#8

334 16 1
                                    

Po tygodniu silnych rehabilitacji nareszcie mogłam odetchnąć. Weszłam do przedsionka i rozbierałam buty, cała rodzina już na mnie czekała w salonie. Po krótkiej chwili mój brat musiał wyczuć moją obecność. Przybiegł do mnie w ciągu sekundy, a gdy mnie zobaczył zastygł.

- Sungrim... - przyglądał mi się z otwartą buzią.

Mimo tego, że miałam na sobie ubrania, widać było dużą ilość bandaży. Lewą nogę miałam w gipsie i ledwo na kulach podpierałam się o ścianę. Do domu przywiózł mnie mój wujek, który pracuje w tym szpitalu, zwracał na mnie dużą uwagę.

- Wróciłam! - wykrzyknęłam radośnie, aby inni domownicy także usłyszeli.

Rozniósł się hałas. Gdy już wszyscy stali przede mną i analizowali jak rozbieram kurtkę, czułam ich zatroskane miny. Dongsoo mimo mojej dłuższej nieobecności w domu, dowiedział się prawdy dopiero wczoraj. Był bardzo zły, że dowiedział się ostatni, ale rodzice dali radę go jakoś uspokoić.

- Sungrim... - powtórzył mój brat. Nadal stał jak słup i wpatrywał się w moją osobę.

Zanim zdążyłam coś powiedzieć ten podszedł do mnie i mocno chwycił za nogi, a następnie zaniósł jak księżniczkę na fotel w salonie. Szedł z grobową miną. Posadził mnie na zielonej kanapie i usiadł obok.

- Kto to zrobił...? - zacisnął nasze dłonie i zmarszczył czoło - Dlaczego dowiaduje się ostatni?!

Zwrócił się głową do rodziców, tak jakby to wszystko była ich wina za to co mi się stało.

- Przecież wczoraj to omawialiśmy, Dongsoo - odparła zatroskana mama, która niosła moje kule.

Chłopak zacisnął usta i spojrzał na mnie łagodnie. Przytulił moją głowę do jego torsu i pocieszał słowami otuchy. Jestem szczęśliwa, że nie potoczyło się gorzej. Po za tym najgorszym co mi się stało to złamana noga. Która na szczęście nie była w tak złym stanie.

- Opowiedz mi... jak to się stało? - dopytał ojciec siedzący naprzeciwko w także, ciemno-zielonym fotelu.

Westchnęłam cieżko, a brat odsunął nasze ciała. Usiadł prosto i podpierał się rękami o kolana. Po chwili ciszy podniósł moją kontuzjowaną nogę i usadowił na swoim udzie, po czym wsadził pod spód poduszkę, by była wyżej.

Opowiedziałam im całą historię ze szczegółami. Nie powiedziałam im jedynie powodu, dla którego zostałam pobita. Gdyby się dowiedzieli, wszystko potoczyłoby się inaczej. Dongsoo z każdą chwilą coraz bardziej się wściekał, dorzucając jakieś przekleństwa pod nosem. Miałam wrażenie, że może się domyślać jaki był ten powód.

Po skończeniu mojej drastycznej opowieści, wzięłam łyk wody ze szklanki, którą przygotowała mama. Strasznie zaschło mi w gardle.

- Rozumiem - odparł ojciec - chociaż w naszej rodzinie takie rzeczy to już normalka - dodał rozkładając ręce.

Otwarłam szeroko buzię, myślałam, że bardziej się przejmie swoją ukochaną córeczką. Albo jednak ma rację... dużo się już działo.

Usłyszałam donośny śmiech mamy, cieszę się, że tak to się potoczyło. Z tą dobrą myślą, lekko się uśmiechnęłam i delikatnie złapałam za miękkie ramie kanapy i powoli się podniosłam. Miałam wielką ochotę rzucić się na łóżko i chociaż chwile odpocząć. Brat pomógł mi dotrzeć do pokoju. Po czym posadził mnie na łożku i zamknął za sobą drzwi.

- Więc... mi możesz teraz wszystko powiedzieć - dodał siadając na fioletowej kołdrze.

- Przecież wszystko powiedziałam.

- Sungrim.

Podał mi groźną minę, a ja uległam. Wytłumaczyłam o co chodziło, chociaż ledwo przechodziło mi to przez gardło. Dongsoo przeklinał całą siódemkę bez końca. Nie powstrzymywał się ze słowami. W końcu trzepnęłam go w ten pusty łeb i położyłam się na plecach. Przecież to nie ich wina.

- Ostatnie dni były naprawdę ciężkie, daj mi odpocząć - zasłoniłam rękami twarz.

Nareszcie czułam, że mogę się zrelaksować. Wtem przypomniało mi się, że już jutro mam iść do szkoły. Nie za fajnie, naprawdę nie miałam na to najmniejszej ochoty. Po za tym włóczenie się z kulami po tych wszystkich schodach to by było najgorsze ze wszystkich. Brat wymasował moją zdrową nogę i wyszedł z pokoju zostawiajac mnie samą.

~*~

Kiedy otworzyłam oczy było ciemno. Złapałam za telefon na szafce obok i spojrzałam na niebieski wyświetlacz. Na tapecie byłam ja i Hyemi. Szeroko się uśmiechałyśmy, a za nami było czyste, błękitne morze. Pamiętam to, zdecydowaliśmy się wtedy z paczką znajomych wyjechać na wycieczkę. Zerknęłam na godzinę, była czwarta rano. Rozszerzyłam oczy i otworzyłam buzię.

- No to sobie pospałam...

Lekko ruszyłam do przodu. Poczułam uciążliwy gips na lewej nodze. Co za udręka. Miałam już kiedyś na nodze szynę, więc nie mam takich wielkich problemów. Jednak to i tak jest nie za przyjemne. Spakowałam się do szkoły i ogarnęłam.

Do szkoły wychodziłam o siódmej, więc i tak wstałabym wcześnie. Rodzina podprowadziła mnie pod same drzwi, gdzie czekał na mnie Minwoo. Powoli wyszliśmy z zasięgu oczu mojego domu i rozpoczęliśmy rozmowę, która zaczęła się oczywiście od ciągłych pytań. Zdecydowałam, że opowiem to dopiero przy całej trójce. Nie chciałoby mi się opowiadać każdemu z osobna. Chociaż w ogóle nie chcę mi się o tym rozmawiać.

Po kilkunastu, ciężkich minut weszliśmy do przedsionka szkoły. Ledwo zmieniłam buty bez przewrócenia się. Osoby obok pomagały mi utrzymać równowagę, nawet te, których nie znałam. Ta sytuacja zaczęła się robić tak śmieszna, że śmiałam się jak jakaś opętana. Przynajmniej jest plus, ale co to za plus? Śmianie się z takich okoliczności. Przechodząc próg klasy poczułam dreszcze. Wiedziałam, że to będzie najtrudniejsza misja. I nie myliłam się, jak tylko weszłam jedną nogą do pokoju, wszyscy zwrócili na mnie swoje oczy. Hyemi rzuciła mi się na szyje i lekko przy tym chlipała.

- Głupia jesteś? Daj spokój dziewczyno - zaśmiałam się głośno, czułam jak powoli lecę do tyłu, ale Minwoo solidnie mnie podtrzymywał.

Wpęd cała klasa zgromadziła się wokół naszej ściskającej się trójki i rzucała prostymi pytaniami. Odpowiadałam tak samo prosto, to zwykły wypadek. Rzadko kiedy ktoś ma coś złamanego, więc stałam się jeszcze bardziej wyróżniająca.

Usiadłam w ławce, w końcu musiałam opowiedzieć im co się tak naprawdę stało. Była to szybka historia, nie podawałam dlaczego to się stało, chociaż pytali. Nie było to tak bardzo ważne.

- Chcę sok, pójdę do sklepiku - odezwałam się podnosząc kule.

Dziewczyna uczepiła się, że idzie ze mną, więc ruszyliśmy ku celu. Stałyśmy w dość długiej kolejce. Tak, to pora śniadaniowa, każdy ma na coś ochotę. Do automatu nie chciało mi się pochodzić. Jak na mój stan, za daleko.

Odwracając głowę zauważyłam w oddali Jimina. Zaskoczona, mocno wpatrywałam się w jego sylwetkę. Po chwili on także mnie dostrzegł. Wpatrywaliśmy się w siebie tą krótką chwile. Jego mina mówiła, że nie cieszy się z mojego widoku. Odezwał się do osoby przed nim. Z tłumu wychyliła się głowa Jina, równie mocno zdziwiony przyglądał się mojej osobie. Lekko się uśmiechnęłam i podniosłam dłoń, aby pomachać. Jednak oni nadal mieli twarze bez wyrazu. Po chwili ruszyli przed siebie. Tak jakby nie zauważyli, że chciałam z nimi nawiązać jakikolwiek kontakt.

Not bad |BTS|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz