18.

6.1K 498 101
                                    


Zostały dwa dni pobytu we Włoszech. Tylko dwa, a potem powrót do domu. Mieliśmy zostać tu jeszcze jeden tydzień — to znaczy oni, a ja miałam lecieć do Szkocji — jednak wyszło jak wyszło. W Anglii, jak oznajmił mi tata, porozmawiam sobie poważnie z szefem ochrony. Już mówiłam mu o wszystkim przez skype, ale na wypadek, jakbym sobie coś przypomniała, pogadam z nim jeszcze raz. No nic, i tak nie mam co robić, nie? Zostało parę dni do początku roku szkolnego. W planach miałam wyjazd do Szkocji — w końcu na samym początku nic nowego nie ma, więc nic się nie stanie, jak to stwierdziła Anette — jednak pewna osoba zniszczyła te plany samym istnieniem.

Oparłam się wygodniej na krześle i przewróciłam stronę w książce. Siedziałam na balkonie przylegającym do mojego pokoju. Wiedziałam, że gdzieś niedaleko krąży ochroniarz wynajęty przez mojego tatę. Po ostrej kłótni z nim w końcu zgodziłam się na cień krążący tam, gdzie ja. Nie podobało mi się to — w końcu w towarzystwie nic mi przecież nie groziło — jednak nie chciałam już go denerwować. I tak był zły przez to, że nie powiedziałam mu o stalkerze od razu. Zaoszczędziłabym czasu i nerwów. Może i czasem się z nim kłóciłam, a oboje przy tym byliśmy uparci jak osły, był moim tatą i kochałam go nade wszystko. Rozumiałam to, że się martwił. Sama czułabym to samo, gdyby to on miał prześladowcę.

Przez otwarty balkon usłyszałam, jak ktoś puka do drzwi pokoju. Niechętnie odłożyłam książkę i wstałam, po czym poszłam otworzyć. Trochę tego pożałowałam. Byłam w spodenkach i luźnej koszulce, boso, z włosami niedbale związanymi w koczka. Za drzwiami stał William. W czarnych szortach, koszulce w tym samym kolorze i trampkach. Jezu, ale mu musiało być ciepło.

— Aż mi się ciepło zrobiło na twój widok — powiedziałam. Oczywiście bez konsultacji z mózgiem. Poczerwieniałam.

— Mam to potraktować jako komplement? — William wszedł do pokoju, a ja zamknęłam drzwi. Oczywiście nie na klucz. Bez przesady.

— Jak chcesz — mruknęłam. — Chodzisz jak w żałobie w ten piękny dzień.

— Przynajmniej chodzę, a nie obijam się na balkonie.

— Hej, biegałam rano! 

— Widziałem. — William wyłożył się na jednym z krzeseł i westchnął. Usiadłam na drugim. — Mam dla ciebie informację.

— Złapano stalkera?

William pokręcił głową.

— Coś się stało w domu?

Ponowne zaprzeczenie.

— Wakacje odwołane i wracamy szybciej?

— Chcesz wiedzieć? Bo jak nie, to sobie pójdę. — William zaczął wstawać z krzesła.

— Nie, proszę. — Położyłam palec na ustach. 

— Słuchaj. — William nachylił się do mnie. — Jest szansa dla ciebie, żebyś jednak pojechała do Szkocji.

Otworzyłam szerzej oczy. Byłam w szoku. Szkocja. Marzenie, które musiałam odsunąć na bok, może się... ziścić?

— Jak to? — spytałam.

— Wszystkie twoje rzeczy zostały przeszukane, prawda? — Kiwnęłam potwierdzająco głową. — Nie masz podsłuchów, chyba że ten sukinkot coś sprawnie schował. I nie masz teraz telefonu. 

— No nie mam.

— Innymi słowy, jesteś teraz czysta, bezpieczna. Jeśli naprawdę go tu nie ma, możesz robić, co zechcesz, a on nie będzie o tym wiedział, chyba że ma tu pomocnika.

✓ Stalker. One Way Or AnotherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz