18

8.5K 447 80
                                    

Nie zwróciłem na to uwagi i po prostu kontynuowałem rozpoczęty chwilę temu szkic. Ktoś zapukał do drzwi i od razu wszedł do pokoju.

- U-um dzień dobry. - wyjąkałem kiedy odwróciłem się do przybysza, który nie był Hemmings'em. To coś nowego.

Mężczyzna wyglądał na podobnego wiekowo do Luke'a. Miał złote loki, które okalały jego twarz, lekki zarost i orzechowe oczy.

- Cześć, jestem Ashton. - uśmiechnął się do mnie uspokajająco.

- Michael. - powiedziałem niepewnie swoje imię.

- Luke idzie z nami na miasto, czy to okey?

Popatrzyłem na niego z pewnego rodzaju szokiem. Pytał się mnie? Przecież wyglądało na to, że wiedział kim jestem, więc na prawdę wiedział, że nie mam żadnego wyboru czy możliwości sprzeciwienia się.

- Tak, całkowicie. - wydusiłem wciąż zagubiony. - W końcu każdy ma przyjaciół, z którymi lubi się spotykać. - odpowiedziałem, chcąc zmienić wydźwięk tej wypowiedzi.

- Ty nie masz. - powiedział wbijając wzrok w moją duszę.

- Może na nich nie zasługuje. - uśmiechnąłem się grzecznie.

- Jesteś taki uprzejmy... Taki normalny... Co tutaj robisz?... - mruczał wychodząc z pokoju.

I znów zostałem sam. Luke wrócił późno w nocy, całkowicie pijany.

Pomogłem mu wejść po schodach i upewniłem się, że wejdzie do swojej sypialni. Chciałabym pomóc mu bezpiecznie wdostać się do łóżka, jednak mimo że mężczyzna nie był świadomy czegokolwiek, nie chciałem łamać zasad i nie mogłem wejść do jego pokoju bez pozwolenia.

To samo było, kiedy chciałem położyć mu tabletki przy łóżku, jednak zdecydowałem się, że lepiej będzie wyłożyć je na blat w kuchni, razem ze szklanką wody.

Następnego ranka bardzo cicho poszedłem do kuchni, w której już siedział skacowany blondyn z butelką wody w rękach.

- Dzień dobry Luke. - powiedziałem ściszonym głosem i zacząłem przygotowywać mu lekkostrawne śniadanie.

- Przepraszam Michael.

- Co? - Odwróciłem się do niego i wbiłem w niego zaskoczony wzrok. - Nie rozumiem, czemu miałbyś mnie przepraszać. Przecież nic mi nie zrobiłeś.

- A jak coś ci zrobię, to przepraszam wystarczy?

- Zakładam, że tak. Nie żebym miał coś do powiedzenia. Zakładam, że nawet jeśli byś mnie pobił, to i tak bym tu został.

- Czemu? - spytał zszokowany.

- Jakbyś nie zauważył, nie mam nikogo ani niczego, gdzie mógłbym się podziać. Zakładam, że mógłbym wrócić do burdelu, ale... Nie chce. Już szybciej wolałbym się powiesić.

- Niezbyt zabawna przenośnia.

- To nie była przenośnia. Naprawdę możesz zrobić mi wszystko, a ja i tak będę się cieszyć, że mam dach nad głową. I naprawdę zabiłbym się, gdyby okazało się, że muszę tam wrócić.

- Hey Michael? - zaczął, po dłuższej chwili nieprzyjemnej ciszy między nami. - Jesteś smutny?

- Nie. - odpowiedziałem zdecydowanie zbyt szybko.

- Nie możesz kłamać. - przypomniał mi

- Czemu chcesz to wiedzieć?

- Muszę dbać o ciebie i twoje samopoczucie. - ponownie przytoczył zasady z kontraktu. A ja znów poczułem ten wewnętrzny ból, którego nie potrafiłem opisać w żaden sposób.

Czego ja się spodziewałem? Że powie, że się o mnie martwi? Że jestem dla niego ważny? Przecież jestem tylko jego kurwą.

- No tak, seks z smutnym człowiekiem jest słaby. - przyznałem, maskując to, jak bardzo mnie to bolało i niszczyło od środka.

- Michael... - westchnął.

- Przepraszam. Już nie będę smutny, obiecuję.

- To tak nie działa mały...

On zamilkł, a ja spokojnym krokiem uciekłem do domowego ogrodu, żeby nie zauważył łez, które niechcący uciekły z moich oczu.

  Δ•Δ•Δ

  

Czy tylko ja się śmieje tak bardzo? :'-D

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Czy tylko ja się śmieje tak bardzo? :'-D

Miłego dnia i nocy wszystkim!

Bolesna Przyjemność / MukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz