4

953 133 16
                                    

     Kiedy drzwi zamknęły się przed jego twarzą, czuł niesamowite zdezorientowanie. Trzymając ręce na ramionach dziewczynki, patrzył jeszcze przez chwilę na obdrapaną, drewnianą płytę.

     Coś lekko pociągnęło go za rękaw swetra.

     Mała wskazała kciukiem schody.

     Z mieszkania dobiegł krótki krzyk Tae, a Hoseok wzdrygnął się i złapał dziewczynkę za rękę, ciągnąc ją w dół po stopniach. Nie podobało mu się zastawianie młodszego chłopaka samego, ale obiecał zaopiekować się Rin. Musiał dotrzymać słowa.

     Po chwili byli już na zewnątrz. Szli szybkim krokiem przez nieprzyjazne osiedle, odprowadzani ciekawskimi, świdrującymi spojrzeniami sąsiadów Kima.

     Jung nie miał pojęcia dokąd iść. Chciał znaleźć się jak najdalej od tego strasznego miejsca i zapomnieć, że kiedykolwiek tu przyszedł.

     Poczuł lekki opór, zmuszający go do zaprzestania marszu. Odwrócił się w stronę dziewczynki, która stała uparcie w miejscu, ściskając w wolnej dłoni pluszowego królika. Brunet kucnął przed nią i puścił jej dłoń.

     — O co chodzi? — zamigał.

     W tym momencie dziękował swoim rodzicom za dodatkowe lekcje tego języka w dzieciństwie. Trochę już zapomniał, to prawda, jednak miał nadzieję, że sobie poradzi.

     — Chodź za mną, oppa — odpowiedziała zwinnie i prędko złapała go za rękę.

     Pociągnęła zdezorientowanego chłopaka w stronę pobliskiego lasku. Na jego skraju zaczynała się wąska ścieżka, prowadząca w głąb. Ruszyli nią w nieznanym Hobiemu kierunku.

     Jung przyjrzał się Rin. Była dość niska i chuda. Jej lewy policzek zdobiło niewielkie rozcięcie, na którym krzepła krew. Delikatny wietrzyk rozwiewał długie, ciemne włosy. Miała na sobie znoszone jeansy i za dużą, chłopięcą bluzę w ciemnozielonym kolorze.

     Pewnie po Taehyungu, pomyślał.

     Co chwilę potykała się o rozwiązane sznurówki zniszczonych trampek.

     Hoseok westchnął, rozbawiony. Puścił małą rączkę i zatrzymał dziewczynkę. Przyklęknął przed nią i złapał za brudny materiał.

     — Ta–da — zanucił pod nosem, patrząc wesołym wzrokiem na delikatnie uśmiechniętą Rin i chwaląc się przed nią pięknymi kokardkami.

     — Dziękuję, Hobi oppa — zamigała i pobiegła ścieżką w kierunku widocznej w oddali furtki.

     Jung ruszył za nią.

     Po okolicy rozniósł się przeraźliwy zgrzyt zardzewiałego metalu, przez który Hoseok dostał gęsiej skórki.

     Weszli na stary plac zabaw, porośnięty krzakami i drzewami. Był bardzo zaniedbany.

     Ciemnowłosa pobiegła w stronę dużej, ukrytej za zaroślami zjeżdżalni, na której znajdował się drewniany domek, pełniący rolę daszku i kryjówki dla dzieciaków. Wspięła się po drabince do środka i usiadła na podłodze. Uśmiechnęła się blado i zapraszająco machnęła ręką na Hobiego.

     Brunet podszedł do zjeżdżalni i również się na nią wdrapał. Przysiadł się do siostry Kima i opuścił nogi w dół. Delikatnie dotknął ramienia małej, zwracając na siebie jej uwagę.

     — Ile masz lat? — zapytał.

     — Dziesięć, oppa — odpowiedziała.

chasing dreams ◈ vhope ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz