40

3.8K 421 178
                                    

Siedziałem potem na ławce jakiś czas bez ruchu, nie mówiąc ani jednego słowa. Bylem oniemiały i zdezorientowany. Jeśli mam być szczery, to gdy w domu bardziej to analizowałem, a konkretniej mam na myśli groźbę Jacksona iż nie odpuści, to spodziewałem się właśnie piekła w szkole. A może to nie była groźba tylko... obietnica?

Cały dzień w szkole napotykałem dziwnie zadowolone spojrzenia Yoongiego. Patrzył na mnie jakby na coś czekał. Przerażało mnie to i pod jego wzrokiem moje ciało jakby stawało się mniejsze i mniejsze. Starałem się to ignorować, jednak nie było to tak łatwe jak można się spodziewać. Ponadto czułem, jakby coś miało się stać... Czułem się przez niego obserwowany.
Miałem naprawdę wielką nadzieję na jak najszybsze zakończenie lekcji i może uda mi się wyluzować na zajęciach z kosza. Chociaż jak to mówią... nadzieja matką głupich, nie?

Siedziałem razem z moimi przyjaciółmi na ławce pod salą, czekając na plastykę. Utalentowany to ja nie jestem, no nie oszukujmy się, ale ten przedmiot lubię.

-Mark idziesz czy nie? - z zamyślenia wyrwał mnie głos Jin'a. Musze przyznać, że często zdarza mi się nie słuchać tego co do mnie mówią.

-Gdzie?

-Do kina- odparła Lisa, bo chłopak najwidoczniej zaniemógł przez mój brak uwagi dla tej dwójki.

-Ach, nie. Idźcie sami - posłałem chłopakowi oczko- mam kosza.

Tak w sumie to mógłbym z nimi iść, ale trzeba im dać nieco prywatności.

W końcu zadzwonił dzwonek i poszliśmy na naszą przedostatnią lekcje. A później tylko matematyka i koniec. Tylko...

*****

W końcu koniec! Przeżyłem matmę i ten uciążliwy wzrok Sugi! Brawo ja!
Teraz ktoś powinien powiedzieć "Brawo ty!".

Opuściliśmy klasę i wszyscy poszli w stronę szatni. Oni po kurtki, bluzy czy co tam jeszcze mają, a ja po strój do kosza.

-To bawcie się dobrze! - pomachałem moim przyjaciołom i wszedłem z szatni. Było już po dzwonku, bo jak to my, trochę się zagadaliśmy. Szedłem pustymi korytarzami. To miła odmiana po tych wszystkich głośnych przerwach.

W końcu dotarłem do szatni, z której akurat wychodził Taro. Zatrzymałem go i powiedziałem, że to ja zamknę szatnie. Szybko wszedłem do środka i zdjąłem swoją białą koszulkę i zmieniłem ją na tą czerwoną, specjalnie do kosza. Gdy już miałem ściągać spodnie by założyć spodenki usłyszałem trzask drzwi. Odwróciłem się i momentalnie zamarłem.

W moją stronę szedł Suga z szyderczym uśmieszkiem. Jego tempo było powolne i swobodne, stawiał stopę za stopą najwyraźniej nigdzie się nie spiesząc.

-Uuu kogoś strach obleciał, co? -zakpił, będąc już naprawdę blisko, a ja przełknąłem ślinę.

-Chciałbyś.- warknąłem. Na moje słowo chłopak zatrzymał się gwałtownie. Był przerażający, trochę jakby niespełna rozumu.

-Tak? To czemu głos Ci drży? Teraz jesteśmy sami, nie uważasz, że to dobra sposobność, by sprawdzić co potrafisz?

Strach zaczął mnie ogarniać, z każdą minuta coraz bardziej. On mówił jak jakiś obłąkaniec, to już nie był durny nastolatek.

-Spierdalaj. Raczej na zajęcia nie chodzić wiec nara- odwrócilem się tyłem do niego, ale zaraz zostałem przyparty do ściany z taką siłą, że aż jęknąłem.

-Mnie się nie ignoruje - warknął mi do ucha i ugryzł w szyję na tyle mocno, bym wydał zduszony okrzyk.

-Co ty robisz zjebie?! Puszczaj!- wziąłem zamach nogą i kopnąłem go w krocze. Zatrzymał swoje ruchy i warknął z bólu, następnie zaczynając sapać. Po chwili poczułem jego dłoń na moim kroczu. Ścisnął mocno moje przyrodzenie na co jaknąłem głośno. To było cholernie złe uczucie. Wyswobodziłem ręce i zacząłem się szarpać i uderzać w jego plecy. Nie dałbym rady zadać ciosu w twarz, bo jego ciało napierało na moje z bardzo dużą siłą.

W końcu jakoś się wyswobodziłem, niestety nie na długo, bo chłopak podstawił mi nogę i wyjebałem się jak na taką ślamazarę przystało. Yoongi usiadł na moich plecach i złapał mnie za włosy ciągnąc za nie, przez co trwałem w niewygodnej pozycji, skrępowany. Pochylił się nade mną i zaczął gryźć i lizać moje lewe ucho i szyję. Przechodziły mnie ciarki z obrzydzenia i odrazy. Co za skurwiel!

-Puszczaj kurwa! Pojebało cie?! -uniosłem głos.

-Jeszcze nie pieprzyłem faceta, może będzie fajnie- wyszeptał do mojego ucha- pokaż na co Cię stać Markie.

Czułem się okropnie poniżony, wkurwiony i bałem się. O co mu chodzi? Niech zostawi mnie w spokoju! Zacisnąłem mocno powieki czując niesamowite obrzydzenie.

-Puszczaj mnie, słyszysz?! - warknąłem.

-Co ty tam piszczysz suczko? -zakpił i zaśmiał się.

-Co tu się kurwa dzieje?! - otwarłem oczy i zobaczyłem w drzwiach Jacksona. Stał zaraz nade mną, bo byliśmy przodem do wyjścia z szatni. Zamknąłem jednak zaraz oczy czując się ponizonym.

-Testuje ci twoją suczkę stary- usłyszałem rozesmiany głos Mina.

-Co ty kurwa robisz?! - wydarł się Jackson i juz po chwili nie czułem na sobie ciężaru Sugi.

Moja głowa opadła na zimną podłogę. Czułem się brudny i upokorzony. Nie miałem ochoty patrzeć Jacksonowi w twarz. Uczucia które mi towarzyszyły były trudne do zidentyfikowania, wiem tylko ze były negatywne.

-Jeszcze raz go dotknij, a ci nogi z dupy powyrywam! Rozumiesz?! - słyszałem ryk Jacksona i odgłosy bijatyki. Co chwilę ktoś upadał na podłogę i bylem pewien ze to Min.

Podniosłem się z ziemi gdy lekko zakrwawiony Yoongi opuszczał pomieszczenie. Mój wzrok był pusty i zapatrzony gdzieś daleko, w coś czego nie widziałem.

Czułem się bardzo dziwnie, oszołomiony i otępiony naraz. Było mi źle, to na pewno. Ale nie potrafiłem określić tych emocji...  To było zbyt trudne...

Jest kolejny!

Właśnie realizuję zaplanowana wcześniej akcje ^^

Jeszcze do max 60 rozdziałów i kończymy :c Boże moje ukochane opko ;-; :< smutno mi aż, chyba bd płakać :'(((

Chcecie pytania do bohaterów? Jeśli tak to piszcie!

Mam nadzieje ze się spodobało ! ♡

Do następnego misie!  ILY ! 💟

✔Give Me Love / MarksonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz