Dzień szósty- wspólne czytanie

1.6K 204 36
                                    

Od prawie godziny usiłowałem zwrócić na mnie twoją uwagę. Robiłem hałas, przypalałem jajka na patelni, wpsiem formie gryzłem meble. Raz nawet zagroziłem Ci, że ukryję cały twój zapas eliksiru tojadowego. A Ty nic. Ciągle tylko wpatrywałeś się w te literki. Mógłbym na Ciebie wskoczyć, a Ty tylko przewróciłbyś kartkę. Byłeś jak w transie, Lunatyku. Dość niedorzeczne zdanie, czyż nie? Ale taka była prawda. Zupełnie pochłonęła Cię lektura, nie zostawiając nic dla mnie.

Westchnąłem. Chyba naprawdę zaczynam zachowywać się jak pies. Brakuje jeszcze, abym zaczął merdać ogonem na twój widok. Chociaż, czemu nie? Lubiłem na ciebie patrzeć. Podobało mi się, kiedy byłeś zadowolony. Ale, kurcze, naprawdę nie znosiłem, gdy tak odpływałeś. Na gacie Merlina, miałem wtedy wrażenie, że już się nie oderwiesz! Prawie że zazdrościłem głupim kartkom durnego papieru! Okrojonym częścią drzew o kwadratowym kształcie!

Po raz kolejny podszedłem do ciebie. Cicho przekroczyłem próg, wiedząc, jak głośno potrafiła skrzypieć podłoga w tym miejscu. Powoli zbliżyłem się do twojego łóżka, niczym cichy morderca. Właściwie, moje zamiary były prawie, że mordercze. Prawie.

Cicho usiadłem za tobą, kładąc głowę na twoim ramieniu i patrząc przez nie. Odczytałem kilka linijek tekstu.

Lynx westchnęła, w skupieniu przyglądając się kartce papieru. Analizowała ten cholerny list od godziny, nadal nic nie rozumiejąc. Skoro ofiara napisała mężowi na kartce, że ma ważną sprawę, którą musi załatwić w rodzinnym, dlaczego zginęła wieczorem, a jej ciało spoczywało na dywanie. W tym czasie powinna być u swoich rodziców. Nana była niemal pewna, że nie popełniła samobójstwa. Coś musiało się stać.

Uśmiechnąłem się z satysfakcją całując Cię za uchem.

— Nie teraz, Syriuszu.. — wychrypiałeś. Ja jedynie odpowiedziałem Ci, cicho:

— Mordercą jest kierowca. — Przez moment nie zareagowałeś. Widziałem wręcz oczami wyobraźni, jak rozszerzają Ci się źrenice, analizując tą możliwość. Odwróciłeś głowę w moją stronę krzycząc:

— Syriuszu! — Poczułem, jak uśmiech na mojej twarzy się rozszerza. Teraz miałem Cię dla siebie. Stłumiłem śmiech i pocałowałem Cię z satysfakcją.

~*~
Haloalo! Udało się! Ktoś we mnie wirzył? Ja też nie xD
Może nie jest to "wspólne czytanie" ale myślę, że się zakwalifikuje.
Życzcie mi szerokiej drogi.

Do jutra! :D

[ WolfStar ] OTP CHALLENGE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz