13

1.5K 89 11
                                    

Osiem miesięcy później

Siedzimy w kuchni Noory próbując przygotować się na sylwestrową imprezę u Williama. Vilde przeżywa największy dylemat w życiu, bo nie wie na jaki kolor powinna pomalować paznokcie. Obok niej Sana namiętnie smsuje z jakimś tajemniczym chłopakiem. Chris przelicza nasze zapasy alkoholu a Noora nerwowo chodzi z kąta w kąt. Minęły już trzy miesiące odkąd zeszła się ponownie z Williamem jednak tym razem stara się być ostrożna.Spogląda na mnie a ja uśmiecham się do niej. Ten rok był moją wielką porażką. Problemy z samą sobą doprowadziły do tego, że o mało nie zdałam do trzeciej klasy. Na szczęście udało mi się wybłagać dodatkowe terminy, które pozwoliły uzyskać mi wystarczające oceny.

- Kto będzie waszym noworocznym pocałunkiem? – Pyta Vilde znad różowego lakieru.

- Kasper! – Wykrzykuje Chris, robiąc przy tym dziwne ruchy biodrami.

- Czyli Noora ma Williama, ja Magnusa, Chris Kaspra, Sana tajemniczego terrorystę a ty Eva? - Vilde patrzy na mnie ze współczuciem.

- Sama jesteś tajemniczym terrorystą ty rasistowska wywłoko – Sana morduje blondynkę wzrokiem.

- Esklid?!- Krzyczę.

Po chwili chłopak wpada do kuchni.

- Która zdzira mnie wołała, hę? - Przygląda się nam badawczo.

- Ja. Będziesz moim noworocznym pocałunkiem? - Próbuję zrobić oczy à la kot ze Shreka, na co chłopak wybucha śmiechem.

- Pocałunkiem mogę być nic więcej – puszcza mi oko i wychodzi.

- Wszystkie mamy noworoczny pocałunek yaay – próbuję udawać entuzjazm Vilde ale mi nie wychodzi.

Czuję na sobie wzrok Noory, spoglądam na nią a ona dyskretnym skinieniem głowy pokazuje mi, że mam z nią wyjść. Wstaję i idę za nią zastanawiając się, o co jej chodzi.

- Chris będzie na imprezie - Patrzy na mnie z troską.

- Biorąc pod uwagę, że to impreza Williama byłabym zdziwiona, gdyby go tam nie było.

- Wiesz, o co mi chodzi – przechyla głowę – dobrze się z tym czujesz?

- Minęło osiem miesięcy od naszej ostatniej rozmowy, od tego czasu unikałam go jak ognia i z ręką na sercu mogę ci powiedzieć, że się z niego wyleczyłam. Może zrobić przy mnie orgię a moja powieka nawet nie drgnie. - Uśmiecham się do przyjaciółki modląc się by mi uwierzyła. Odkąd wróciła do Williama obydwoje próbowali robić wszystko by zeswatać mnie i Chrisa. Dotychczas udawało mi się robić uniki jednak sylwester zapędził mnie w kozi róg.

Czy byłam gotowa zobaczyć Chrisa? Nie. Ale wiedziałam, że kiedyś to musi nastąpić. Moje imprezowe życie umarło z chwilą, gdy zaczęłam brać leki, od tego czasu nie wąchałam nawet alkoholu jednak dzisiaj muszę zrobić wyjątek. Nic się nie stanie, gdy raz nie wezmę lekarstw. Nie przeżyłabym na trzeźwo tej imprezy mając świadomość, że Chris też na niej jest.

- Jesteś pewna? Bo jeżeli coś nie gra to nie musimy tam iść.

- Żartujesz prawda? To impreza twojego faceta, drugie połówki naszych przyjaciółek pewnie już tam są a ty mi mówisz, że nie musimy iść? Nie pozwól bym zrujnowała ci imprezę. Zresztą wszystko jest w porządku. Na prawdę. - Uśmiecham się i przytulam do dziewczyny.

Gdybym za każde kłamstwo dostawała koronę to byłabym milionerką. Poszłam do pokoju Noory się przebrać.Włożyłam swoją czerwoną sukienkę i poprawiłam włosy. Weszłam do kuchni i dziewczyny zamarły.

- Wyglądasz z nas najlepiej a twoją randką jest gej, co jest nie tak z tym światem – powiedziała Sana, na co wybuchnęłam śmiechem.

- Nie można mieć wszystkiego – puściłam do jej oko poprawiając sukienkę.

Pół godziny później siedzieliśmy w taksówce jadącej do Williama. Z każdą minutą czułam się coraz to bardziej nerwowa.

- Aż dziw, że jeszcze nie słychać muzyki – dziwiła się Vilde.

- Bo to impreza kameralna – powiedziała Noora unikając mojego spojrzenia.

- Co masz na myśli mówiąc kameralna? - Spojrzałam na nią z przerażeniem.

- Em... my, Esklid, Kasper, chłopak Sany którego nie znamy, Jonas z dziewczyną, której imienia nie pamiętam, Magnus, Isak z Evenem, Mahdi, Chris i jacyś byli penetratorzy ale nie wiem, czy oni w końcu przyjdą. - Wyrecytowała Noora nawet na mnie nie patrząc.

- Dlaczego nie powiedziałaś tego wcześniej?

- A to ma jakieś znaczenie? - Spojrzała na mnie ze złością.

- Ma i to duże.

- Od kiedy?

- Skończcie – Sana wkroczyła do akcji. Odwróciła się do mnie – Myślisz, że na normalną imprezę William wymagałby od nas ubierania się w eleganckie sukienki i garnitury? A Noora jak widać przestała nam mówić istotne rzeczy – zmierzyła dziewczynę wzrokiem i zamilkła.

Resztę drogi pokonałyśmy w krępującej ciszy. Stojąc przed drzwiami Williama czułam, że za chwilę zwymiotuję. Modliłam się by chłopak jak szybciej otworzył drzwi bo jeszcze chwila a zarzygam swoją sukienkę. Drzwi się otwierają i dostrzegam w nich Chrisa w smokingu, wytrzeszczam oczy czując jak kolacja podchodzi mi do gardła, wbiegam do mieszkania kierując się do łazienki. Dzięki bogu jest pusta. Chwilę później klęczę przy sedesie wyrzucając z siebie jedzenie.

- Eva? Wszystko w porządku? - Słyszę głos Noory.

Wycieram usta i słabym głosem odkrzykuję.

- Tak, zaraz wychodzę.

Wstaję ale ledwo potrafię utrzymać się na nogach. Przepłukuję usta zimną wodą ale smak i zapach wymiocin nie chcą zniknąć. Patrzę do lustra i widzę w nich cień samej siebie. Próbuję zetrzeć rozmazaną maskarę ale wychodzi mi to fatalnie. Rozglądam się za jakimiś kosmetykami Noory, dzięki bogu znajduję korektor i szminkę. Poprawiam to, co mogę i powoli wychodzę z pomieszczenia. Moje zażenowanie sięga zenitu, gdy widzę, że wszyscy stoją pod drzwiami i na mnie patrzą. Czuję, że moja twarz przybiera kolor mojej sukienki i to sprawia, że mam ochotę zapaść się pod ziemię.

- Jeśli dalej chcesz bym był twoim pocałunkiem to umyj zęby – rzucił Eskild i sobie poszedł.

Słyszę ciche parsknięcie Sany i zastanawiam się ile czasu będzie trwał ten żenujący moment.

- Hektolitry przemyconego przez Williama alkoholu same się nie wypiją, wypad do kuchni – głos Chrisa przełamuje ciszę a ja dziękuję, że moi znajomi go posłuchali. Chciałam mu podziękować za odwrócenie uwagi ale chłopaka już nie było.

Wchodzę do sypialni Williama próbując ochłonąć. Rozglądam się po pomieszczeniu i dostrzegam zdjęcia chłopaka z Noorą i Chrisem. Uśmiecham się na ten widok. Podchodzę do okna i je otwieram. Mroźne grudniowe powietrze muska moje ramiona jednak się tym nie przejmuję. Staram się uspokoić i przekonać samą siebie, że dam radę przeżyć dzisiejszy wieczór. To zaledwie kilka godzin, przecież mogę się napić i to nie tak, że muszę przebywać w towarzystwie Chrisa. Mieszkanie Williama jest duże, więc na pewno znajdę dla siebie jakiś odosobniony kąt. Wpatruję się w niebo i dostrzegam na nim przedwczesne fajerwerki. Uśmiecham się sama do siebie. Nagle czuję jak ktoś narzuca mi coś na ramiona. Spoglądam w dół i dostrzegam czarną marynarkę. Odwracam się i dostrzegam stojącego przede mną Chrisa.

- Przeziębiłabyś się – wzrusza ramionami i nieznacznie się do mnie przysuwa.

- Dziękuję. Nie tylko za marynarkę ale i za to wcześniej – nie potrafię spojrzeć mu w oczy.

- Mówiłem prawdę. William przywiózł w cholerę alkoholu i nie ma go gdzie trzymać więc trzeba się go pozbyć.

Nie wiem dlaczego ale wyciągam rękę i poprawiam muszkę chłopaka.

- Była krzywo – tłumaczę i odwracam się do okna.

Liczę, że chłopak też wyczuwa niezręczność między nami i zaraz sobie pójdzie. Jednak jego ręce na moich biodrach wyprowadzają mnie z błędu. Czuję jego klatkę piersiową przy moich plecach a jego oddech ląduje na mojej szyi. Zamykam oczy bojąc się co będzie dalej. Brakowało mi jego dotyku i dopiero teraz to do mnie dochodzi. Ciszę przerywa dźwięk domofonu. Chłopak odsuwa się ode mnie i wychodzi bez słowa. Słyszę jak otwiera drzwi i z kimś rozmawia. Moich uszu dobiega dziewczęcy śmiech. Podchodzę bliżej i dostrzegam blondynkę, która właśnie całuje policzek Chrisa. Cofam się i siadam na łóżku.

- To jest właśnie Astrid – słyszę głos chłopaka i wyczuwam jego uśmiech.

Strzepuję z ramion jego marynarkę, która zaczyna parzyć moją skórę. Staram się głęboko oddychać ale nie potrafię zapanować nad łzami. Podchodzę znów do okna licząc, że mroźne powietrze mnie ukoi. Przecież to było oczywiste, że nie będzie na mnie czekał, sam mi to powiedział. Nie wiem czego oczekiwałam. Ścieram łzy i biorę głęboki oddech. Skoro William ma tyle alkoholu to zdecydowanie trzeba coś z tym zrobić.  

Yes girl | Chris/EvaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz