20

648 105 54
                                    

     Pyłki kurzu unosiły się w powietrzu, mieniąc w bladym świetle promieni słonecznych prześwitujących przez brudne firanki. Taehyung skrzywił się, dostrzegając zaschniętą plamę krwi na podłodze pokrytej cienką warstwą pyłu. Wszystkie wspomnienia z tego paskudnego dnia uderzyły w niego z taką siłą, że cofnął się do przedpokoju, wpadając plecami na pierś Hoseoka; przekręcił się przodem do chłopaka i schował twarz w zagłębieniu jego szyi, mocno ją obejmując.

     — Spokojnie TaeTae — mruknął brunet, zamykając go w bezpiecznym uścisku.

     V odetchnął głęboko kilka razy, uspokajając się nieco, i zaciągnął się znajomym zapachem Junga.

     — Jesteś pewien, że tego chcesz? — zapytał troskliwe starszy, głaszcząc Kima po włosach. Odpowiedziało mu lekkie kiwnięcie głową, a ciemne kosmyki Taehyunga połaskotały go delikatnie w szyję, wywołując na jego twarzy lekki uśmiech.

     — Dziękuję — mruknął cicho V, drażniąc ciepłym oddechem wrażliwą skórę Hoseoka, i wtulił się w niego jeszcze mocniej. — Tak bardzo ci dziękuję za to, że mnie nie zostawiłeś, hyung — szepnął.

     Hobi zaśmiał się cicho, po czym ucałował młodszego w ucho.

     — Nigdy cię nie zostawię, V. Możesz być pewien — zapewnił, kołysząc ich lekko na boki. — Bierzmy się lepiej za sprzątanie, bo czeka nas dużo roboty. — Westchnął, uwalniając Taehyunga z uścisku. Szatyn niechętnie się od niego odsunął i znów spojrzał w stronę niedużego pomieszczenia, krzywiąc się.

     — Lepiej mieć to za sobą — mruknął cicho, po czym podszedł do niedużego zlewu, aby napełnić stojącą w nim miskę wodą, którą w końcu odzyskali.

     Ciotka jednak na coś się przydała. Pomimo że Tae nie widział jej nawet nigdy na oczy, kobieta spłaciła ich długi bez wcześniejszego uprzedzania o tym, załatwiła wszystkie formalności z panem Jungiem, i zostawiła za sobą ślad w postaci czeku na ogromną sumę zapisanego idealnie wyćwiczonym pismem. Hoseok bardzo długo musiał przekonywać młodszego do przyjęcia pieniędzy od ciotki. Tae jednak był uparty i nie chciał nawet słyszeć o tym cholernym czeku, który przez tygodnie leżał na mahoniowym biurku Minhwana, czekając, aż Kim zmięknie i jednak po niego wróci. I tak też się stało zaraz po tym, jak dyrektorka domu kultury oznajmiła mu, że znalazła kogoś na jego miejsce, a stara właścicielka niedużego sklepiku o mało nie zdzieliła go laską po plecach za to, że ukradkiem schował bułkę do kieszeni kurtki.

     Taehyung czuł się źle, polegając na innych, i uznał, że lepiej będzie przyjąć te pieniądze i wrócić do starego mieszkania, nie martwiąc się o nic, niż siedzieć na głowie Mina i być pasożytem. Dlatego też, po tygodniach zbierania kurzu, czek w końcu znalazł się w rękach szatyna, aby zaraz zostać wymienionym na pachnące nowością banknoty.

     Głośny zgrzyt przeciął ciszę, przyprawiając V o gęsią skórkę i dreszcze na całym ciele. Szatyn odwrócił się prędko w stronę hałasu i zauważył Hoseoka walczącego z kolejnym oknem. Uśmiechnął się lekko do starszego, wyłapując jego spojrzenie, i zakręcił kran, po czym dolał do wiaderka nico zakupionego niedawno płynu. Posprzątanie tego okropnego bałaganu było kolejną rzeczą, którą Kim odwlekał w czasie, lecz teraz, kiedy Yoona niedługo miała opuścić areszt, w końcu musiał się zmierzyć z tym zadaniem. Nie mógł zostawić wszystkiego na głowie tej kobiety.

     Być może w innej sytuacji odrzuciłby pomoc Hoseoka, wstydząc się swojego małego lokum i warunków, w jakich mieszkał, ale brunet wiedział o nim już zdecydowanie gorsze rzeczy i nie raz był gościem w tych progach, dlatego też jego ciekawski wzrok na otaczających ich przedmiotach nie budził w Tae lęku.

chasing dreams ◈ vhope ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz