-Ej Jackie!- krzyknąłem biegnąc za chłopakiem. Jego ciemne włosy połyskiwały w letnim słońcu.
Chłopak zatrzymał się i odwrócił. Gdy mnie zobaczył na jego twarzy wykwitł cudowny uśmiech.
-Markiee!
Wpadłem w jego objęcia prawie nas przewracając. Odkleiłem się od niego gdy już chwile odsapnąłem.
-Gdzie pędzisz? - zapytał gdy nadal staliśmy.
-W sumie to za tobą - zaśmiałem się.- a miałem zamiar iść do sklepu po lody. Jest strasznie gorąco.- jęknąłem zwieszając ramiona. - a ty?
-Po to samo i po coś do picia bo wszystko mi wyszło.
Ruszyliśmy spokojnym tempem w stronę pobliskiego sklepu.
Jest końcówka wakacji, a nadal jest bardzo upalnie.Gdy w końcu dotarliśmy do celu, weszliśmy do budynku i rozeszliśmy się w swoje strony. Wybór lodów był przeogromny. Nie mogłem zdecydować się na jakie mam ochotę, wiec postanowiłem wziąć dwa pudełka w każdym inne smaki. Trochę mi to zajęło, więc gdy wyszedłem na zewnątrz to Jackson już na mnie czekał.
-Ile można- sapnął i ruszył w drogę powrotną, a ja zaraz za nim.
-No jednak można. Nie mogłem się zdecydować okej?
No halo, to była ważna decyzja!
-Tak, niech będzie.- mruknął.
Gdy byliśmy już niedaleko miejsca kiedy mieliśmy się rozejść, jak zwykle zatrzymaliśmy się na kilka sekund.
-Basen u mnie czy u ciebie?
-U mnie, mam wolną chatę- odparł i pomachawszy mi dłonią, odszedł w kierunku swojego domu.
Ja przeszedłem przez furtkę i wbiegłem po schodkach do mojego domu. Włożyłem lody do zamrażalnika i poszedłem na górę, żeby założyć kąpielówki. Gdy już byłem znowu ubrany, zszedłem na dół. W kuchni napiłem się wody i z powrotem wyjąłem te zimne smakołyki. Włożyłem je do torby i wyszedłem, wcześniej krzycząc mamie, że idę do Jacksona.
Szedłem drogą spokojnie i powoli, nie spiesząc się jakoś bardzo. Było strasznie gorąco i dzisiejszy bieg za Wangiem wykorzystał wszystkie moje siły.
Po niecałych dziesięciu minutach znalazłem się pod domem chłopaka. Wszedłem przez furtkę i poszedłem od razu do ogrodu, gdzie pewnie znajduje się mój przyjaciel.
Rzeczywiście był tam, stał tyłem do mnie a przodem do basenu. Najciszej jak potrafiłem odłożyłem torbę i drąc się jak nienormalny pobiegłem w jego stronę. Miałem zamiar wskoczyć mu na plecy, ale chłopak odwrócił się i bardziej wpadłem na niego, przez co obydwoje wylądowaliśmy w relaksującej wodzie.
*******************
-Jutro przyjeżdża moja kuzynka- powiedział Jackson gdy leżeliśmy u niego w pokoju.
Od dwóch dni nie byłem u siebie w domu. Odkąd przyszedłem do chłopaka na basen, nie wróciłem. Jednak często się tak zdarza, że albo ja mieszkam u niego kilka dni, albo on u mnie. To dla nas normalne.
-Która? - zapytałem od niechcenia.
-JiSoo- ma dźwięk tego imienia podniosłem się do siadu.
-O której?- zapytałem podekscytowany.
-Wolisz ją ode mnie mam rozumieć?- chłopak zignorował moje pytanie.
-Jackson- złapałem go za ramiona zwieszając się nad nim- Musze. Wiedzieć. O. Której. Godzinie.- powiedziałem śmiertelnie poważnie.
-Nie. Mam. Zielonego. Pojęcia.
CZYTASZ
✔Give Me Love / Markson
FanfictionMark - uczeń Drugiej klasy liceum jest gnębiony i prześladowany za swoją orientację. Jackson- główny oprawca Marka. Miłego czytania :) #129 in fanfiction - 13.02.2017 #105 in fanfiction - 14.02.2017 #85 in fanfiction - 25.02.2017 #50 in fanfictio...