- Nie wierzę, że to mówię ale wpuść go. Eva, mówię poważnie. To Chris, jak się uprze, to będzie tam stał cały czas byleby tylko udowodnić swoje. Mam wyjść?
- Chyba oszalałaś - odwracam się do niej - mam wpuścić Chrisa a ciebie wywalić? Nie zostanę z nim sama. Nie potrafię przy nim myśleć trzeźwo. Chyba w ogóle nie potrafię myśleć. - Chwytam się za włosy próbując coś wymyślić. Z istnego letargu wyrywa mnie dźwięk otwieranego okna i głośne tupnięcie.
- Dobrze wiedzieć, że przynajmniej Noora jest wychowana - sarkastyczny głos Chrisa tnie ciszę w pokoju niczym nóż.
- Hmm to ja was zostawię - przysięgam, że w tej chwili mam ochotę zabić moją najlepszą przyjaciółkę, która powoli wycofuje się z mojego pokoju.
- Broń boże nie proponuj mi ręczników i wysuszenia ubrania - słyszę za sobą ciężkie kroki a po chwili na swoim lewym ramieniu czuję rękę chłopaka - możesz mi wyjaśnić, co się z tobą dzieje?
Nie, nie mogę ci wyjaśnić. Nawet nie wiem, czy w ogóle bym chciała. Czuję łzy napływające mi do oczu. Za chwilę bowiem stracę osobę, w której kompletnie się zatraciłam. Matko, przecież nie mogę znowu płakać. Powoli odwracam się do niego i czuję łzy płynące po policzkach. Jego wzrok jest moją zgubą. Delikatnie ściera mi łzy gładząc przy tym policzki, po czym przyciąga mnie do siebie. I to jest mój koniec. Zaczynam szlochać i uginają się pode mną nogi.
- Eva, oddychaj - słyszę przy swoim uchu. - Przerażasz mnie, wiesz? Dlatego postaraj się uspokoić, okej? - Chwyta mnie za biodra i prowadzi do łóżka. Usadawia mnie na swoich kolanach, gładząc moje włosy. Muszę przyznać, że działa to na mnie uspokajająco. Powoli zaczynam dochodzić do siebie.
- Nie mogę tak dłużej - szepczę i modlę się by tego nie słyszał.
- Jak?
- Ja ... Ty, my razem. - Sama nie wiem co wygaduję. - Nie mogę już się z tobą zadawać. Nie mam już siły Chris.
Doskonale słyszę przyśpieszone bicie jego serca i dociera do mnie, że on wie. Ta cisza jest wymowna. Pewnie zastanawia się jak wybrnąć z tej żenującej sytuacji. Pociągam nosem i przecieram oczy.
- Bycie twoją stalkerką jest dość wyczerpujące, wiesz? - Wysilam się na kiepski żart. - Dlatego lepiej będzie, jak znajdziesz sobie kogoś nowego. Świeżego. Ja muszę zająć się szkołą. Ty błyszczysz wiedzą na studiach a ja ledwo zaliczam liceum więc pora zmienić priorytety Schistad. - Próbuję się odsunąć jednak jego ręce mi nie pozwalają. - Byłam chociaż dobrym prześladowcą? - Nie potrafię na niego spojrzeć, bo wiem, że znowu bym się rozpłakała.
- Czyli jak spotkamy się na imprezie to będziesz udawała, że mnie nie znasz? - Jego głos jest szorstki. - Jakbyś zapomniała jestem dorosły i potrafię sam decydować o swoim życiu, więc nie musisz wytyczać mi drogi, którą powinien iść. Chcesz zająć się szkołą? Proszę bardzo, dotychczas jakoś potrafiłaś to pogodzić. Przecież to nie tak, że siłą wyciągałem cię na miasto, prawda?
Modlę się by przestał mówić. Powinien przyjąć moje słowa dowiadomości i dać mi spokój. Ale po co, skoro można kopać leżącego.
- Tu nie chodzi o ciebie. Nie wszystko kręci się wokół Chrisa -przewracam oczyma - to, że ty potrafisz poukładać sobie życie i nic ci nie koliduje nie oznacza, że każdy tak ma. - Wstaję z jego kolan i podchodzę do okna. - Zresztą nie wiem, w czym problem. Znajdziesz sobie kogoś nowego na moje miejsce. Wszystkim to dobrze zrobi. A teraz mógłbyś już wyjść? Proszę.
- Mógłbym ale tego nie zrobię, bo wciskasz mi kit Mohn a strasznie tego nie lubię. Jeżeli naprawdę chcesz się mnie pozbyć, miej chociaż odwagę na to, by powiedzieć mi prawdę. Twoja nagła potrzeba nauki do mnie nie przemawia. O ile się nie mylę to miałaś się uczyć na jakiś test a z tego, co widzę, to masz babski wieczór z Noorą.
- Noora przyszła się uczyć. Zresztą nie muszę ci się tłumaczyć Chris.
Czuję jego ręce na swoich biodrach, próbuję je ściągnąć ale chłopak nie daje za wygraną.
- A właśnie, że musisz. Jeszcze kilka godzin temu byłaś roześmiana i szczęśliwa, wszystko zmieniło się, gdy zadałaś mi głupie pytanie. Więc śmiem twierdzić, że miałaś jakiś powód, by pytać. A, że moja odpowiedź ci się nie spodobała już wiem. - Przyciąga mnie do siebie. - Zawsze byłem z tobą szczery - szepcze mi do ucha - i byłoby miło, gdybyś ty też była ze mną szczera Evo.
- Za każdym razem, gdy ktoś coś mówił o tobie, stawałam w twojej obronie. Nawet gdy wiedziałam, że nie powinnam. Bo każdy wie, że spałeś z większością dziewczyn ze szkoły i traktowałeś je jak śmieci. Ale nawet wtedy, potrafiłam obrócić to wszystko tak, by to te dziewczyny wychodziły na zdziry, a nie ty. Myślałam, że między nami coś jest. Możesz się śmiać ale naprawdę tak myślałam. Nie, że mnie kochasz, że chcesz ze mną być czy coś w ten deseń. Po prostu wierzyłam, że w jakiś sposób się zmieniłeś. W ciągu roku każdą imprezę kończyliśmy razem. I to sugerowało mi, że może jednak jestem dla ciebie kimś więcej, wiesz? Bo przecież na imprezach były też inne dziewczyny. Ładniejsze, szczuplejsze, młodsze, starsze. Miałeś w czym wybierać. A kończyłeś ze mną. I byłam na tyle głupia Chris, że pomyślałam, że jestem jedyną dziewczyną, z którą coś cię łączy. - Powoli się od niego odsuwam a on mi na to pozwala. - A ty dzisiaj mi oznajmiłeś, że masz chorobę weneryczną, którą najprawdopodobniej nabyłeś w ostatnim czasie i mam pewność, że ja cię nie zaraziłam. - Patrzę w jego oczy i czuję pustkę. - Nie mam już siły Chris. Miałam być przygodą na jedną noc i z tym bym się pogodziła. A świadomość, że obracasz się w towarzystwie starszych dziewczyn, które zarażają cię syfami tego świata i tobie to nie przeszkadza, uderzyła mnie w twarz i otworzyła mi oczy. Po prostu tak nie mogę Chris.
Oczekiwałam jakiejś reakcji. Wybuchu śmiechu, spojrzenia pełnego litości albo złośliwego komentarza. Czegokolwiek. Chris patrzył na mnie przez chwilę, po czym odwrócił się i bez słowa wyszedł. Kilka minut temu prosiłam go, żeby to zrobił a teraz ten jeden gest sprawił, że nie czułam już nic.
CZYTASZ
Yes girl | Chris/Eva
FanfictionPo prostu mnie puść, nie będę Twoją posłuszną dziewczyną, nie, nigdy więcej