29

3.8K 460 64
                                    

Jacksona nie było w szkole. Cały dzień rozglądałem się za nim ale ani słychu ani widu po ciemnookim blondynie. Ciekawe co jest tego przyczyną? Nasza ostatnia rozmowa, a raczej jej brak, czy po prostu ot tak postanowił sobie nie pójść do szkoły? Westchnąłem przeciągle idąc już do domu. Miałem szczerą nadzieję, że ze mną porozmawia po takiej, a nie innej akcji. Dlaczego to zrobił, po co i w ogóle CO. Nadal trudno mi to przyjąć do wiadomości tak szczerze mówiąc. Jest to dla mnie szok, ale myślę, że nie jest to jakoś dziwne. 

Już byłem pod swoim domem, gdy zobaczyłem jakiś ruch w oknie. No przyznam się, że byłem zesrany jak jeszcze nigdy, no bo halo, ktoś jest w moim domu! Są dwie opcje: pierwsza że to Wang. A druga że to jakiś podofilo-złodziej z bronią, który ma zamiar mnie zgwałcić i zabić, a na koniec okraść. Tym razem po prostu błagam, żeby to był ten przygłup.

Wszedłem cicho do domu i odłożyłem plecak na podłogę. Wziąłem pierwszą rzecz którą miałem pod ręką, a tak się składa, że była to czerwona parasolka mojej mamy. Szedłem cichutko w stronę kuchni połączonej z salonem, bo to stamtąd dochodziły odgłosy kroków i tak dalej. Wziąłem głęboki oddech. Mark, trzeba go unieszkodliwić, inaczej twoja ukochana konsola, w którą praktycznie wcale nie grasz, może ucierpieć! 

Po policzeniu w myślach do czterech, wyskoczyłem z krzykiem na włamywacza i zdzieliłem go kilka razy na oślep z parasola. Dopiero gdy usłyszałem znajomy głos, zaprzestałem tej czynności odskoczyłem do tyłu.

-O kurwa przepraszam- zakryłem usta dłonią- ale w sumie to twoja wina i ci się należało.

Ruszyłem w jego stronę, żeby pomóc mu wstać. Niestety z moim cholernym szczęściem potknąłem się o dopiero co rzucony parasol i boleśnie wylądowałem na blondynie, wywołując tym mój jak i jego jęk bólu. Przeturlałem się tak by nie leżeć na nim tylko na podłodze obok i zacząłem śmiać się z tej dziwnej sytuacji. Usłyszałem ciche parsknięcie ze strony Wanga, więc spojrzałem na niego. Jego wargi były wygięte w delikatnym uśmiechu, jednak gdy spostrzegł, że na niego patrzę, od razu spoważniał i odkaszlnął. 

-Coś się stało, że przyszedłeś? - zagadnąłem, a moje serce wręcz galopowało. Nie chciałem by wtedy znowu powiedział coś co zaboli. Chłopak nic jednak nie odpowiadał. Po kilku minutach wstał, a wykonując tą czynność musnął delikatnie moją dłoń tą swoją. Wywołało to u mnie delikatny, elektryzujący dreszcz. 

I po chwili już go nie było. Tak jakby nigdy się tutaj nie pojawił. Był i nagle go nie ma.

Leżałem tak jeszcze jakiś czas, dopóki nie zaczęły boleć mnie plecy. Poza tym mój brzuch domagał się jakiegoś pożywienia. Tak właśnie znalazłem się w kuchni robiąc sobie ramen  z paczki. Jeśli chodzi o gotowanie to średnio mi to wychodzi, a w dodatku jestem leniwy. Lepiej więc przyrządzić sobie szybki, prosty i dobry obiad z paczki, nie?

Z moim jakże wykwintnym daniem udałem się na górę. Muszę jutro posprzątać trochę w domu, bo Lisa i Jin mają przyjść na weekend. W ogóle, to Jin ostatnio dziwnie się zachowuje. To znaczy nawet jak na niego, teraz więcej siedzi w książkach i praktycznie nie wychodzi ani nie zrywa się z lekcji. A może to jest normalne, a ja jestem inny? To też całkiem możliwe. Muszę wziąć się  bardziej za szkołę, duh! Ale jak trzeba to trzeba...

Po zjedzeniu odstawiłem miskę na biurko i wyłożyłem się na łóżku, przeglądając wszelkie portale społecznościowe, byle tylko nie myśleć już o Wangu.




Jeju udało się! Jestem dzisiaj wykończona szczególnie podróżą i najchętniej to już dawno bym spała, ale rozdział czekał  i jest. Jakiś taki nijaki ale jest.

Oj coś się dzieje z tym Jacksonem.

Jak zwykle- mam nadzieje że sie spodobałooo i do następnego! Ily!!! <3333333333333

Dobranoc <3


✔Give Me Love / MarksonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz