14

701 122 44
                                    

     Hoseok przełknął nerwowo ślinę, przestępując z nogi na nogę. Gniewnie spojrzenie jego matki przeszywało go na wylot, podczas gdy obojętność ojca powodowała ciarki na jego ciele.

     — J-ja... — zaczął się jąkać, lecz urwał, nie wiedząc, co powinien powiedzieć.

     — Gdzie byłeś, Hoseok? — zapytała Nayeon, przyglądając się synowi.

     Spokojnie, poradzisz sobie, dopingował się w myślach Hobi, uspokajając szybko bijące serce.

     — U Yoongiego. Ja... Zostawiłem coś u niego i poszedłem po to rano, ale Min znów zapomniał o lekach i dostał ataku, więc postanowiłem z nim zostać — wyrzucił na jednym wydechu.

     To, co powiedział, nie było nawet do końca kłamstwem, więc czuł się nieco lepiej. Nie chciał okłamywać swoich rodziców; był dobrym synem.

     — Skoro byłeś u Mina, to czemu się tak denerwujesz? — odezwał się jego ojciec. — Przecież wiesz, że go szanujemy i nie przeszkadza nam wasza przyjaźń.

     Hoseok wziął kilka głębszych oddechów. Miał wrażenie, że jego żebra zmiażdżą mu zaraz płuca.

     — Bo wiem, że jesteście na mnie źli. Nie planowałem opuszczać szkoły, to samo tak wyszło. — Jego głos drżał. — Musiałem się nim zająć, potrzebował mnie — mówiąc to, przed jego oczami ukazał się obraz poobijanej twarzy Taehyunga, ale rodzice nie musieli wiedzieć, że to nie o Yoongim w tej chwili rozmawiali.

     — Jesteśmy z matką w stanie wybaczyć ci ten jeden wybryk, ale masz zakaz wychodzenia przez tydzień — oznajmił chłodno mężczyzna, nawet na chwilę nie odwracając wzroku od widoku za oknem. — Po zajęciach wracasz prosto do domu. Rozumiemy się?

     — Ale... — Gniewne spojrzenie przerażająco czarnych oczu zatrzymało słowa w gardle Hoseoka. — Tak. Przepraszam za kłopot — mruknął cicho, kłaniając się.

     Tydzień? Aż tydzień?

     — Możesz odejść — rzuciła Nayeon nico milszym tonem.

     Hobi ukłonił się po raz kolejny i prędko wspiął się po schodach, po czym wpadł do swojego pokoju. Zacisnął pięści, wbijając boleśnie paznokcie w wewnętrzną stronę dłoni, i oparł się o zamknięte drzwi, zamykając powieki. Dlaczego nie potrafił zawalczyć o swoje? Znów dał sobą sterować, a jego zdanie zostało pominięte.

     — Tydzień — mruknął, zsuwając się po płycie na podłogę. — Tydzień bez Taehyunga.

🦋

     Popcorn wesoło podskakiwał w mikrofalówce, wypełniając ciszę panującą między dwójka chłopaków. Tae patrzył tępo w blat drewnianego stolika, bawiąc się palcami, a Suga obserwował puchnącą w urządzeniu torebkę z przekąską. Ciche piknięcie przeszyło pomieszczenie, sprawiając, że Tae podskoczył na swoim miejscu.

     Yoongi przesypał popcorn do miski i ruszył w stronę salonu, pozostawiając za sobą unoszący się w powietrzu zapach.

     — Idziesz? — zawołał z drugiego pokoju, siadając na kanapie i biorąc do ręki pilota.

     Kim westchnął, wstając od stołu. Czuł się w tym domu jak intruz, którego wcale nie powinno tu być. Jego zadaniem było bronić Rin i Yoonę, w ich mieszkaniu, a nie bezczynnie siedzieć u Mina z powodu kilku siniaków.

     Przysiadł na skraju dużej kanapy, starając się zajmować jak najmniej miejsca – nie chciał przeszkadzać gospodarzowi.

     Yoongi westchnął, przysuwając się bliżej Taehyunga, i ułożył między nimi miskę z przekąską, patrząc znacząco na szatyna.

chasing dreams ◈ vhope ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz