💕💕61💕💕

4.1K 421 415
                                    

Wskrobałem się na górę i zdyszany rozejrzalem po wnętrzu domku, a to co ujrzałem przyprawiło mnie o szybsze bicie serca...

Wnętrze tej drewnianej konstrukcji, tak jak widziałem z zewnątrz było oświetlone świeczkami. Pod ścianą na prawo leżał wielki materac, bądź dwa obok siebie, a na nim poduszki, kołdra i koc. Wszędzie walały się pojedyncze róże w kolorze czerwonym, tudzież ich płatki.
Na środku stał stół przykryty czerwonym obrusem, który za cholerę nie wiem jak się tam dostał, a na nim talerze, pałeczki i róża w wazonie. Było niesamowicie. Przyglądałem się wszystkiemu z lekko rozwartymi wargami i nie wiedziałem co powiedzieć. Przepełniało mnie dziwne, nieznane dotąd uczucie i podejrzewałem, że właśnie wtedy zauroczenie zamieniło się w miłość.

Jackson, który jak dotąd stał pod jedną ze ścian, podszedł do mnie i objął w pasie. Jego bliskość wywołała rumieńce na mojej twarzy.

-Podoba Ci się? - wyszeptał, chociaż byliśmy daleko od wszystkich innych ludzi.

-Jest cudownie... Sam to zrobiłeś? - spojrzałem w jego ciemne oczy. Brunet podrapał się po karku i cholera, Jackson Wang się zarumienił, proszę państwa!

-Jimin mi trochę pomógł. No wiesz, on jest z Kookiem juz dość długo i nieco się na tym zna.- zgryzł wargę. W odpowiedzi tylko go pocałowałem, zaplatając ręce na karku starszego. Ta chwila mogła trwać wiecznie, nic innego do szczęścia nie potrzebowałem... Jednak do życia potrzeba mi było tlenu, tak więc po chwili się od niego oderwałem.

Jack wziął mnie za rękę i zaprowadził do stołu. Wyjął spod spodu wielki kosz i otworzył go, następnie wyciągając z niego garnek.

-Mam nadzieje, że lubisz wołowinę- odezwał się nakładając nam jedzenie. Pachniało naprawdę ładnie.

-Kocham.

-To dobrze- gdy już nałożył nam obydwu późną kolacje i nalał wina do kieliszków, sam także usiadł do stołu. - smacznego.

Także życzyłem mu tego samego i zaczęliśmy jeść. To było naprawdę pyszne, ostry smak rozchodził się po moich ustach.

-Sam gotowałeś?  - zapytałem i napiłem się czerwonego trunku. Nie mogłem wyjść z podziwu, że zrobił to dla mnie. A ja jeszcze użalałem się nad sobą, że do mnie nie przyszedł w ciągu tych ostatnich dni. Było mi z tego powodu głupio.

-Z mamą- urocze...

-Pyszne- posłałem mu uśmiech i włożyłem do ust kolejny kawałek mięsa.

-Dawno tu nie byliśmy, prawda? - zapytał rozglądając się po ścianach małego "lokum".

-Mhm... Tęskniłem za tym- wyznałem.

-Za czym konkretnie?- zmarszczył brwi. Mogłem mu wybaczyć tą głupotę bo było późno.

-Za nami. W tym miejscu.- wzruszyłem ramionami przeżuwając warzywa.

-Ach tak... Ja tak samo. Pamiętasz, jak kiedyś złamałem tu rękę?

Zacząłem się śmiać, patrząc na również  roześmiane oblicze i migoczące oczy chłopaka, gdy przypomniałem sobie tamten dzień.

-Albo jak odpadły trzy stopnie i utknąłem na górze. - przypomniałem sobie gdy już nieco się opanowałem.

-Musiałem Cię wtedy ratować. A i pamiętaj, że akurat te trzy ty mocowałeś- wskazał na mnie palcem.

-Te deski były jakieś wadliwe.

*****   (+18. Nie chcesz- nie czytaj)

Po jakiejś godzinie nie siedzieliśmy juz naprzeciw siebie tylko obok. Nadal rozmawialiśmy, wspominając stare czasy, wszystkie dobre chwile.
W pewnym momencie pochyliłem się do bruneta i wtuliłem w niego. Zapach perfum chłopaka był odurzający. Złożyłem pocałunek na jego szyi co wywołało widoczne ciarki przechodzące jego ciało. Poczułem jak podnosi mój podbródek dwoma palcami. Spojrzał mi głęboko w oczy, czegoś w nich szukając, a następnie złączył ze sobą nasze wargi. Oddawałem każdy pocałunek równie żarliwie jak je otrzymywałem. Jackson wciągnął mnie na swoje kolana na co nie protestowałem tylko oplotłem ramionami jego szyję. Było mi gorąco przez alkohol który wypiłem i obecną sytuację. Chłopak zszedł pocałunkami na moją naznaczoną niedawno szyję i znowu zaczął pozostawiać po sobie ślady w postaci krwistych malinek. Dyszałem pociągając za końcówki jego włosów. Czułem się niesamowicie.

✔Give Me Love / MarksonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz