Dokładnie wiedziałam kto to. Chłopak, teraz o kasztanowych, podchodzących pod czerwień włosach, Hoseok. Patrzył na mnie z poważną miną. Przecież niczego nie zrobiłam. Znowu coś ode mnie chcą? A zaczęłam ich uważać za lepszych.
- Sungrim - spojrzał na mnie mocno ściskając moją rękę - spróbuj nas tylko unikać w szkole! - próbował udawać poważnego, ale jego podnoszące się kąciki ust zdemaskowały go.
Spojrzałam na niego pytająco i lekko parsknęłam śmiechem. Szybko zarzuciłam na twarz wcześniejszą minę. Co za dziwak.
- Dobra, ale puść mnie idioto! - odepchnęłam jego rękę i nawet na niego nie patrząc odsunęłam się o dwa kroki do tyłu - po za tym, nie miałam zamiaru nikogo unikać.
Moje buty wydały charakterystyczne stuknięcie. Podniosłam wzrok, obserwowaliśmy siebie nawzajem przez pewną chwilę. Po chwili tej ciszy lekko się uśmiechnął i jego czarne tenisówki ruszyły w moją stronę.
- Do zobaczenia - cicho powiedział i klepnął mnie po głowie przechodząc obok. Oni naprawdę są dziwni! Cofam te słowa o normalności.
Szybkim krokiem weszłam do klasy z radosną miną. Wszyscy wypytywali mnie coś się stało? Odpowiedziałam, że musiałam szybko iść do toalety. Oczywiście, bez głupich żartów na ten temat się nie obeszło.
Usiadłam na swoim krześle i zaczęłam jeść mojego rogalika, który był naprawdę pyszny. Po piętnastu minutach, nauczyciel wszedł do kremowej klasy i porozumiewawczo machnął ręką. Lekcja nie była za ciekawa. Matematyka, w sumie... nic do tego przedmiotu nie mam, lubię czasem sobie coś policzyć. Ale nie na dłuższą metę.
- Chodźmy - wstał z krzesła Chohyun mocno przy tym szurając.
Wszyscy ruszyliśmy do szkolnej stołówki. Każdy wybrał sobie coś co lubi i usiedliśmy przy wolnym, drewnianym stoliku. Było nas czterech i trzy wolne krzesła, które po krótkiej chwili były zajęte.
Podniosłam po raz kolejny dziś wzrok. Na stołówce zapanowała głucha cisza. Moim oczom ukazała się z odwróconą głową Hyemi, miała zaskoczoną minę, a jej oczy to prawie wypadały. Zerknęłam na osobę obok, której to właśnie ona się tak przypatrywała.
Widelec, który trzymałam w ręce szybko spadł na ziemię. Człowiek siedzący obok mnie delikatnie poklepał moje plecy z głośnym śmiechem i ogromnie szerokim uśmiechem. Zaś trzeci osobnik nie wydawał żadnych dźwięków oprócz szurania krzesłem.
- Co tu robicie? - wypowiedziałam te słowa oschle chociaż tego nie chciałam. Schyliłam się, aby podnieść wymieniony wcześniej przedmiot, a na moją twarz wleciała gromada ciemnych włosów.
- Przyszliśmy się przywitać, czy to źle? - odezwał się Rapmon trzymając w ręku butelkę z sokiem. Jego otwarte usta i powietrze, które wydychał wskazywały na to, że chce się jeszcze odezwać, lecz następny, bardzo męski głos mu przerwał.
- Sungrim! Hejka! - podniosłam się, a przede mną po raz drugi dziś zjawiła się ręka, tym razem o wiele większa niż poprzednia. Odwróciłam głowę w lewo. Zauważyłam kwadratowy uśmiech i lekko przymknięte oczy Taehyunga.
- Hejka! - automatycznie przybiłam mu piątkę z uśmiechem nawet się nie zastanawiając. Wszyscy mieli szok wymalowany na twarzach. Przyzwyczaiłam się do tak szybkiego zwrotu wydarzeń od Minwoo i brata. Czy to jest dziwne? Za jak drętwą osobę mnie mieliście, że pojawiły się takie miny? I faktycznie... była poważna atmosfera, a ja szybko zmieniłam nastawienie.
- Łaaa... naprawdę ją przybiła - przez chwile analizował swoją dłoń chłopak.
- S... Sungrim... - zaczęła jąkać się przyjaciółka. Patrzyła na nich z otwartą buzią, jej wysoko dźwignięty, właśnie skierowany na nich palec wskazujący niemiłosiernie się trząsł. Wyglądała na niesamowicie przestraszoną, prawie nam mdlała. Lecz ja dobrze wiem, że tak naprawdę jest szczęśliwa, że koło nich siedzi.
CZYTASZ
Not bad |BTS|
FanfictionMogą znajdować się przekleństwa ❌❌ Sungrim, normalna dziewczyna z trochę specyficzną rodziną. Ma wiele przyjaciół, jednak najbardziej przywiązana jest do swoich ludzi. Siódemka podobnie nieogarniętych chłopaków jak ona. Co z tego, że dziewczyna nim...