wygrzebałem z kieszeni zapalniczkę i podpaliłem końcówkę.
Moją uwagę w tym czasie przyciągnął jakiś chłopak chowający się za zakrętem. Wyglądał zwyczajnie, nie wiem czemu akurat on rzucił mi się w oczy, może przez to, że machał nerwowo jedną ręką, rozmawiając przez telefon. Wzdrygnąłem razmionami i ruszyłem w kierunku mojego domu, wcześniem zakładając słuchawki, jednak nie włączyłem w nich muzyki. Jakieś przeczucie kazało mi być uważnym, właściwie to zawsze tak miałem ilekroć papieros lądował w moich ustach, wiec to chyba z przyzwyczajenia. Aczkolwiek czasem lubiłem tak iść przez miasto i słuchać ludzi, którzy myślą, że nie mam pojęcia o czym rozmawiają. Jestem doskonałym obserwatorem i dobrym słuchaczem. I właśnie dlatego wiem, że ten głupi dzieciak od telefonu teraz za mną idzie, starając się zostać nie zauważonym przeze mnie. Coś ci dzieciaku nie idzie to szpiegowanie. Hmm... Ale powiedzieć ci o tym teraz czy za chwilę? Albo zrobić z Ciebie głupka i zniknąć gdzieś za rogiem? Zaśmiałem się z własnych myśli i uznałem, że najlepiej połączyć obie opcje.
Przyspieszyłem i spojrzałem delikatnie przez ramię, by chłopak tego nie zauważył. W momencie kiedy spojrzał na swoją komórkę szybko skręciłem i schowałem się, przez co dzieciak mnie wyminął, próbując odnaleźć "zgubę". Wstałem po cichu z przykucu i podszedłem do jego pleców, po czym puknąłem go kilka razy w ramię, a ten odskoczył błyskawicznie. No, co za refleks.
- Czemu za mną leziesz? - spojrzałem na niego, wyrzucając niedopałek z którego wyleciała już końcówka tytoniu - bez jarania filtra, to nie palenie.
- Ja za tobą nie lezę, ubzdurałeś sobie coś!
- Winny się tłumaczy, mógłbyś odejść, nie trzymam cię, a jednak stoisz w miescu i to cię zdradza. - pokręciłem głową i popchnąłem go na ścianę za nami. - Kim jesteś i czemu za mną idziesz?
- Hej, nie tak agresywnie. - mruknął, odsówając się ode mnie. - Jestem Jeongguk albo Jungkook. Tyle ci powinno wystarczyć, na nic więcej nie odpowiem.
Złapałem go za kurtkę i jeszcze raz pchnąłem go na ścianę. Żaden gówniaż nie będzie się ze mną bawić w taki sposób!
- Gadaj kurwa, bo się ty białych ząbków pozbędziesz! - warknąłem, ale ten ani drgnął.
- Za często na mnie tak drą ryja, żebym się wystraszył. - zaśmiałem się, a ja przywaliłem mu z pięści w brzuch, odsuwając się, gdy ten zgiął się w pół.
- Powiesz kto czy jeszcze raz mam ci pierdolnąć? - schyliłem się do niego, by móc patrzeć mu w twarz, ale dzieciak mnie oplół. - Przegiąłeś dzieciaku!
Już miałem dać mu po twarzy, gdzy ktoś pociągnął mnie do tyłu. Próbowałem się wyrwać czy kopać osobę za mną, ale ta za mocno mnie trzymała.
- No już kotku, zostaw biednego Kookiego w spokoju. - no super, to on, a kogo ja się mogłem tutaj spodziewać?
- Dzięki hyung. - Jeongguk wyprostował się, poprawiając swoje włosy. - Taki chudy i wiotki, a ile siły. Ja pierdole, jak będę miał jakiś ślad po tym to pożałujesz rudzielcu.
- Puszczaj mnie i przestać nazywać kotkiem! - wydarłem się, szamocząc jeszcze bardziej, aż Jimin wypuścił mnie ze swojego uścisku.
Drżącą ze zdenerwowania ręka znów wyciągnąłem papierosa i podpaliłem jego końcówkę. Kiedy byłeś uzależniony i znów sięgniesz po swoją używkę to uzależnisz się szybciej niż poprzednio. A od wczoraj z Upem spaliliśmy dwie paczki, pomimo nażekań naszego Skarba - Joo.
- Ojoj, koteczku, nie wolno palić. - chłopak zaśmiał się i zabrał mi fajkę z ust, przez co warknąłem, aby mi ją oddał. - A co dostanę w zamian?
Wywróciłem oczami i sięgnąłem do kieszeni, chcąc wyciągnąć kartonową paczuszkę z pozostałymi papierosami. Jednak jej o dziwo nie było w tym miejscu. Zmarszczyłem brwi i usłyszałem cichy chichot Parka.
- Tego szukasz? - pokazał mi pudełeczko, które powinno być w mojej kieszni. - Dostaniesz to, jak dostanę od Ciebie buziaka.
Musiałem teraz zapalić, a pieniędzy na nową paczkę nie miałem przy sobie. Spojrzałem na chłopaka, mróżąc oczy, a on rzucając fajki do tego, który mne śledził, pociągnął mnie do siebie. W ustach trzymał mojego papierosa i zaciągnął się, wypuszczając dym prosto w moją twarz, jakby chciał tym wpłynąć na mą decyzję. Zagryzłem wargę, starając się nie rzucić na tego chłopaka. Wyglądasz za dobrze z tym papierosem Park. Zdecydowanie zbyt dobrze. Yoongi, nie oszukuj siebie. Chcesz tego, dużo bardziej od tego cholernego papierosa masz teraz ochotę go pocałować.
CZYTASZ
Now is Now || (Yoonmin) [ZAWIESZONE]
FanficYoongi jest nowy w szkole. Poznaje tam Jimina, który tylko go denerwuje. Paring: Yoonmin (główny), pobocznie: VJin, Namjin i jeszcze pewnie jakieś ale to się zobaczy