Chris's POV
Po raz kolejny zastanawiam co ja tutaj robię. Spoglądam kątem oka na Evę, która uśmiecha się do telefonu. Siedzimy już tutaj pół godziny i nie zamieniliśmy ze sobą słowa.
- Z kim tak namiętnie piszesz? - Spoglądam na nią ale dziewczyna chyba mnie nie słyszy.
- Nie twoja sprawa Schistad – pokazuje mi język i dalej wpatruje się w ekran urządzenia.
Wzdycham starając się opanować narastający gniew i frustrację. Nagle drzwi gabinetu się otwierają i staje w nich wysoki mężczyzna. Patrzy na nas i się uśmiecha.
- Witaj Evo – podchodzi do niej i klepie ją po ramieniu.
- Dzień dobry Jakob, to jest Chris – wskazuje na mnie ręką i wraca do wpatrywania się w lekarza.
- Witaj Chris – wyciąga do mnie rękę i z niechęcią ją dotykam – zapraszam do gabinetu.
Wchodzę do pomieszczenia i do moich nozdrzy uderza zapach kawy, co sprawia, że zaczynam się czuć jak w kawiarni. Siadam na błękitnej sofie i czekam na rozwój akcji.
- Muszę przyznać, że nie spodziewałem się, że przyjdziesz – mężczyzna siada naprzeciwko mnie z notatnikiem.
- Ja też nie – wzruszam ramionami.
- Co się dzieje? - Jakob podaje mi filiżankę kawy, którą z chęcią przyjmuję.
- Jestem zdezorientowany – przyznaję – bo nie bardzo wiem co mam robić. Mam teraz zwierzać się obcemu facetowi? To pokręcone.
- Nie musisz się zwierzać Chris, nie jestem twoim terapeutą. Jestem lekarzem Evy i ta wizyta nie jest elementem jej terapii. Obowiązuje mnie tajemnica lekarska więc pole do rozmowy mamy bardzo ograniczone ale niektóre rzeczy mogę powiedzieć bądź cię naprowadzić. - Opiera się o oparcie fotela. - Od pierwszej wizyty Eva o tobie opowiada, niektóre rzeczy były pozytywne inne negatywne ale nie o to tutaj chodzi – przygląda mi się uważnie. - Jesteś jedyną osobą, która przewijała się w jej opowieściach w niemal każdej dziedzinie życia i to pokazało jak ważny dla niej jesteś. Jeśli mam być szczery to momentami odnosiłem wrażenie, że Eva jest wręcz od ciebie uzależniona i ma obsesję – zaśmiał się – ale te dwie rzeczy skreśliłem z listy podejrzeń. Dlatego też chciałem cię poznać.
- Teraz tym bardziej czuję się jak zwierzę w zoo – mówię i upijam łyk kawy.
- Niepotrzebnie. To od ciebie zależy czy coś mi powiesz, ja do niczego nie zmuszam Chris.
Chwilę się na niego patrzę zastanawiając się, czy to ma sens. Równie dobrze mogę stąd wyjść i odhaczyć, że w ogóle tutaj przyszedłem.
- Nie jest tak jak powinno – mówię i mam ochotę dać sobie w twarz.
- To znaczy?
- To całe bycie w związku i w ogóle – spoglądam na niego i zaczynam odczuwać ulgę. - Zaczynam się zastanawiać czy w ogóle tego chcieliśmy, czy podobała nam się sama idea.
- Nie bardzo rozumiem – mężczyzna wygląda na zdezorientowanego.
- Zeszliśmy się – robię cudzysłów w powietrzu – w nowy rok więc jesteśmy już razem niecałe dwa miesiące. Po prawie roku podchodów i pokręconych akcji nareszcie było tak jak powinno. Tyle że wcale tego tak nie odbieram. - Wzruszam ramionami. - Eva na samym początku zaznaczyła, że nie będziemy się śpieszyć i się na to zgodziłem. Mieliśmy chodzić na randki i to zaczęło mnie przerastać.
- W jakim sensie?
- Musiałem w końcu zacząć się starać. Znaleźć odpowiednie miejsce na randkę, zagospodarować czas i za każdym razem mnie to męczyło. Plusem mojego poprzedniego sposobu bycia było to, że nie musiałem tego wszystkiego robić. Kwiatków, prezentów i innych bzdur.
- Eva tego od ciebie wymaga?
- Nie ale przecież nie wezmę jej na randkę do swojego domu albo do samochodu. Byliśmy na trzech randkach i wszystkie zakończyły się klęską.
Mężczyzna patrzy na mnie wyczekująco co oznacza, że chce o tym usłyszeć. Przewracam oczyma ale rozsiadam się wygodnie.
- Na naszą pierwszą randkę zabrałem ją do małej knajpki na obrzeżach Oslo. Bawiliśmy się dobrze do momentu, gdy spotkaliśmy dziewczynę, z którą kiedyś spałem. Zaczęła wyciągać rzeczy z mojej przeszłości, a potem narzucała się bardzo nachalnie. Tłumaczyłem jej, że jestem w związku ale ona to ignorowała. Eva się wkurzyła i wyszła, gdy ją dogoniłem to zaczęła się po mnie wydzierać, że jestem chamem i nie mam do niej szacunku. Przez dwa dni się do mnie nie odzywała – wzdycham. - Na drugą randkę poszliśmy z naszymi przyjaciółmi i to była podwójna katastrofa – na samo wspomnienie wykrzywia mi się twarz – byliśmy na kręglach, Eva była w drużynie z Noorą a ja z Williamem. Dawaliśmy im fory, bo nie chcieliśmy im psuć humoru na randce. Zrobiliśmy sobie przerwę więc razem z Williamem poszliśmy po jakieś napoje i przy barze spotkały nas dziewczyny, które twierdziły, że kiedyś z nami spały. Zaczęły z nami flirtować, dotykać i w tamtym momencie nie przyszło mi na myśl, że to może wyglądać tak, jakby mi się to podobało. Ale nasze dziewczyny tak to odebrały i kolejna kłótnia – przewracam oczyma – dlatego też, na trzecią randkę zaprosiłem ją do kina.- Upijam łyk kawy. - Kino było najbezpieczniejszą opcją. Nie musieliśmy rozmawiać, było ciemno i możliwość spotkania kogoś z przeszłości była niewielka. Nic nie zapowiadało mojej klęski ale Eva nie potrafiła wybrać, który film chce zobaczyć. Staliśmy chyba pół godziny wpatrując się w repertuar a ona nie potrafiła się zdecydować i po prostu straciłem cierpliwość. Pociągnąłem ją za rękę i kupiłem bilety na film, który miał się zacząć za dziesięć minut. Okazało się, że to film wojenny – drapię się po czole – chyba nie muszę dodawać, że dostało mi się za to, jak ją potraktowałem i za ten film.
- Związek to nie tylko randki – mężczyzna na mnie patrzy. - Jak układa się wam normalne życie?
- Eva się uczy, bo kończy teraz szkołę dlatego też większość czasu spędzamy u niej w domu.
- I dogadujecie się?
- Tak. Gdy jesteśmy sami jest idealne. Ale gdy przychodzi do wyjścia między ludzi to wszystko się sypie.
- Jaki jesteś z Evą a jaki z innymi ludźmi? - Sięga po długopis i coś zapisuje.
- Nie wiem – kręcę głową. - Evie nie muszę niczego udowadniać, akceptuje mnie takim jakim jestem więc przebywanie z nią jest proste.
- Czyli reszcie chcesz coś udowadniać?
- Mam reputację, którą budowałem od lat. Jasne, teraz mam Evę ale ludzie i tak wymagają ode mnie tego, do czego ich przyzwyczaiłem.
- To znaczy? - Zapędził mnie w kozi róg tymi pytaniami.
Opieram się o oparcie kanapy i nie wiem co robić.
- Hm dorastałem w założeniu, że wszystko mi się należy. - Wzruszam ramionami. - Moi rodzice byli przekonani, że nie mogą mieć dzieci i już pogodzili się z tą myślą. I wtedy okazało się, że mama jest w ciąży. Od urodzenia miałem wszystko, co najlepsze, pieluchy, kaszki, zabawki, dosłownie wszystko. Cała rodzina obchodziła się ze mną jak z jajkiem, traktując mnie przy tym, jak ósmy cud świata. I po pewnym czasie sam zacząłem w to wierzyć. W szkole byłem dość popularny i dziewczyny same zaczęły do mnie lgnąć. I co miałem robić? Miałem mówić, nie dziękuję, kiedy dziewczyna zaciągała mnie do łazienki bądź pustej klasy? - Parsknąłem. - Byłem nastolatkiem i to tylko budowało moje ego. To były dziewczyny na jeden raz więc nie czułem się zobowiązany do jakichś uprzejmości czy czegoś. Chciały seksu to go dostały, to one przychodziły do mnie, a nie na odwrót. Zachowanie moje i Williama po pewnym czasie stało się naszym znakiem rozpoznawczym. Faceci ze szkoły próbowali nas naśladować a dziewczyny chciały z nami być ale gdy docierało do nich, że to się nie stanie to wystarczał im tylko seks. To ludzie przykleili nam łatki twardzieli, popularnych kolesi, łamaczy serc i tak dalej. To oni fascynowali się naszym życiem, śledząc każdy nasz krok, wymyślając plotki. My po prostu świetnie się bawiliśmy.
- Przy Evie jesteś po prostu Chrisem a wśród ludzi Chrisem stworzonych przez innych?
- Coś w tym stylu. Tak.
- Podobało ci się swoje życie przed Evą?
- Szczerze? Tak. Byliśmy grupką kolesi, która miała taką reputację, że nawet nauczyciele traktowali nas inaczej. Miałem dostęp do wszystkiego, czego chciałem i nie musiałem się przy tym jakoś specjalnie wysilać.
- Związek z Evą jest tego przeciwieństwem i to cię irytuje. - Stwierdza.
- Nie – kręcę głową.
- Owszem. Sam powiedziałeś, że przedtem wszystko przychodziło ci samo a z tego, co wiem, to o Evę musiałeś zabiegać i to dość długo. Teraz gdy już jesteście razem nie możesz spocząć na laurach i to chwilami cię przeraża. To organizowanie randek i bycie z ludźmi. Teraz to ty wychodzisz z inicjatywą i się starasz a dotychczas to o ciebie się starano. To kompletnie normalne, że dziwnie się z tym czujesz ale po pewnym czasie ci to przejdzie. Musisz się przewartościować. Zrobić sobie listę tego, co jest ważne i na czym ci zależy i tego, co możesz odrzucić.
- Lista ma mi pomóc? To trochę śmieszne – parsknąłem.
- Wszyscy mamy jakieś swoje przyzwyczajenia i nie ma nic złego w ich zmianie. Podam ci przykład. Kiedy dostałem się na medycynę myślałem, że świat mam u stóp. Wyobrażałem sobie te studenckie imprezy, dziewczyny i dodatkowo moim kierunkiem była medycyna, no po prostu wow – mężczyzna wybucha śmiechem. - Mój entuzjazm został brutalnie zamordowany pierwszego dnia podczas zajęć organizacyjnych. Myślałem, że będzie jak w szkole. Lekcja, temat kilka słów o przedmiocie i cześć. Różnicą było to, że dostałem listę lektur opiewającą na pięćdziesiąt pozycji do przeczytania na następne zajęcia. Następne zajęcia były dzień później – patrzy na mnie z uśmiechem. - Uzależniłem się od kawy. Kawa była tym, co pozwalało mi funkcjonować jak człowiek. Na uczelni i w akademiku były automaty z kawą za koronę i to tylko napędzało moje uzależnienie. Kawa za koronę? - Krzyknął – Raj. Wystarczyło tylko podejść, wrzucić monetę i chwilę później cieszyć się napojem bogów. Przez sześć lat jechałem na kawie z automatu albo gotowcach w saszetkach i nie wyobrażałem sobie bez nich życia. W szpitalu poznałem swoją przyszłą żonę. Zaprosiłem ją na randkę do kawiarni przy szpitalu. Zamówiliśmy sobie jakieś jedzenie i oczywiście coś do picia. Gdy upiłem łyk swojej kawy umarłem. Ten smak, ten aromat, po prostu mistrzostwo świata. I wtedy uderzyło mnie to, że przez sześć lat piłem pomyje, a nie kawę. To nawet nie leżało koło wyrobu kawopodobnego. Dopiero w tej kawiarni zrozumiałem, jak bardzo marnowałem swoje życie pijąc takie wypłuczyny.- Czy pan właśnie porównał moje wcześniejsze dziewczyny do kawy z automatu a Evę do tej z kawiarni? - Wybuchnąłem śmiechem, ten facet miał nie po kolei w głowie.
- Skoro tak to odbierasz – uśmiechnął się. - Chodziło mi bardziej o to, by pokazać ci, że nie zawsze nasze zwyczaje, przyzwyczajenia są odpowiednie. Kawa jest tylko przykładem. Pytaniem jest, którym Chrisem chcesz być. Czy tym, którego widzi Eva czy tym, za którego uważają cię ludzie? Musisz się zdecydować bo dryfowanie między dwiema skrajnymi osobowościami nie przyniesie ci nic dobrego.
- Nie potrafię być w stosunku do Evy Chrisem widzianym oczami innych.
- To już coś – uśmiecha się pokrzepiająco.
- Ale nie wiem, czy chcę być dla innych zwykłym Chrisem. Bycie mną ma swoje plusy. Popularność sprawia mi przyjemność. Świadomość, że ktoś chce być jak ja jest fenomenalna. Jestem zwykłym kolesiem z Oslo a niektórzy traktują mnie jak jakąś gwiazdę.
- Co wolisz, być z Evą, zbudować z nią stabilny i silny związek na lata czy cieszyć się popularnością? Popularność przeminie jeszcze przed trzydziestką, uwierz mi. Gdy skończysz studia i będziesz zmuszony zacząć prawdziwe, dorosłe życie nikogo nie będzie interesowało z iloma dziewczynami spałeś ani z kim się przyjaźniłeś. Musisz sobie odpowiedzieć na to pytanie Chris. Eva czy popularność.
Czuję się jakbym dostał w twarz. Nigdy nie sądziłem, że będę zmuszony do wyboru między czymś, co lubię. Eva jest dla mnie najważniejsza ale jestem za młody na to, by wiązać z nią plany na przyszłość. Na studiach został mi jeszcze rok, a potem kolejne dwa, popularność by się przydała. Ale nie po to walczyłem o Evę, żeby teraz to zaprzepaścić.
- Nie każę ci teraz podejmować decyzji Chris – mężczyzna mi się przygląda. - Ale będziesz musiał ją podjąć prędzej czy później. To wszystko dla twojego dobra. - Spogląda na zegarek i robi dziwną minę – Zasiedzieliśmy się Chris, zaraz mam następną pacjentkę.
- Rozumiem. - Wstaję i dopijam swoją kawę. - Dziękuję za to wszystko.
- Taka moja rola – uśmiecha się i klepie mnie po ramieniu.
Wychodzę z gabinetu, na co Eva podskakuje na krześle. Przygląda mi się z zaciekawieniem co wzbudza we mnie rozbawienie.
- Siedziałeś tam dwie godziny – mówi z nutą podziwu albo przerażenia.
- Trochę czasu minęło niż twój lekarz podłączył do mnie te wszystkie kabelki, żeby zacząć mnie uderzać elektrowstrząsami – wybuchnąłem śmiechem widząc jej minę.
- Jesteś idiotą Chris – uderza mnie w ramie ale widzę, że się uśmiecha.
Chwytam ją za rękę i delikatnie do siebie przyciągam. Dziewczyna chce mnie pocałować ale ja robię unik.
- Na moje usta trzeba sobie zasłużyć Mohn a pisanie z jakimiś kolesiami nie jest dobrą drogą – puszczam jej oko.
- Pisałam z dziewczynami – odwraca do siebie moją twarz i daje mi szybkiego całusa. - Nie bądź zazdrosny Chris bo nie masz o co. Jedziemy do mnie czy do ciebie?
- Zależy co chcesz robić? - Unoszę brwi i strzelam jej uśmieszek.
- Biorąc pod uwagę fakt, że jesteś po elektrowstrząsach to nie mogę z tobą zrobić tego, co chciałam. A chciałam dużo, oj dużo Chris – parska – więc zamiast tego może trochę się poprzytulamy i pooglądamy telewizję i nie, porno nie wchodzi w grę.
- Co chciałaś robić? - Szepczę do jej ucha.
- Mam sprawdzian z biologii a dokładniej z anatomii, myślałam, że będę mogła na tobie poćwiczyć ale skoro jesteś po przejściach to zaufam tym, co piszą w podręcznikach – szepce a jej oddech powoduje dreszcze.
- Zawsze możesz być moją pielęgniarką – unoszę brew – sprawdzisz na moim ciele czy nie mam jakichś ran. Potem ja dla pewności pooglądam cię i będziemy mieli pewność, że nic nam nie jest.
- Zobaczymy w domu Schistad – puszcza mi oko i ciągnie w kierunku wyjścia.
W tym momencie mogę przysiąc, że wybór między dziewczyną a popularnością nie jest wyborem, tylko głupotą. Przyglądam się Evie z uśmiechem i wiem, że wolę by wszyscy kojarzyli mnie z nią, a nie z moją reputacją.
CZYTASZ
Yes girl | Chris/Eva
FanfictionPo prostu mnie puść, nie będę Twoją posłuszną dziewczyną, nie, nigdy więcej