11

1.7K 109 7
                                    

Moja mama chyba nawet nie wiedziała co podpisuje. Przez jej roztargnienie muszę zostać tutaj przez trzy tygodnie i spotykać się z terapeutą. Za każdym razem, gdy mówię, że nie chciałam się zabić osoby zbywają mnie komentarzem, że każdy tak mówi. Mój terapeuta to starszy mężczyzna, który w przeszłości musiał być cholernie przystojny. Jego pokój jest w chłodnych odcieniach co wzbudza we mnie spokój. Siadam na wielkim fotelu i zastanawiam się jak będą wyglądały nasze spotkania. Mężczyzna kładzie na stole przede mną kubek z moją ulubioną miętową herbatą i uśmiecha się do mnie.

- Kluczem udanej współpracy jest dobra atmosfera – mówi. - Nie jestem twoim wrogiem i musisz to wiedzieć. Jesteśmy tutaj by pozbyć się złych emocji, które tobą targają. Chcesz tego prawda?

- Wydaje mi się, że tak – odpowiadam i schylam się po kubek.

- Dobrze. Na samym początku ustalmy kilka zasad. Chciałbym, żebyś zwracała się do mnie po imieniu, wierzę, że to ułatwi nam współpracę. Jakob – wyciągnął do mnie rękę a ja nieśmiało ją uścisnęłam. - Czytałem twoją kartotekę i chcę, żebyś wiedziała, że w tym pokoju masz czystą kartkę. Nie zakładam czy to, co się stało zrobiłaś celowo, czy też nie. Chcę, żebyś zobrazowała mi swoje życie bym mógł zrozumieć twoje zachowanie.

- Nie starczy nam spotkań – parsknęłam.

- Dlaczego tak uważasz? - Przyglądał mi się z zaciekawieniem.

- Bo sama nie wiem, który etap mojego życia stał się tym problematycznym. - Upijam łyk herbaty, po czym odstawiam kubek. - Gdy patrzę na moją rodzinę i przyjaciół odnoszę wrażenie, że wszystkie złe wydarzenia są moją winą i to nie jest miłe uczucie.

- Wiesz, że najprawdopodobniej to tylko twoje przekonanie? Nie można brać odpowiedzialności za innych.

- Moi rodzice przed moimi narodzinami byli szczęśliwi. Z opowieści moich dziadków, kochali się jak nikt. Potem urodziłam się ja i wszystko się posypało. Mój ojciec odszedł od mojej matki i zostałyśmy same. Założył nową rodzinę i nie utrzymujemy ze sobą kontaktu.

- Sugerujesz, że rozwaliłaś małżeństwo swoich rodziców? - Zapisał coś w swoim notatniku.

- Tak to odbieram. - Przyciągam kolana pod brodę. - Nie pamiętam tego okresu ale mama często płakała i mówiła, że to nie tak miało wyglądać. Chciała robić karierę i żyć z moim ojcem a przytrafiłam się ja. Mama zostawiła pracę i zajęła się mną a tata coraz bardziej zaczął się od nas oddalać. Koniec końców się rozstali.

- Twoi rodzice to dorośli ludzie, nieporozumienia zdarzają się na każdym kroku. Nie możesz zakładać, że ty byłaś kością niezgody.

- Chodzi mi o to, że moi rodzice byli szczęśliwi. Naprawdę szczęśliwi, poznali się w szkole, byli najpopularniejszą parą. Pobrali się w młodym wieku ale nie dlatego, że wpadli a dlatego, że chcieli. I nagle pojawia się ktoś trzeci i to wszystko pryska. Miłość powinna przetrwać wszystko, prawda? Dziecko powinno scementować związek, a nie go rozwalić. Nie wiem dlaczego mój tata odszedł do innej kobiety skoro kochał mamę. A może jej nie kochał i to wszystko było jedną wielką iluzją? - Opadam bezsilnie na fotel. - Mama się podłamała. Sprzedała mieszkanie i przeprowadziłyśmy się do Oslo. Moi dziadkowie mieli tutaj dom, który teraz jest nasz.

- Przeprowadzka była ciężka?

- Cholernie. Byłam w takim wieku, że wszystko brałam do siebie. Zawsze byłam nieco wycofana i nawiązywanie nowych znajomości było dla mnie problemem a wtedy trafiłam do kompletnie obcego miejsca, gdzie nie znałam nikogo. Dodatkowo wszyscy się ze mnie nabijali, przez włosy i mój akcent. Wracałam do domu i płakałam w poduszkę modląc się, by tata zmienił zdanie, przeprosił mamę i żeby wszystko wróciło do normy. To się nie stało. - Ingrid się nade mną zlitowała. - Spojrzałam na mężczyznę, który skrupulatnie zapisywał to, co mówię. - Była najładniejszą i najpopularniejszą dziewczyną w klasie. Gdy zaczęła ze mną rozmawiać byłam w raju. Dosłownie cieszyłam się jak małe dziecko. Wciągnęła mnie do towarzystwa i poczułam się nieco lepiej. Ale byłam tą drugą. Tą niższą, grubszą, głupszą i brzydszą. Byłam dodatkiem do Ingrid. Kimś, kto trzymał jej torebkę na szkolnej dyskotece, gdy ona tańczyła a ja stałam pod ścianą. - Wzdrygam się na to wspomnienie. - Zazdrościłam Ingrid tego wszystkiego. Znów zaczynałam czuć się wycofana i wtedy zbliżyłam się z Jonasem. Chłopakiem mojej przyjaciółki, którego później jej odbiłam.

Nastała krępująca cisza.

- Wycofana dziewczyna nie odbiłaby chłopaka przyjaciółce – patrzy na mnie uważnie. - Byłabyś zawstydzona i przerażona tym, co się dzieje i nie dopuściłabyś do tego, by relacja z bliską ci osobą się zepsuła.

- Problem w tym, że Ingrid zaczęła mnie drażnić. Na każdym kroku podkreślała, że jest ona i potem długo nic i dopiero jestem ja. Odbierałam to, jak policzek, bo uważałam ją za przyjaciółkę a ona za wszelką cenę chciała mi przypominać jaka to ona jest łaskawa bo mi pomogła. Przestałam odbierać to jako przyjaźń tylko jako dług wdzięczności, który miałam spłacić. I to doprowadzało mnie do szaleństwa. Byłam rozdrażniona, wszystko mnie denerwowało. Potrafiłam wybuchnąć tylko dlatego, że sama zrobiłam coś nie tak. Potem popadałam w stan istnego odrętwienia. Nie czułam nic. Żadnych chęci do życia, zabawy, czegokolwiek. Ten stan mijał i wracałam do normalnego funkcjonowania.

- Twoja mama i dziadkowie niczego nie zauważyli? - Przestał notować i spojrzał na mnie.

- Dziadkowie już wtedy nie żyli a mama zaczęła nową pracę. Widywałam ją kilka razy w miesiącu.

- Czyli żyłaś sama, tak?

- Można tak powiedzieć. Mama zostawiała mi pieniądze, zresztą dalej to robi. Z tym że wtedy doglądać mieli mnie sąsiedzi a teraz, gdy jestem starsza już tego nie robią.

Mężczyzna pokręcił głową i wrócił dorobienia notatek. Przez chwilę nie wiedziałam, czy mam dalej mówić, czy już sobie pójść. Zdecydowałam, że jednak opowiem do reszty bo nie wiem, czy jutro byłabym w stanie to zrobić.

- Zaczęłam spotykać się z Jonasem za plecami Ingrid. Na początku to nie było nic poważnego. Zwykły flirt – wzruszyłam ramionami. - Później zaczęło podobać mi się to, że Ingrid o niczym nie wie. Ta adrenalina mnie napędzała i sprawiała, że w towarzystwie dziewczyny miałam ochotę wybuchnąć śmiechem w jej twarz. Jakiś czas później wszystko się wydało. Straciłam przyjaciółkę, zyskałam chłopaka i opinię zdziry. Po wakacjach zaczęłam liceum i znów nie potrafiłam się odnaleźć. Świadomość, że nie mam Ingrid była dobijająca. Miałam jedynie Jonasa, który i tak większość czasu spędzał z Isakiem. Przez cały ten czas czułam, że mój chłopak nie jest ze mną do końca szczery. Ciągle obawiałam się, że zrobi ze mną to samo co z Ingrid. Skończyło się na tym, że to ja go zdradziłam. Znaczy całowałam się z innym, jeśli to cokolwiek zmienia. - Upijam łyk zimnej już herbaty.

- Czułaś coś do – zerka do notatek - Jonasa?

- Podobał mi się, byłam do niego przywiązana ale nie wiem, czy to była miłość. Gdybym go kochała to nie skończyłabym z Chrisem. I tu jest kolejny etap katastrofy, która nazywa się moim życiem – wysilam się na słaby uśmiech.

- Rozumiem, do Chrisa, tak? - spogląda na mnie – zaraz wrócimy. Teraz chciałbym wiedzieć, czy masz jakieś przyjaciółki.

- Mam albo i miałam. Ciężko określić status naszej znajomości, kiedy jestem tutaj a one w szkole. Ale możemy przyjąć, że mam.

- Opowiedz coś o nich.

- Noora jest śliczna. Jest wysoka, szczupła, mądra i cholernie wygadana. Traktuję ją jak siostrę a może i nawet trochę jak idolkę – opadam na oparcie fotela. - Strasznie zależało mi na przyjaźni z nią i sama nie wiem dlaczego. Chyba jestem masochistką bo znowu stałam się tą drugą. Różnicą jest to, że Noora nigdy nie traktowała mnie gorzej. Byłyśmy wręcz nierozłączne do momentu, gdy wyjechała ze swoim byłym już chłopakiem do Londynu. Wtedy się wszystko posypało.

- Dlaczego?

- Po zerwaniu z Jonasem próbowałam odkryć samą siebie. Nie chciałam być tą drugą, chciałam być Evą Mohn ale nie wiedziałam kim Eva Mohn jest. Zaczęłam się dobrze bawić, chodziłam na niemal wszystkie imprezy i tam upijałam się do nieprzytomności i lądowałam z różnymi chłopakami. Noora starała się trzymać mnie w pionie ale gdy wyjechała upadłam. Wtedy złapał mnie Chris. - Dotarł do mnie sens tego zdania i poczułam, że robi mi się słabo.

- Noora wróciła?

- Tak. Z tym że nasza relacja już nigdy nie była taka jak wcześniej. William, były chłopak Noory ją złamał. Dziewczyna, nawet gdyby chciała to nie mogła poświęcać mi całej swojej uwagi bo sama musiała się sobą zająć. I kompletnie jej za to nie winię. W tamtym momencie jej miejsce zajął Chris i to z nim spędzałam więcej czasu.

- Jeszcze jakieś przyjaciółki?

- Są jeszcze Sana, Vilde i Chris – mężczyzna zmarszczył brwi na dźwięk imienia – dziewczyna Chris. Jest chłopak Chris i dziewczyna Chris – wytłumaczyłam a Jakob spojrzał na mnie z uśmiechem. - Sana jest fantastyczna. Nie znam silniejszej i mądrzejszej osoby niż ona. Potrafi skopać tyłek każdemu samym spojrzeniem. Chris jest specyficzna. Jej poczucie humoru sprawia, że czasami nie wiem, czy mam się śmiać, czy wymiotować – parskam śmiechem przypominając sobie niektóre żarty dziewczyny. - Jest jeszcze Vilde, z którą mam problem.

- Dlaczego?

- Bo jest specyficzna. Nie potrafi dopuścić do siebie, że ktoś może mieć inne zdanie. Próbuje zmanipulować ludzi tak by dostała to, co chce. I kompletnie ma gdzieś, że wydaje krzywdzące osądy.

- Powiedziałaś to jej?

- Niejednokrotnie ale jakoś nie bierze tych drobnych sugestii do siebie.

- No dobrze. To teraz opowiedz mi o – spogląda do swoich notatek i się uśmiecha – chłopaku Chrisie.
Wybucham śmiechem na dźwięk tego określenia.

- Typowy podrywacz i łamacz damskich serc. Na imprezie zdobywa dziewczyny i odhacza je na swojej liście. Był jednym z najpopularniejszych chłopaków w liceum i przez przypadek nasze drogi się skrzyżowały i to wywołało istną lawinę wydarzeń. Przez niego zerwałam z chłopakiem, została mi przypięta łatka zdziry, ponowie – parsknęłam. - Ale w tym wszystkim jest coś dobrego. Chris otworzył mi oczy i pokazał, że nie wszystko jest takie jakim się wydaje. Na początku powiedziałam, że to podrywacz i łamacz serc ale gdy się go pozna, to wtedy się przepada. Bo widzi się chłopaka, który troszczy się o swojego najlepszego przyjaciela i jest gotów zrobić dla niego wszystko. Troszczył też się o mnie i to doprowadziło do tego, że się w nim zakochałam. - Podłoga wydaje się fascynującym widokiem. - Z tym że nie potrafię mu zaufać. Chciałabym. Na prawdę, wtedy wszystko byłoby łatwiejsze. Ale nie mogę. Nie chcę też go zmieniać, bo poniekąd pokochałam go takiego jakim jest. I wiem też, że on odwzajemnia moje uczucia. Nie przyzna się do tego ale wieczorem wyśle mi piosenkę, która mówi, że usycha z tęsknoty – uśmiecham się nieśmiało.

- Wiesz, że nie każdy mężczyzna jest twoim ojcem i Jonasem, prawda? To, że twój ojciec zostawił twoją mamę, że nie byłaś pewna Jonasa nie znaczy, że masz skreślać Chrisa. Od dania szansy jeszcze nikt nie ucierpiał – uśmiechnął się do mnie. - Jest jednak coś, czego nie uwzględniłaś w swojej wypowiedzi i trochę mnie to niepokoi.

- To znaczy?

- Nie opowiedziałaś o kłopotach ze snem, z nadużywaniem alkoholu i twoich napadach złości.

- Mówiłam – zaczynam bawić się palcami.

- Nie. Powiedziałaś, że na imprezach piłaś a napady miałaś kiedyś. A z tego, co wiem, to ostatnimi czasy też byłaś nerwowa, prawda?

- Jak każdy – przewracam oczyma.

- Pokłóciłaś się z Chrisem i przyjaciółkami. Dodatkowo ignorowałaś telefony od swojej mamy i reszty znajomych. Kompletnie się odcięłaś od nich, chcesz powiedzieć mi dlaczego?

- Bo czułam się otoczona. Każdy czegoś ode mnie chciał, coś krytykował a nikt nie pomyślał, że może nie potrafię być taka jak oni chcą.

- A sen?

- Zawsze miałam z nim problemy ale czasami udawało mi się sypiać po kilka godzin a ostatnio nie potrafiłam zasnąć nawet na minutę. Czułam się wyczerpana, zirytowana i miałam dość wszystkiego i wszystkich. A nie mogłam leżeć w domu bo muszę chodzić do szkoły i obcować z ludźmi nawet jak tego nie chcę.

- Takie jest życie – uśmiechnął się delikatnie.

- Jakob czy ja jestem wariatką? - Spojrzałam na niego i poczułam łzy spływające mi po policzkach.

- W terminologii medycznej nie znajdziesz takiego określenia. Niewątpliwie cierpisz na jakąś dysfunkcję psychiczną jednak jest jeszcze za wcześnie bym wydał ci konkretną diagnozę. Mogę ci zagwarantować, że nie jesteś wariatką, jeśli to cię pocieszy.

- Ale normalna też nie jestem, prawda?

- W dzisiejszych czasach ciężko jest być normalnym. Bo odnoszę wrażenie, że nie wiadomo co to w ogóle oznacza być normalnym. Czasy się zmieniają. Masz się tym nie zadręczać, rozumiesz?

- Ciężko jest się nie zadręczać, kiedy wie się, że od tego może zależeć moje życie.

- Co masz na myśli?

- Wiem co myślą ludzie. Że nałykałam się tabletek, bo chciałam się zabić. Że jestem słaba i żałosna. Nie sądzę by moje przyjaciółki chciały kontynuować naszą znajomość. Chris z pewnością przez jakiś czas będzie robił dobrą minę do złej gry, a potem zrozumie, że ze mną nie da się żyć. Chris jest dla mnie za dobry.

- Twoje przyjaciółki codziennie tutaj przychodzą, pomimo że nie mogą się z tobą spotkać ani nawet dowiedzieć się co u ciebie. Chris również przychodzi i zostawia tytuły piosenek ale sama rozumiesz, że nie możemy ci ich przekazać. Takie są zasady. Nie skreślaj ludzi i nie zakładaj, że wiesz co oni myślą. Daj im głos i ich wysłuchaj. Gwarantuję, że to rozwiąże niejeden problem.  

Yes girl | Chris/EvaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz